Aurelia
15.02 – 16:05
Kiedy kupiłam cukier wyszłam z marketu i zaczęłam podążać drogą powrotną, nie mogłam wyzbyć się dziwnego, nieokreślonego przeczucia, które chwile później rozwiał męski głos za mną.
–Ej, mała, mówił Ci ktoś kiedyś, że wyglądasz jakbyś spadła prosto z nieba?– zignorowałam jednak zaczepkę jednego z mężczyzn, którzy podążali za mną, idąc dalej i szybciej. Ci jednak nie dawali za wygraną i podbiegli mnie łapiąc mnie za ręce, następnie zaczęli mnie gdzieś ciągnąć. Znaleźliśmy się w cichym, ciemnym zaułku, gdzie wciąż mówili wszystkie te ohydne rzeczy i próbowali mnie rozebrać.
–Zostawcie mnie – prosiłam ich, próbując się wyrwać.
–Będzie dobrze maleńka, nie bój się – zaśmiał się któryś z nich.
–Nie! – protestowałam, lecz nie przestawali.
–Ej wy! – usłyszeliśmy czwarty głos. Jak się okazało, do kolejnego chłopaka, na oko w moim wieku. – Nie rozumiecie, co znaczy nie?–
–He he, a ty co? Zazdrosny? Jak chcesz to się podzielimy – zaproponował ten, który pierwszy mnie zaczepił.
–Nie rozumiecie, co znaczy nie? – powtórzył, wyjmując z kieszeni jakiś nóż. Widziałam, że byli zdziwieni, gdy to zrobił, ja zresztą też.
–Ej mordo, no wyluzuj – zaśmiał się nerwowo ten drugi.
–Won – rozkazał im, kiwając głową w stronę, w którą mieliby zacząć uciekać. Popatrzyli po sobie, nie wiedząc co zrobić, a wtedy on szybkim, nerwowym ruchem podszedł do nas, na co Ci zaczęli wiać co sił w płucach. – Nic ci nie jest? – zwrócił się do mnie. Zabrakło mi języka w gębie i nie byłam w stanie nic z siebie wykrztusić, do tego czułam, jak w moich oczach nagromadzają się łzy. – Nie zrobię Ci krzywdy, obiecuje – schował nóż, pokazując mi puste ręce. Wtedy też ze sklepu wyszedł jakiś facet, który zaczął krzyczeć imię Paweł.
–Ja pierdole zostawić Cie na chwile, a już biegasz z nożem? – nie dowierzał.
–To nie tak, chcieli zrobić jej krzywdę, musiałem – tłumaczył się nerwowo, jednak ten drugi wyglądał, jakby w ogóle go nie słuchał i do tego ciągle się na mnie gapił.
–Siema suczko, jak masz na imię? – zapytał, lekko przekręcając głowę. Głośno przełknęłam ślinę, już kompletnie nie wiedząc co się dzieje. –No dobra, dobra, tylko pytam tak? Nie chce mówić to nie, ale wróć za chwilę do auta, a no i gumki masz co nie? –
–Konrad!– krzyknął wybawiciel, odwracając się do mnie plecami i przodem do krzykacza. Korzystając z okazji, że nie patrzą się na mnie wzięłam nogi za pas i ile w nich sił, uciekłam z miejsca zdarzenia, próbując ukryć strach i łzy.
–Wróciłam – weszłam do kuchni i przekazałam Dawidowi cukier.
–Co to za zadyszka? Biegłaś? – nie rozumiał.
–Na rozgrzanie się, strasznie dziś zimno – skłamałam, zdejmując buty i zanosząc je w odpowiednie miejsce. Przed oczami wciąż krążyły mi twarze tych dwóch i całego tego Konrada. Do tego jeszcze on. Paweł? Wyglądał na naprawdę przejętego całym zdarzeniem. W jego oczach dostrzegałam prawdziwe zatroskanie i prawdopodobnie gdyby nie jego kolega, rozmawialibyśmy dłużej, a w zasadzie w ogóle byśmy rozmawiali. Chciałabym żeby wiedział, że jestem mu wdzięczna, bo gdyby nie on, nie wiadomo jak to wszystko by się potoczyło.Paweł
15.02 – 16:15
Kilka minut później wróciliśmy z Igorem do domu, a między nami wciąż panowała cisza. Zdjąłem buty i kurtkę, później wręczyłem Mirkowi dwie paczki z pierogami. Wziął je ode mnie i odwrócił do góry nogami, aby przeczytać sposób przygotowania według którego mieliśmy je zrobić.
–Co taka cisza? – popatrzył po nas na przemian, nie rozumiejąc o co nam chodzi.
–Nic – usiadłem na krześle, próbując rozwiać myśli o jasnowłosej blondynce.
–Spłoszyłem mu dupę – wyznał Igor, siadając naprzeciw mnie i wpatrując się w swój telefon.
–Co? – zdziwił się niebieskooki, znosząc wzrok z Igora na mnie. – Jaką dupę? Masz dziewczynę? –
–Nie mam – westchnąłem. – Po prostu jakichś dwóch typów zaczepiło przypadkową dziewczynę na ulicy, przywalali się, nie chcieli jej wypuścić, a ona była taka drobna i delikatna, że – rozmyśliłem się, ponownie wyobrażając sobie jej twarz.
–Że? – dopytywał mój brat.
–Że.. – wróciłem do świata rzeczywistego – nie poradziłaby sobie sama, więc jej pomogłem. –
–Skoro było ich dwóch, to jak ty sam ich odstraszyłeś? – nie rozumiał.
–Bawił się w nożownika – wtrącił jego chłopak.
–Wcale nie, nie zrobiłem im nic, chciałem ich tylko postraszyć, co zresztą wyszło i się odpierdolili – zakląłem, a później skierowałem wzrok na starszego.
–Słowa – upomniał mnie. – Ale poza tym, dobrze zrobiłeś.–
–Dobrze zrobił? Ma szesnaście lat i biega z nożem? – zauważył krótkowłosy.
–Nie zrobił nikomu krzywdy, a do tego uratował kobietę, czego chcieć więcej? – rozłożył ręce, uśmiechając się do mnie.
–Ta, uratował, a potem lady mu zwiała, nawet nie dziękując – parsknął śmiechem. Na jego słowa odwróciłem wzrok, próbując ukryć rozczarowanie.
–Po prostu była wystraszona – usprawiedliwiłem ją. – Z resztą ratując ją nie oczekiwałem od niej niczego w zamian. Wtedy byłbym jeszcze gorszy niż oni.–
–Moralista – wykrzywił usta w półuśmiechu.
–Naprawdę jestem z ciebie dumny – uśmiechnął się do mnie niebieskooki.
–A ja naprawdę to jestem głodny – wtrącił się Igor, na co obydwoje opadliśmy z sił i teatralnie westchnęliśmy, a później całą trójką głośno się roześmialiśmy i zjedliśmy przygotowane przez Mirka pierogi. –Do której u nas zostajesz? – zapytał wreszcie Igor.
–Do dwudziestej, potem mogą zacząć podejrzewać, że robię coś głupiego – miałem na myśli swoich przyszywanych rodziców.
–Coś głupiego? Ty? Prędzej uwierzę w płaską ziemie – stwierdził, pochłaniając pieroga.
–Mam swoje zasady. Niektóre pokrywają się z zasadami świata, niektóre nie – wzruszyłem ramionami.
–Zaciekawiłeś mnie, mów dalej – zachęcał.
–Jestem po lewej, myślę, że tyle wystarczy – uśmiechnąłem się.
–Więc jednak się dogadamy – puścił do mnie oczko i zostawił swój talerz całkowicie pusty.
–Nie podrywaj go, jest za młody na chłopaka – stwierdził Mirek, zerkając po nas.
–Wcale nie? – zaprotestowałem.
–No dobra, na chłopaka może i nie, ale na Igora a i owszem – poprawił się.
–Twój brat mądrze prawi, ja nie jestem jakimś tam pierwszym lepszym chłopaczkiem – poprawił się na krześle.
–No właśnie – potwierdził Mirek. – Igor jest przypadkiem specjalnym , trzeba być ostrożnym żeby nie zarazić się od niego głupotą.–
–Mówiłem Ci już kiedyś, że Cie nienawidzę? – zapytał go.
–Ze sto tysięcy razy, a to tyle samo razy ile powiedziałeś, że mnie kochasz – uśmiechnął się do niego błyskotliwie.
–Wal się – odwrócił głowę, próbując ukryć swój mimowolny uśmiech.
–Chciałbym mieć kiedyś taki związek jak wy – wypaliłem nagle, czym wprawiłem ich obydwu w osłupienie. – W sensie z dziewczyną – doprecyzowałem, jednak atmosfera wciąż była dziwna.Miro
15.02 – 16:31
–Kiedyś na pewno będziesz mieć – posłałem mu lekki uśmiech, zbierając naczynia do zlewu. W głębi duszy miałem jednak nadzieje, że nigdy nie będzie miał. Rozumiałem sens słów Pawła, jednak nie wiedział, że nasz związek nie zawsze wygląda w taki sposób, w jaki widzi nas on.
–Dobra.. skoro mamy jeszcze trochę czasu, to może jakiś film co? – zaproponował Igor, rozbijając napiętą atmosferę.
–Zdam się na was – powiedział najmłodszy.
–Konkretny gatunek? – dopytałem.
–Kryminał? – rzucił Paweł, gdy w tym samym momencie Igor powiedział: –Komedia,–
–No to mamy problem – zmartwił się brunet.
–Wcale nie, obejrzymy po prostu Pulp Fiction – odparłem.
–A o czym to? – zapytał Igor.
–No coś ty? Nigdy tego nie oglądałeś? – zdziwiłem się.
–Ja nawet nie wiedziałem, że taki film istnieje – dopowiedział Paweł.
–Oj dzieciaki, pora odrobić lekcje – pokręciłem głową w niedowierzaniu. Później wszyscy w trójkę przenieśliśmy się na sofę i odpaliliśmy film na telewizorze. Igor położył się bokiem, układając na moich udach poduszkę, na której położył swoją głowę. Ja zaś usadowiłem swoje nogi na mały stolik, który mieliśmy w salonie. Dłuższy czas później Igor zasnął. Wtedy też poczułem, jak drugi chłopak kładzie swą głowę na mym ramieniu i parę minut później także zasypia. Uśmiechnąłem się w duchu, wyobrażając sobie tę scenę z perspektywy trzeciej osoby. Miałem przy sobie dwie najważniejsze i najbliższe memu sercu osoby, które zawsze chciałem mieć blisko i bez których moje życie byłoby pozbawione jakiegokolwiek sensu.
Film się skończył, więc wyłączyłem telewizor, podłożyłem pod swoją głowę poduszkę i także zapadłem w sen.-----------------------------------
aww
Miłej nocy/dnia zależy kiedy czytacie ✨
Do środy!
~DCW
CZYTASZ
υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3
RomanceKontynuacja ,,тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaм" oraz ,,ѕeĸυndy υĸojenιa". Nikt nie zwrócił uwagi na brudną, naderwaną i lekko spraną, powieszoną na lampie kartkę. Widniał na niej napis : zaginął. Powyżej było zdjęcie młodego chłopaka. Miał zniszczone wło...