Miro
14.03 – 14:30
Wracanie do tego wspomnienia było dla mnie szczególnie przyjemne. Czułem wtedy przyjemne ciepło, które nagromadzało się wewnątrz mnie i płynęło prosto z serca, tego które w obecnej chwili bardzo bolało.
Siedziałem tam i oczekiwałem sam nie wiedząc na co, może na cud, a może na informacje o tym, czy ostatnia żywa cząstka mnie, właśnie umarła.
Choć nie byłem fanem robienia sobie fotek i wstawiania ich na Instagram, wyjąłem swój telefon, odpalając tę aplikację. Wyszukałem stary profil Igora, na którym chłopak miał mnóstwo swoich zdjęć i po kolei zacząłem je przeglądać. Pierwsze co prawda były bez jego twarzy, głównie prezentował na nich swoje dłonie, w których trzymał papierosy albo alkohol. Kiedy przebrnąłem przez ten etap, moim oczom ukazały się zdjęcia nóg, albo mirror selfie które prezentowały idealnie złożone outfity. Gdybym nie wiedział, że to prywatny profil pomyślałbym pewnie, że znów jakaś gwiazdeczka reklamuje markę Adidas.
Przeszedłem do ostatniego etapu, w którym to chłopak zaczął odsłaniać swoją twarz; najpierw stopniowo, od zbliżeń na usta, z których wydobywał się dym, potem do połowy twarzy, a później do najzwyczajniejszych selfie przeciętnego nastolatka. Co jakiś czas pojawiały się jeszcze dowody na to, że chodzi na siłownie.
Patrząc na komentarze nie dało się nie zauważyć, że dziewczyny za nim szalały i wręcz błagały o więcej. On wcale nie był przeciwny i czuł się dobrze w centrum zainteresowania, jako obiekt westchnień bardzo dużej ilości kobiet, a nawet i mężczyzn. W pewnym sensie zawsze to w nim podziwiałem, że potrafi się do tego dostosować, a wręcz czuje się wtedy jeszcze lepiej, niż będąc w cieniu. Ja zawsze wolałem stać z boku i obserwować, słuchać, pochłaniać ten świat od osób trzecich, które tak naprawdę gówno mnie obchodziły, bo istotne były tylko ich słowa, a nie ich właściciele sami w sobie. Igor był odwrotnością. Typowym zapaleńcem, który najpierw musiał zrobić czy powiedzieć, a dopiero potem myślał nad konsekwencjami swoich decyzji. Był arogancki, zawsze twierdził, że wie wszystko najlepiej, był uparty, niecierpliwy i negatywnie nastawiony do wszystkiego. O jego wadach i ich ilości można by opowiadać godzinami, lub prowadzić debaty debaty, czy posiedzenia na ten temat, ale tak naprawdę rzadko kto skupia się na jego zaletach. Był odważny, zawsze miał swoje zdanie we wszystkim, nie był nudny ani przeciętny, odstawał od reszty. Prawdopodobnie kiedy zbliżałby się koniec świata i wszyscy wędrowaliby na zachód, to on pomimo że każdy by go demotywował, odradzał mu albo nawet i zakazywał – poszedł by na wschód. Kiedy postawił przed sobą jakiś cel – dążył do niego, czasami po trupach, czasami podpalając okoliczne miasta i wsie, ale cel by osiągnął. Zdania typu ''to Ci się nie uda'' ''tego nie da się zrobić'' działały na niego motywująco, bo uważał, że nie ma rzeczy niemożliwych. Za wszelką cene chciał wszystkim pokazać swoją siłę i dominacje. Pomimo, że na co dzień był egoistą, w krytycznych sytuacjach udowadniał, że osobowość altruisty jest w nim głęboko zakopana. Do tego utarło się, że jest głupi, a to jeden z największych mitów. Nie zawsze wyłapywał wszystkie szczegóły, nie znał biografii Juliusza Słowackiego, idei prometeizmu w III części „Dziadów", działania reaktora jądrowego, topologi magistrali i gwiazdy rozszerzonej, a jakby go zapytać o działanie gospodarki to pewnie odparłby, że działa albo nie. Moim zdaniem jednak człowiekiem głupim można określić tego, kto wiedzę ma, a jej do niczego nie wykorzystuje, a tego który jej nie ma, może jako niedoedukowanego. Głupota to bardziej cecha charakteru, a bycie niedoedukowanym to stan, który zawsze można zmienić, a ja od samego początku wiedziałem, że ten chłopak to nieoszlifowany diament. Każdy go pomijał, lekceważył, nie brał na poważnie, ale ja dostrzegłem pośród matowego srebrnego zabarwienia coś więcej, jakiś centymetr połysku i dałem mu szansę, oszlifowałem go, ukazałem światu prawdziwą twarz, skrytą gdzieś w głębi. Wszyscy i tak orzekli, że to dla własnych materialistycznych celów, ale prawda była taka, że po prostu potrzebowałem w życiu sensu, a to właśnie ten diament mi go dał. Czasami był trudny, wyślizgiwał się z rąk, nie chciał błyszczeć, ale nie poddawałem się i stworzyłem kamień szlachetny. Teraz czułem, jak świat próbuje mi tego diamencika zabrać, wyrwać z dłoni, zagarnąć i nie oddać..
