60. Niechaj uniknę piekła, a otrzymam niebo.

31 5 5
                                    

Miro
14.03 – 13:24
Kiedy Majka zostawiła mnie samego praktycznie od razu zacząłem kombinować co zrobić, bo nie miałem zamiaru poddać się bez walki, tym bardziej, że ceną było życie Igora.
Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegokolwiek do rozcięcia lin, jednak nic nie ujrzałem, a jedyne ostre co miałem przy sobie to scyzoryk włożony w skarpetkę. Zacząłem więc przebierać nogami. Najpierw zdjąłem swoje buty, by wygodniej wydobyć przedmiot, później włożyłem stopę pod materiał nogawki drugiej nogi i zacząłem podciągać ją do góry. Kiedy udało mi się zobaczyć choć minimum gołej skóry, natychmiast włożyłem palce stóp pod skarpetkę, zaczynając zsuwać ją z nogi. Nie było to najprostsze zadanie na świecie, ale nie było to awykonalne, bo metalowy nożyk w końcu wypadł. Lekko kopnąłem go za siebie i zacząłem bujać się na krześle, które w rezultacie odchyliło się na tyle, że upadłem plecami na zimne podłoże. Tam na oślep odnalazłem scyzoryk i od razu kiedy poczułem go w rękach, zacząłem przecinać liny. Zajmowało to dużo czasu, ale nie poddawałem się. Wreszcie puściły, a ja wstałem z ziemi i założyłem buty z powrotem, później odczepiłem od siebie bombę i położyłem ją na ziemi, by dokładniej się jej przyjrzeć. Kiedy już mniej więcej wiedziałem z czym mam do czynienia, zacząłem myśleć jak ją rozbroić, gdyż wybuch mógł być na tyle silny, że sięgnąłby Igora, a nie wiedziałem nawet gdzie on jest. Przykucnąłem i dokładnie badałem wzrokiem każdy jej najmniejszy milimetr, by niczego nie spieprzyć. Wreszcie postanowiłem przerwać pierwszy z przewodów. Na szczęście nie stało się nic niepożądanego, dlatego drżącymi dłońmi złapałem za kolejny kabelek i zrobiłem z nim to samo, z tym samym rezultatem. Wreszcie zostałem z dwoma przewodami – jednym, który sprawiłby, że czas się zatrzyma i wybuch nie nastąpi, oraz drugim, którego przecięcie ten wybuch spowodowałoby natychmiastowo. Wiedziałem, że mam pięćdziesiąt procent szans, że nie mogę się pomylić, nie mogę się wycofać, zawahać, rzucić tego na kogoś innego, ani olać sprawy i nie robić nic. Pikający, cyklicznie powtarzający się dźwięk nie pomagał mi ani trochę w podjęciu decyzji, więc zrobiłem coś, czego nie robiłem od bardzo, bardzo dawna.
Upadłem na kolana, złączyłem swoje ręce i spojrzałem w dół.
–W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego – rozpocząłem, przeżegnawszy się. – Boże mój, wierzę w Ciebie, lecz wzmocnij wiarę moją; ufam Tobie, ale wspomóż nadzieję moją; miłuję cię, lecz pomnóż miłość moją; żałuję za grzechy moje, lecz wzmóż skruchę moją. Racz mną, Boże mój, rządzić mądrością swoją, utrzymywać mnie sprawiedliwością swoją, pocieszać miłosierdziem i wspomagać potęgą swoją. Poświęcam Ci myśli, słowa, uczynki i cierpienia swoje, abym odtąd myślał i mówił jedynie o Tobie, a czynił wszystko według Ciebie i cierpiał tylko dla Ciebie. Panie, chcę tego, czego Ty chcesz, dlatego, że chcesz tego i chcę tak, jak Ty chcesz. Oświeć rozum mój, pobudź wolę moją, oczyść ciało i uświęć duszę moją, Panie. Boże mój, dopomóż mi zadośćuczynić za przeszłe winy, zwyciężając pokusy na przyszłość, poprawić się z wad, których pełen jestem i pełnić akty cnót właściwych memu stanowi. Napełnij serce moje wdzięcznością za dobroć Twoją, wstrętem do wad moich, miłością bliźniego i wzgardą świata. Przyjdź mi z pomocą, abym zwyciężał pożądliwość umartwieniem, skąpstwo jałmużną, gniewliwość słodyczą, letniość gorącą pobożnością. Boże mój, uczyń mnie roztropnym w przedsięwzięciach, odważnym w niebezpieczeństwach, cierpliwym w trudnościach i pokornym w powodzeniu. Daj mi być ścisłym w pracy i stałym w postanowieniach. Natchnij mnie, Panie, spraw, abym się bezustannie przykładał do zwyciężania natury, do powolności łasce, do pełnienia przykazań Twoich i zbierania zasług na zbawienie. Boże mój, daj mi zrozumieć małość ziemi, wielkość nieba, krótkość czasu wobec niekończącej się nigdy wieczności. Daj, niech się przygotuję dobrze na śmierć, niechaj lękam się sądu Twego, uniknę piekła, a otrzymam niebo. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen – zakończyłem, robiąc znak krzyża i kierując swój wzrok na ładunek wybuchowy, na którym liczby zmniejszyły się w ciągu mojego prawie dwuminutowego monologu. Wreszcie złapałem za wątły niebieski kabelek, wziąłem głęboki oddech w płuca i szybkim, pewnym, precyzyjnym ruchem przeciąłem go, sprawiając, że licznik bomby pokazał zero. Jeszcze przez chwilę wpatrywałem się w przedmiot zanim dotarło do mnie, że się udało. Ze szczęścia zerwałem się na równe nogi i umiejscowiłem swoje dłonie na głowie, krzycząc pojedyncze sylaby. Później do mojej świadomości dotarło, że to jedna z dwóch rzeczy, które miałem zrobić, tak więc szybkim ruchem wybiegłem z pomieszczenia i zacząłem szukać Igora, który prawdopodobnie wziął narkotyki.

