Aurelia
15.02 – 20:31
Po kilku godzinach wróciłam razem z ciocią Anitą i Dawidem do ich mieszkania.
–Proszę, to twój pokój – pokazała mi kobieta.
–Dziękuje – uśmiechnęłam się do niej, wciągając walizki do środka i otwierając je. Zaczęłam wyciągać z nich ubrania i inne moje drobiazgi. Około półtorej godziny później skończyłam i wskoczyłam pod prysznic, z którego wypływała gorąca woda. Było to więc w tej chwili najprzyjemniejsze do myślenia miejsce. Tak też więc pozwoliłam wodzie zmieszać się z moimi myślami i spływać swobodnie po moim ciele. Zmyłam się z siebie cały stres dzisiejszego dnia i wydarzenia, które zalegały w środku mojej głowy. Za wszelką cenę próbowałam o nich zapomnieć i zmyć także zły dotyk tamtych dwóch.
Pomiędzy złymi myślami był także on. Mój bohater o czekoladowych oczach i ciemnych włosach opadających na prawą stronę czoła. Jego kwadratowa szczęka i ładnie zarysowane kości policzkowe nadawały jego twarzy charakteru, a wzrok, którym mnie obdarzał był z jednej strony zimny, a z drugiej wypchany uczuciami po brzegi.
Nic ci nie jest?
Nie zrobię Ci krzywdy
Obiecuje
Słyszałam w głowie jego kojący głos z lekką chrypką, gdy kończył wypowiadać jakieś słowo. Miałam sobie za złe, że nie zamieniłam z nim ani jednego słowa.
–Nic ci nie jest?
–Nie, wszystko w porządku, ale jestem trochę wystraszona, boję się
–Nie zrobię Ci krzywdy
–Obiecujesz?
–Obiecuje
Czy ta rozmowa wyglądałaby mniej więcej tak?
Oby nie. Wolałabym, żeby to był jedynie jej początek, zaledwie jedna dziesiąta, albo jedna setna jej część. A zamiast dialogu był monolog.
Westchnęłam głośno, zakręcając wodę i wychodząc spod prysznica. Owinęłam się w pudrowo różowy ręcznik, a na głowie zrobiłam turban z jego mniejszej wersji. Później zrobiłam maseczkę, zmyłam ją, wytarłam całe ciało i włosy i wróciłam do nowego pokoju. Tam wskoczyłam do łóżka i pod kołdrę. Zamknęłam powieki i pozwoliłam aby błogi sen mnie otulił, a moje myśli mówiły mi dobranoc głosem Pawła.
Niedziele przeznaczyłam na spacer po mieście razem z Dawidem i Agatą. Później poszliśmy na wegańskie jedzenie i wróciliśmy do domu, gdzie to spakowałam plecak na poniedziałek i zaczęłam nastawiać się na spotkanie z nową klasą.17.02 – 07:30
–Jakby co to Cię podwiozę – oznajmił mi Dawid, jedząc płatki owsiane. – W końcu chodzimy do tej samej szkoły.–
–Dzięki – uśmiechnęłam się do niego, popijając kakao z kubka wystylizowanego na liska, który zamiast uchwytu miał lisi ogon, a na jego krawędziach były małe trójkątne uszka.
–Urocze – rozczulił się, widząc to.
–Dostałam na urodziny od przyjaciółki – wyznałam.
–A mówią, że kubki to słaby prezent – zaśmiał się.
–Prawda? – przyznałam.
–Dużo masz dziś lekcji? – zainteresował się.
–Więcej niż ty – poinformowałam.
–Jeśli chcesz to na ciebie poczekam – zaproponował.
–Nie, myślę, że trafie sama – odmówiłam grzecznie.
–Jak wolisz – nie protestował.
Po drodze zabraliśmy ze sobą jeszcze Agatę i jakiś czas później pojawiliśmy się w trójkę w szkole.Paweł
17.02 – 07:40
Wyszedłem do szkoły zmęczony samym faktem, że był poniedziałek. Nie zdążyłem zjeść śniadania, bo wstałem za późno aby się wyrobić i jedyne na co miałem czas to ubranie się, a później każda sekunda była walką o niespóźnienie się. Przy końcu mojej trasy zaczęło padać, na szczęście miałem rower więc zmokłem tylko trochę. Na domiar złego ''koledzy'' z mojej klasy, z którymi się uwielbiamy czyli Damian Kuliś, Rafał Balcerek i Wiktor Skoczeń zaczepili mnie, kiedy zwyczajnie szedłem w stronę sali, w której mieliśmy mieć lekcje.
–Piątkowski, jak tam na mszy z mamusią i tatusiem? Ksiądz nie wsadził Ci ręki w gacie? – zaczął Skoczeń, idąc w moją stronę zresztą zgrai i łapami w kieszeniach.
–Nie, ale jak masz takie fantazje to sam przyjdź na mszę, może tobie wsadzi – odgryzłem się, wciąż idąc przed siebie. Zatrzymała mnie cudza ręka, która spoczęła na moim ramieniu.
–Co powiedziałeś, kurwo? – Kuliś szarpnął mnie z taką siłą, że wymusił na mnie spojrzenie na nich.
–Kurwą, to jest jego matka – skwitował Balcerek.
–Ty za to przeproś swoją, że wychowuje debila. W zasadzie wszyscy powinniście – popatrzyłem po nich.
–Prosisz się o wpierdol – stwierdził chyba Skoczeń, ale nie do końca byłem pewien bo wyłączyłem się, kiedy przez drzwi wejściowe weszła ona. Była pełna życia i radosna, zupełnie na odwrót niż dwa dni wcześniej. Wyraźnie odcinała się od wszystkich innych ludzi w szkole, była jakby jaśniejsza, bardziej wyostrzona, ale nie ostra jak sztylet, którym można przebić serce. Zagłuszała mi cały świat, nie słyszałem nawet własnych myśli. Jej błyszczące włosy oślepiały mnie swoim blaskiem, a klarowne, błękitne oczy hipnotyzowały. Była zbyt doskonała aby w ogóle istnieć, a istniała.
–Ej, przygłupie – usłyszałem przytłumiony męski głos. Pokręciłem głową, wracając do świata rzeczywistego. Stwierdziłem, że nie mam chęci przepychania się z nimi i po prostu rozsunąłem ich, chcąc przejść dalej, w kierunku dziewczyny. Oni jednak nie dawali za wygraną i złapali mnie za ręce, uniemożliwiając poruszenie się dalej.
–Gdzie? Jeszcze z tobą nie skończyliśmy – oznajmił mi ich lider. Próbując się wyrwać spojrzałem przed siebie i wtedy nasze wzroki się spotkały. Jej uśmiech zgasł, już nie była radosna, a bardziej przestraszona. Oczy miała niczym dwa wielkie jeziora, a usta ułożyły się w literkę ''o''. Pewnie nie spodziewała się, że spotkamy się ponownie tak szybko, zresztą ja też się tego nie spodziewałem.
–Ej stary – przerwał mu Rafał, też patrząc na dziewczynę. Cała trójka spojrzała w jej kierunku.
–Puśćcie go – rozkazał, nie spuszczając wzroku z blondynki. Bez chwili namysłu zrobili to i podeszli do niej, zostawiając mnie samego. –Cześć mała, jesteś tu nowa? Nigdy wcześniej Cie tu nie widziałem – zaczął z seksistowskim uśmiechem na ustach.
–Ja – zaczęła niepewnie melodyjnym głosem w stu procentach pasującym do jej postaci. Znów jest w tej samej sytuacji, otoczona mężczyznami i bezradna. Znów musiałbym ją uratować, ale tym razem byłoby to trudniejsze niż poprzednio ze względu na miejsce rozgrywającej się akcji. Tu wszyscy mnie znają, nie jestem anonimowy, nie mogę uciec i rozpłynąć się w powietrzu. Nie mogę wyjąć noża ani obić im mordy. Sytuacja beznadziejna.
–Nie wstydź się śliczna – Kuliś zaszedł ją od tyłu i odgarnął jej włosy z ramienia. Wyjąłem kartkę papieru i zgniotłem ją w dłoniach, a następnie rzuciłem w głowę Wiktora, skupiając tym samym całą uwagę na sobie.
–Piątkowski – warknął.
–Ja też jeszcze z wami nie skończyłem – złączyłem swoje brwi i oczekiwałem, aż zajmą się mną całkowicie.
–Zabije cie śmieciu – zagroził i podszedł do mnie razem z dwójką swoich kolegów. Ja jedynie stanąłem wyluzowany z przebiegłym uśmiechem na twarzy.
–Wiktor, chłopaki, co wy robicie? – zapytała ich Pani Czujkowska, która stanęła tuż za nimi. Ich miny? Bezcenne.
–Nic proszę Pani – bronił ich, ich lider.
–Chyba jednak coś, nie sądzisz? – zaczęła wygłaszać im całą rozprawkę na temat ich złego zachowania. Stracą nie tylko resztę przerwy, ale i część lekcji, bo ona nie oszczędza w słowach i czas nie stanowi dla niej żadnego problemu.
Ominąłem całą czwórkę szerokim łukiem i podszedłem do damy w opałach, którą wtórnie uratowałem.
–Nic Ci nie jest? – spytałem cicho, nawiązując do pierwszego zdania, które w ogóle do niej wypowiedziałem. Zamrugała kilka razy jakby była zamroczona, a później nieśmiało się do mnie uśmiechnęła.
–Nie, wszystko w porządku – odpowiedziała----------------------------------------------------------
Witajcie w ostatnim dniu marca!
Dzisiaj dużo od Aureli, mam nadzieje, że ją polubiliście <3
A tu nowość od Maty, w której się za ko cha łam:
Bardzo polecam przesłuchać i przestudiować tekst, bo warto! :)
~DCW
CZYTASZ
υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3
RomanceKontynuacja ,,тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaм" oraz ,,ѕeĸυndy υĸojenιa". Nikt nie zwrócił uwagi na brudną, naderwaną i lekko spraną, powieszoną na lampie kartkę. Widniał na niej napis : zaginął. Powyżej było zdjęcie młodego chłopaka. Miał zniszczone wło...