Nagle z rozmyślań wyrwał mnie dziwnie znajomy głos, który wiedziałem, że kiedyś słyszałem. Za nic jednak nie potrafiłem sobie przypomnieć gdzie.
–Jeszcze raz, kogo pani szuka? – zapytała recepcjonistka.
–Swojego syna, podobno niedawno został tu przywieziony – opowiedziała zmartwiona.
–Yhm, rozumiem, a jak się syn nazywa? – dopytała.
–Igor Wierzbicki – wyznała, szokując mnie. Wtedy połączyłem oczywiste fakty i zdałem sobie sprawę, że to na sto procent matka Igora, z którą kiedyś rozmawiałem.
–Hm.. niestety nie widzę nikogo takiego – powiedziała kobieta z personelu.
–Mój narzeczony jest tu lekarzem, mówił, że przywieziono go tu – tłumaczyła, rozjaśniając mi nieco sytuacje co właściwie tutaj robi i jak się dowiedziała. Wiedząc, że gierka w Konrada Dworskiego nie ma już sensu, wstałem z plastikowego siedzenia i wyłoniłem się zza ściany.
–Pani Wierzbicka – zacząłem, kierując na siebie wzrok obu kobiet. – Nie wiem czy Pani mnie pamięta, kiedyś się spotkaliśmy – przypomniałem, lecz niespecjalnie to pomogło.
–Wiesz coś o Igorze? – zainteresowała się podchodząc bliżej mnie. W ręce trzymała fotelik, w którym spało małe dziecko.
–Tak – przyznałem, po czym wzrokiem poprosiłem kobietę aby poszła ze mną na stronę. Ja wróciłem na swoje miejsce, a ona zasiadła dwa siedzenia obok, stawiając nosidełko między nami.
–Gdzie on jest? Gdzie on był tyle czasu, jest przecież poszukiwany, nie dawał znaków życia – mówiła przejęta.
–Igor jest na sali operacyjnej, miał zawał – wyznałem, patrząc na nią ze smutkiem, który za wszelką cenę próbowałem ukryć.
–Mój Boże jak to zawał? – przyłożyła dłoń do ust. – Przecież on ma dziewiętnaście lat.–
–Przedawkował narkotyki – ściszyłem głos, odwracając wzrok od już i tak przerażonej kobiety, która po moim zdaniu całkowicie zamilkła.
–Jak to narkotyki? – załkała, wciąż nie zdejmując ręki z twarzy.
–Zanim zniknął w listopadzie to.. on był uzależniony od amfetaminy. Zniknął głównie po to, by nikt nie musiał na to patrzeć.. leczył się i w sumie to już było z nim dobrze – opowiedziałem.
–Jak to uzależniony? O czym ty mówisz? Niczego nie zauważyłam? – zaczęła się obwiniać.
–Dla osoby, która na co dzień nie ma styczności z takimi rzeczami to może być trudne do rozpoznania – próbowałem ją pocieszać – poza tym Igor świetnie to zatajał.–
–A ty? Wiedziałeś o tym? – spytała.
–Dowiedziałem się w listopadzie i wysłałem go na leczenie – skłamałem, choć tak naprawdę było w tym ziarnko prawdy.
–Więc co się teraz stało, że wziął? – nie rozumiała.
–Pewna koleżanka postanowiła zrobić mu dowcip i dodać narkotyki do jego soku, nie wiedziała, że nie może ich brać – wymyśliłem na prędze. Kobieta założyła ręce na głowę i nic więcej już nie powiedziała, do czasu, aż usłyszała, że jej dziecko się obudziło.
–Śpij kochanie – powiedziała do niemowlęcia, które oczy miało takie same jakie brat i matka.
–Jak ma na imię? – zapytałem, choć znałem odpowiedzieć.
–Ola – wyznała kobieta, której wzrok utkwił na dziecku.
–Ładnie – przyznałem, na co kiwnęła głową w podzięce.
–Mówiłeś, że się kiedyś spotkaliśmy – przemówiła nagle – ale nie kojarzę.–
–Tak, dwa albo trzy lata temu, przywiozłem go z imprezy – przypomniałem jej. – Jestem Mirek.–
–Faktycznie.. już chyba pamiętam – przyznała po chwili. – Mówiłeś, że się przyjaźnicie, ale nigdy więcej Cie nie widziałam.–
–Trochę się kłóciliśmy – westchnąłem, wpatrując się w podłogę. – Niedawno się pogodziliśmy i prosił żebym mu pomógł, więc to zrobiłem. Wiem, że nie powinienem tego zatajać, ale prosił mnie i .. jakoś tak wyszło – lałem wodę.
–To nie jest teraz ważne.. ważne żeby się obudził – spojrzała w stronę drzwi do sali, w której próbowano ratować Igorowi życie.
–To prawda – pokiwałem głową, ponownie pogrążając się w myślach.---------------------------------------
Hejka!
Dzisiaj rozdział prosto z pociągu xD
A w rozdziale ciekawe spotkanie dwójki bohaterów 😬
Do zobaczenia w sobotę!
~DCW
CZYTASZ
υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3
RomanceKontynuacja ,,тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaм" oraz ,,ѕeĸυndy υĸojenιa". Nikt nie zwrócił uwagi na brudną, naderwaną i lekko spraną, powieszoną na lampie kartkę. Widniał na niej napis : zaginął. Powyżej było zdjęcie młodego chłopaka. Miał zniszczone wło...