Dawid
14.03 – 13:37
Siedziałem na lekcji, lecz myślami byłem już dawno w domu i szykowałem się na randkę z Frankiem. W końcu słuchanie o ciągach geometrycznych, których wyrazy spełniają warunek jakiś tam było na tyle wykańczające i nużące, że wyjąłem z kieszeni swój telefon, odrywając się dzięki niemu od rzeczywistości. Nagle dostałem SMS'a z nieznanego dla mnie numeru o treści ''przepraszam'', przez co byłem bardzo zdziwiony, ale pomyślałem, że to pomyłka, dlatego włączyłem aplikacje i postanowiłem powiadomić o tym nadawcę. Kiedy jednak wszedłem na konwersacje, wprawiłem się w kompletne osłupienie, na tyle duże, że telefon wypadł mi z ręki i upadł na ziemie, przy okazji skupiając uwagę całej klasy – w tym nauczycielki – na swojej osobie.
–Dawid? Co robisz? – spytała czarnowłosa kobieta, odwracając się w moim kierunku.
–Eee, przepraszam – wydukałem, szybko podnosząc telefon z ziemi i chowając go do kieszeni bluzy.
–Skoro tak bardzo potrzebujesz uwagi wszystkich na sobie to może chcesz rozwiązać te zadanie? – spytała oburzona.
–Podziękuje – skrzywiłem się, patrząc na nią i prosząc o litość, której jednak nie zaznałem.
–Zapraszam – pokazała ręką na tablice. Wiedziałem, że kłótnia nie ma większego sensu, szczególnie, że wielkimi krokami zbliżały się matury i lepiej było nie robić sobie wrogów w nauczycielach. Zrobiłem więc to o co mnie prosiła i ku mojemu zdziwieniu zrobiłem to poprawnie, a później rozbrzmiał dzwonek, na co szybko podbiegłem do ławki. Niedbale wrzuciłem swoje artykuły szkolne do plecaka i wybiegłem z klasy, przy okazji łapiąc Agatę za nadgarstek i wyprowadzając ją w ustronne miejsce.
–Co się stało? Wystrzeliłeś jak z procy – stwierdziła, patrząc na mnie z zaniepokojeniem.
–Zobacz – wręczyłem jej swój telefon i zacząłem krążyć w kółko. Oczy dziewczyny po chwili stały się jak pięciozłotówki, a jej usta utworzyły małe ''o''.
–C-co to jest? – spytała niepewnie, przerzucając swój wzrok ze mnie na telefon i z telefonu na mnie.
–Dostałem to na matmie – powiadomiłem ją.
–To niemożliwe – pokręciła głową i po chwili wyjęła także swój telefon.
–Co robisz? – zapytałem, lecz nie odpowiedziała mi.
–To niemożliwe – powtórzyła, a w jej oczach nagromadziły się małe łzy. Nie mogąc czekać dłużej, podszedłem bliżej i zabrałem jej komórkę by sprawdzić co na niej ma. Ku mojemu zaskoczeniu ujrzałem dokładnie to samo co na swojej, czyli wiadomość od nieznanego numeru, z taką samą treścią:
„Przepraszam.
Igor"
–Myślisz, że to naprawdę on..? – popatrzyłem zdezorientowany na blondynkę.
–Nie mam pojęcia, ale.. ale jeśli tak to? – starała się złożyć jakiekolwiek sensowne zdanie. Nagle wzięła ode mnie swój smartfon i zaczęła coś na nim klikać, by później przyłożyć go do swojego ucha.
–Co ty robisz? – zadałem, choć znałem odpowiedź. Poczekaliśmy siedemnaście sekund by jednak usłyszeć pocztę głosową.
–Nie odbiera – powiadomiła mnie, trzymając urządzenie w obu dłoniach.
–Nie mamy nawet pewności, że to on – odparłem, siadając obok niej.
–Czy znasz kogoś innego kto miałby nas za coś przepraszać i miałby na imię Igor, niż nasz Igor? – poirytowała się.
–No.. nie – przyznałem – ale nie rozumiem czemu pisze teraz, minęło pięć miesięcy odkąd go nie ma i teraz sobie o nas przypomniał?–
–Dawid nie wiemy co się u niego działo, my.. my myśleliśmy, że on nie żyje, a tu takie coś – westchnęła z ulgą.
–Agata.. Igor był dla mnie ważny.. ale.. to już przeszłość, teraz jestem z Frankiem, nie z Igorem. Ciesze się twoim szczęściem i tym, że twój przyjaciel żyje, ale cokolwiek chcesz teraz zrobić będziesz musiała zrobić to sama.. – przemawiałem.
–Że co? – pisnęła cicho. – Chcesz mnie tak po prostu zostawić? Po tym wszystkim co razem przeszliśmy, po tych wszystkich miesiącach gdzie siedziałam u ciebie do północy, rezygnowałam ze swojego życia na rzecz ciebie, by cie pocieszać, abyś nie czuł się samotny, a ty mi wyjeżdżasz z takim czymś? – krzyczała.
–Igor mnie skrzywdził – broniłem się.
–Mnie kurwa też – przypomniała – zresztą.. rób co chcesz – wzięła swoją torbę i odeszła, potrącając mnie ramieniem.

-----------------------------------------------------------

υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz