73. Tracimy go

29 6 0
                                    

–Jak to zniknąłem? – zapytałem, stając obok niej.
–Ludzki mózg zapamiętuje wspomnienie do czasu, aż w nim uczestniczysz. Wychodząc z domu Dawida, twoje wspomnienie zakończyło się, bo ty zniknąłeś, a więc on razem z tobą – tłumaczyła.
–Ale jego mieszkanie zostało – wykłócałem się.
–Ponieważ byłeś w nim prawdopodobnie więcej niż raz, dlatego zarejestrowałeś, jak wygląda. Budynki nie są aż tak ruchome jak ludzie , no i przede wszystkim, wchodząc do budynku mniej więcej wiesz co zastaniesz, a przychodząc do człowieka, nigdy nie można być pewnym niczego – przemawiała, na co zamyślony pokiwałem głową, oznajmiając, że rozumiem. – Choć można i powiedzieć, że poza zniknięciem z jego mieszkania, zniknąłeś także i z jego życia.–
–Tego nie wiemy.. no przecież ludzie czasami się kłócą.. i – starałem się siebie usprawiedliwić.
–Jedźmy dalej, może tam poznamy prawdę – zaproponowała, naciskając kolejny przycisk. Nagle do głowy wpadła mi pewna myśl.
–Skoro moje wspomnienia są dla ciebie jak filmy, to znaczy, że na końcu też są napisy? – zainteresowałem się.
–Nie zawsze – wyznała. – To znaczy, tylko w jednym były – sprecyzowała.
–Którym? – ciągnąłem.
–Tym ostatnim – powiadomiła, a ja spojrzałem na nią wzrokiem, który prosił o powiedzenie więcej. – Ponownie pojawił się ten sam napis, ale tym razem został przecięty nożem w pół. Był jakby na kartce papieru, która przez przecięcie odgięła się w dwie strony i ukazała kolejny napis pod sobą.–
–Co tym razem? – zaciekawiłem się.
Not mine – wypowiedziała.
–Więc dlatego byłaś taka pewna siebie, gdy mówiłaś o tym, że zniknąłem z jego życia – połączyłem, podnosząc wzrok na dziewczynę. – Czemu od razu mi nie powiedziałaś?–
–Nie wiem – odparła krótko.
–Jak to nie wiesz? – dziwiłem się.
–Nie znam odpowiedzi na twoje pytanie – mówiła, sprawiając, że czułem się przy niej coraz dziwniej i niepewnej. Winda wreszcie stanęła.
–Zapamiętaj tytuł i ewentualne napisy na koniec – poprosiłem, wychodząc przez otwarte drzwi, prosto do ciemnego pokoju. Po chwili dotarło do mnie, że znam ten pokój. Na łóżku ktoś leżał, jednak był całkowicie okryty kołdrą, dlatego nie mogłem zobaczyć, kto to. Z postury wynikać by mogło, że dziecko, więc założyłem, że to ja w młodości.
Co to jest?! – dosłyszałem krzyk z innego pomieszczenia. Rozpoznałem go, bo należał do mojej matki.
Spierdalaj – odpowiedział, gruby, męski głos, którego jeszcze nie miałem okazji poznać.
Wracasz do domu po nocach, najebany, do tego masz malinkę i mówisz mi, że mam spierdalać? – wykłócała się.
Spierdalaj! – powtórzył jeszcze głośniej. Wyszedłem więc z pokoju, by sprawdzić o co chodzi i wtedy ku mojemu zdziwieniu, zastałem swój dom, jednak był on pusty. Co jeszcze dziwniejsze krzyki były wciąż nie wyraźnie tak samo, jak poprzednio, a ich właścicieli nie było widać.
Nie, rozumiesz! Mam dość! – padło z ust kobiety. Przez chwilę było cicho, aż nagle dało usłyszeć się dźwięk rozbijanego szkła. Wtedy też z ówcześnie odwiedzonego pokoju, wybiegł mały chłopiec, a krzyki ludzi stały się wyraźniejsze. Salon oświetliło światło, a dwoje dorosłych ludzi ni stąd ni zowąd, stało blisko sofy. Moja matka leżała na podłodze z rozmazanym makijażem i łzami w oczach, a facet stojący nad nią, trzymał do połowy rozbitą butelkę.
Ty masz dość? Ty! Ty pierdolona alkoholiczko?! – pytał rozwścieczony. Pośród całej tej kłótni nikt nawet przez sekundę nie zwrócił uwagi na dziecko ich obserwujące. Dopiero kiedy reszta butelki miała zostać wycelowana w kobietę, chłopak podbiegł bliżej i osłonił ją swoim małym ciałem, przyjmując cios szkłem prosto w ramię. Na szczęście trafiła go ta nieostra jej część, bo w innym przypadku, mogłoby się to skończyć nieciekawie.
Igor! – powiedziała przerażona kobieta, która natychmiast przytuliła chłopca do siebie.
Popierdoliło Cie? – zapytał facet z trzydniowym zarostem, z którego ust wyczuć dało się alkohol. – Pytam się, popierdoliło Cie?! – zaczął wyszarpywać jej dziecko z rąk, jednak nie dawała za wygraną, przez co została spoliczkowana i finalnie pomimo ogromnych starań , moja młodsza wersja znalazła się w rękach faceta, który uniósł mnie za kołnierzyk i przyszpilił do ściany.
Nie chce żebyś bił mamę! – odpowiedział mu przez łzy.
Dobrze, nie będę bić twojej zapitej matki, będę bił ciebie – zaproponował, po czym uderzył chłopca z pięści w brzuch. Finalnie puścił go na ziemie, gdzie to zaczął go dalej okładać.
Zostaw go! – zaprotestowała moja matka i złapała za jedną z rąk mężczyzny, na co ten zamachnął się drugą i wycelował jej pięścią w twarz, przez co chwilę później zemdlała. Chłopak korzystając z okazji, że facet go puścił, szybkim krokiem uciekł w stronę łazienki. Zrobiłem krok w przód, chcąc pójść za nim, ale on zatrzymał się, a mrok nocy zniknął, gdyż za oknami pojawiło się światło dzienne. Wewnątrz łazienki zauważyłem swoją matkę, która klęczała przy sedesie.
–To już było – stwierdziłem sam do siebie. Nagle jednak przez drzwi frontowe wbiegł ten sam facet, który wcześniej okładał mnie i moją matkę.
Co tu się odpierdala? – zapytał gniewnie. – Co kurwa? Znów się spiłaś szmato? No po prostu zajebiście -– opadł z sił. A ty co? Patrz kurwa, jaką masz zajebistą matkę. Matkę jebaną alkoholiczkę. Widzisz?! – podszedł do chłopca i zaczął wskazywać na nią palcem, szarpiąc mnie go ramie, aby spojrzał.
Nie! To nie prawda! Mamusia mnie kocha! - krzyknął rozpaczliwie i wyrywając się z jego uścisku, podbiegł do matki - Mamo – zaczął, lecz nie dokończył, bo w łazience rozległ się dźwięk uderzenia.
Nie mały gówniarzu. Mamusia, Cie nie kocha. Mamusia, Cie nienawidzi rzekła z ogromną pogardą w głosie.
Ale mamo -– spojrzał na nią, przestraszony jej czynem i słowami, padającymi z jej ust.
Prawda boli co? Mały, żałosny, niedojrzały bachorze – zaśmiała się, odwracając wzrok. Cały zapłakany wbiegł do swojego pokoju, w którym to zaczął płakać jeszcze głośniej.
Dlaczego nikt mnie nie kocha.
Chce żeby ktoś mnie kochał!
Niech mnie ktoś pokocha!
Proszę!
Chce żeby ktoś mnie.. kochał..
Padało z każdej strony, jednak pomimo że krzyczał to głos chłopca, on sam tego nie mówił. Były to wykrzyczane myśli, które w tamtym momencie miał w swojej głowie. Oparłem się plecami o jedną ze ścian i na chwilę zamknąłem oczy, chcąc przemyśleć wszystko co zobaczyłem, jednak wtedy ponownie ukazało mi się nowe wspomnienie. Ja oraz on byliśmy w mieszkaniu Dawida, gdzie to znów o coś się kłóciliśmy. Tym razem jednak byłem już nastoletnim sobą.
Co, będziesz płakać z tego powodu? Było, minęło - rzekł obojętnie. Oczy nastoletniego mnie zrobiły się mokre. - Serio? Będziesz teraz ryczał? Jesteś tak samo słaby jak twoja matka - powiedział z pogardą i parsknął śmiechem. Po twarzy spłynęła mu samotna łza, którą natychmiast wytarł, po czym podniósł się na równe nogi i wykrzyczał mu prosto w twarz.
Nie jestem słaby! – wybrzmiewało nieco desperacko. W międzyczasie pojawił się i Dawid.
Co mu zrobiłeś? – zwrócił się do faceta z dezaprobatą w głosie.
Nic, po prostu jest pizdą. To już nie moja wina – spojrzał poirytowany na młodego mnie. – Przestań się nad sobą użalać, jesteś wtedy jeszcze bardziej żałosny niż zazwyczaj – rzekł, na co ten spuścił głowę w dół i już chwilę później zniknął z mieszkania.
Do mnie zaś dalej zaczęły docierać coraz to nowe i coraz to boleśniejsze wspomnienia z tego, jak mój ojciec mnie tłukł. Myślałem już, że wspomnienie to się nie skończy, bo pośród wszystkich innych było najdłuższe, najbardziej szczegółowe i najbardziej bolesne.
Wyszedłem z niego na tyle roztrzęsiony, że wewnątrz windy usiadłem na ziemi i zacząłem płakać, bez żadnych ograniczeń, bez żadnych myśli, bez jakichkolwiek słów wyjaśnienia dlaczego. Łez było tyle, że powoli razem z Mariką zaczynaliśmy się w nich topić.
–Igor! – krzyknęła. – Musisz przestać! – mówiła, unosząc głowę jak najwyżej i korzystając z resztek tlenu, jakie zostały wewnątrz. Ja jednak nie potrafiłem i wciąż płakałem. – Ig.. – zaczęła dziewczyna, do której ust dostał się płyn. Winda wypełniła się w każdym najmniejszym centymetrze, a my oboje pływaliśmy w cieczy, którą wytworzyłem.
Tracimy go – powiedział niezidentyfikowany głos z zewnątrz.
Nie możemy na to pozwolić – powiedział drugi.
Wszystko stawało się coraz mniej rzeczywiste niż było, Marika, swobodnie unosiła się, lecz wyglądała, jakby była martwa, a ja sam nie miałem pojęcia co mam zrobić i jak ponownie zdobyć tlen, a przede wszystkim, jak przestać wytwarzać nowe łzy.

---------------------------------------------------------
Lubie ten rozdział :>
W mediach przerobione przeze mnie zdjęcie, gdzie w końcu udało się ładnie wyciągnąć te jego piękne piwne oczka *-*
~DCW

υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz