54. Cudowny plan

32 5 2
                                    

Miro
07.03 – 15:02
Kiedy wracaliśmy do domu napisałem do Igora parę SMS'ów aby mieć pewność, że Majka niczego nie podejrzewa.

M: jestes w domu?
I: Tak
M: a ruda?
I: Nie

Zanim Ster odwiózł mnie do mojego mieszkania, wstąpiliśmy do jego lokum, w którym znajdowała się blond włosa kobieta.
–Pysiaczku, wróciłeś? – usłyszeliśmy z innej części domu.
–Tak – potwierdził jej Ster. – Możesz tu na chwilę przyjść?– Bez zbędnych pytań dziewczyna przyszła do nas i zdezorientowała spojrzała na całą naszą trójkę.
–Co się dzieje? – zapytała zdziwiona.
–To syn mojego kolegi – wskazał. – Pomieszka u nas kilka dni.–
–Ale dlaczego? – zmarszczyła brwi i zrzuciła wzrok na mnie.
–Matka musi mieć operacje za granicą, a nie mamy czasu aby zrobić mu paszport – wymyśliłem na prędze. – Nie mówi po polsku, ale myślę, że jakoś sobie poradzicie.–
–Co kurwa? – wypluła dziewczyna, szybko wypuszczając powietrze z nosa. – W co ty się znów wpakowałeś? – irytowała się, patrząc oskarżycielsko na swojego chłopaka.
–W nic kochanie, to naprawdę nie potrwa długo – zapewniał, łapiąc ją za ręce.
–Zapierdole Cie kiedyś – wyszarpała się z jego uścisku i wróciła do pokoju z którego wcześniej wyszła. Mój przyjaciel jedynie ciężko westchnął.
–Poradzicie sobie – stwierdziłem – pysiaczku – zażartowałem, nawiązując do słów jego kobiety.
–Spierdalaj – zaklął, zaczynając się śmiać, a po chwili zapytał. – Ej, ale my nie mamy dla niego żadnych ubrań – zauważył trafnie. Przekręciłem oczami i wyciągnąłem z kieszeni portfel, z którego wyjąłem parę stuzłotowych banknotów i wręczyłem je w rękę napakowanego mężczyzny.
–Coś za to kupisz – oznajmiłem, chowając portfel do kieszeni kurtki.
–No okej – schował je. – To co? Spacerek czy Cie podwieźć?–
–Psy za bardzo węszą, więc spacerki teraz to beznadziejny pomysł, lecimy – ponagliłem go.
–Z nim? – wskazał na rudego chłopczyka.
–Nie – zaprzeczyłem. – Adrianna – zawołałem blondynkę, która w dosłownie parę sekund stanęła naprzeciw mnie. – Zajmij się przez chwilę dzieciakiem – poprosiłem.
–Czy ja Ci kurwa wyglądam na opiekunkę? – zakpiła.
–Nie, nawet psa bym Ci nie dał pod opiekę, ale sytuacja jest trudna, dlatego to zwykła prośba – mówiłem ze spokojem. – Wszystko jasne? Mam nadzieje – włożyłem ręce do kieszeni i wyszedłem z mieszkania faceta, który jeszcze przez chwile został wewnątrz prawdopodobnie się tłumacząc i przepraszając Adę.
Jakiś czas później odstawił mnie pod mój blok, a sam pojechał na zakupy.
–Jestem – oznajmiłem, wchodząc do środka.
–Okej – usłyszałem głos swojego chłopaka. – Jesteśmy sami jak coś.–
–To dobrze, siadaj, bo mamy do pogadania – zdjąłem kurtkę i zasiadłem na kanapie, na której
siedział już Igor.
–Zamieniam się w słuch – powiedział, rozsiadając się wygodnie.
–Znalazłem Jewgienija, pojechaliśmy do niego ze Sterem i był u niego dzieciak – mówiłem.
–Serio? To chyba zajebiście? Gdzie masz młodego? – pytał ucieszony.
–Jest u Stera, ale na razie tam zostanie – oznajmiłem, tym samym zdejmując mu uśmiech z twarzy.
–Czemu? Oddajmy jej po prostu tego gówniarza i niech spierdala – zaproponował lekko poddenerwowany.
–Nie, zaczekajmy z tym. Mam lepszy plan – zapewniłem.
–Powiedz mi więc ten cudowny plan – poprosił.
–Dzieciak będzie u Stera przez jakiś czas. Potem powiemy jej, że wiemy gdzie on jest, i że ktoś go zajebał od tego jej ojczyma, upozorujemy, że Ci ludzie chcą od niej hajs, dokładnie taką sumę, jaką mi zajebała parę lat temu, ona się w to wkręci, nie będzie nic podejrzewać, a my zgarniemy hajs, oddamy jej dziecko, ona wyjedzie i powiemy jej pa pa – uściśliłem, posyłając mu chytry uśmiech. Chłopak przez cały mój monolog miał zamyśloną minę, a kiedy go zakończyłem, jego twarz przybrała zwycięski wyraz.
–Nawet nie wiem co powiedzieć, więc po prostu chodź tu – rozłożył szeroko swoje ręce, sugerując abym się w niego wtulił, co też uczyniłem. Po chwili poczułem na swoim czole krótki acz czuły pocałunek. – Jesteś genialny – osądził.
–Nie podlizuj się – poprosiłem.
–Ja? Podlizywać się? W życiu – zaprzeczył. – Ale co jak ten gówniak potem wszystko jej opowie? – martwił się.
–Spokojnie, tym też się zajmę – zapewniłem.
–Jak? – zaciekawił się.
–To dzieciak. Jego matka jest prawdopodobnie w innym kraju, siostry nie widział bardzo długo, jedną osobą jaką tu znał, był Jewgienij, do tego młody jak się okazuje nie mówi po Polsku, czego Mała nam nie powiedziała, nie wiedzieć czemu. W każdym bądź razie wystarczy mu dobre pranie mózgu, że nigdy więcej nie zobaczy nikogo z nich i zrobi co zechce – wyszeptałem z lekkim uśmiechem.
–Jak chcesz to ja się tym zajmę – zaproponował.
–Nie, bo będziesz niedelikatny, nie lubisz dzieci – przypomniałem.
–No i? To chyba dobrze, będę skuteczny – stwierdził.
–Nie, bo możesz go skrzywdzić, a to nie tego chcemy. Chcemy od niego tylko żeby nas krył – wyjaśniłem mu.
–Gadka zazwyczaj nie działa, rozwiązania siłowe są pewniejsze – tłukł.
–W pewnych przypadkach tak, ale nie zawsze. Z resztą nikt nie będzie stosował ich na dziecku, nie na mojej zmianie – zapewniłem oschle.
–Jak wolisz – bąknął.
–A i jeszcze jedno. Pamiętaj o swoim wiecznym poker face'ie – przypomniałem mu. – Bo wiem, że jesteś prze szczęśliwy tym co usłyszałeś.–
–No troszkę jestem – przyznał – ale będę zimną suką – obiecał.–
–Dwie pod jednym dachem – westchnąłem ze zrezygnowaniem.
–Jakoś musisz przetrwać – próbował mnie pocieszać. – Z resztą nie jeden by się ucieszył.–
–Mi w zupełności wystarczy tylko jedna bad bitch na chacie – zapewniłem.
–Nie jestem bad i nie jestem bitch – sprzeczał się.
–Z bitch się zgodzę, ale bad boyem byłeś od zawsze, nie próbuj zaprzeczać – wypomniałem mu.
–Przez wszystkie napalone dziewczynki to określenie straciło na swojej wartości – mruknął. – Ale mogę być rude boyem – dodał po chwili namysłu.
–A więc come here rude boy, boy can you get it up – zacytowałem piosenkę Rihanny.
–Pędzę – wyszeptał, lekko przygryzając swoją wargę. I w tej oto chwili, gdy akcja zaczynała się rozkręcać drzwi mieszkania otworzyły się, a przez nie wparowała Mała Majka. I ja i Igor spoważnieliśmy by nie dać po sobie poznać, że atmosfera między nami jeszcze przed kilkoma sekundami była gorąca.
–Miruś, cześć – przywitała się ze mną, odkładając paręnaście toreb na stół.
–Nie zdrabniaj – poskarżyłem się.
–Dobrze, dobrze – uniosła ręce w górę i zaczęła znosić przyniesione zakupy do swojego pokoju. Ja zaś rozsiadłem się na kanapie i esemesowanie ze Sterem o tym, jak idzie mu opiekowanie się Julianem. Napisał, że nie jest źle i za porozumiewają się z nim za pomocą translatora, choć też w małej ilości, bo ponoć chłopiec jest małomówny.
W tym czasie Igor opuścił salon i zamknął się w naszym wspólnym pokoju. Bardzo w tamtym momencie chciałem dołączyć do niego i pociągnąć sytuacje sprzed chwili zanim to Majka pojawiła się w domu, jednak na obecny stan rzeczy było to awykonalne.

-----------------------------------------------------------
Hejo!
Miłej soboty wam życzę, a w mediach piosenka z mojego dzieciństwa 🤍
~DCW

υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz