28. Bez wątpienia byłoby to interesujące spotkanie

41 6 2
                                    

Igor
14.02 – 11:12
Po zdarzeniach ubiegłej nocy obydwoje poszliśmy spać w zasadzie wcale ze sobą nie rozmawiając. Z jednej strony w jakiś sposób się pogodziliśmy, ale z drugiej wziąć było między nami niezręcznie. Atmosferę tę dodatkowo podbiliśmy wspólnym prysznicem, który w trakcie – był świetny – ale po wszystkim nie czuliśmy się najlepiej. Przemilczeliśmy to jednak i obydwoje po prostu zasnęliśmy.
Następnego dnia byłem skazany na siedzenie w domu samotnie, bo Mirek znów gdzieś wyszedł. Miałem wtedy dużo czasu na przemyślenia.
Moją głowę pogrążyły myśli. Wirowały, mieszały się, znikały. Były złe, dobre, neutralne. Skupiały się na mnie, na Mirku, albo na nas obu. Czasami chciałem się ich pozbyć, a czasami pragnąłem by nie odchodziły. Raz dostawałem od nich rykoszetem, a raz poprawiały mi humor. Bywało, że ode mnie uciekały, ale bywało też, że do mnie brnęły. One panowały nade mną, albo ja nad nimi. Krzywdziły, bądź były krzywdzone. Robiły mi wodę z mózgu, albo to mój mózg robił sobie wodę z nich. Wypełzały ze mnie, jak ślimaki na powierzchnie, na którą wcześniej spadł deszcz. Wchodziły we mnie, jak robaki w dojrzałe owoce. Miałem ich przesyt i miałem ich niedosyt. Chciałem by ode mnie odeszły, a zarazem chciałem by ze mną zostały. Wypuszczałem je z głowy tylko po to, aby później ponownie je złapać. Pozwalały mi na to, ale i mi tego zabraniały. Czasem się do nich dopasowywałem, a czasem to one dopasowywały się do mnie. One zabijały mnie, a ja zabijałem je. Innym razem mnie uzdrawiały, innym razem to ja uzdrawiałem je. Szybko lub wolno. Umyślnie lub nie. Kochaliśmy się z nimi, lub nienawidziliśmy.
Dokładnie tak samo było ze mną i z Mirkiem. Nasz związek był zbudowany na tym samym schemacie. I z jednej strony bywało to męczące jeśli patrzyło się na to z boku, ale od środka, będąc w tym, było bardziej ekscytujące. Zaś patrząc na to z tej racjonalnej strony byliśmy sobie po prostu potrzebni. Bez wątpienia był to toksyczny związek, ale nie na tyle, by zyskał miano radioaktywnego, żrącego; po prostu – toksyczny. To trochę jak z fajkami. Wiesz, że nie koniecznie sprzyjają twojemu zdrowiu i kondycji twojego układu oddechowego, wpatrujesz się w te wszystkie paczki z pseudo drastycznymi obrazkami i białymi napisami na czarnym tle tuż nad nimi, ale pomimo wszystko wydajesz te piętnaście złotych z hakiem i wypalasz całą dwudziestkę papierosów. I masz wybór. Możesz palić dalej i truć się, ale za razem sprawiać sobie przyjemność, lub możesz obklejać się plastrami, brać tabletki, żuć gumy i męczyć się miesiącami żeby pozbyć się nałogu. I zawsze masz wybór. Ja wybieram pierwszą opcje, bo jestem typowym hedonistą. A męczennicy i pokrętni altruiści niech męczą się dalej.
Około dziewiętnastej do mieszkania powrócił jego prawowity właściciel.
–Cześć – przywitałem się, poprawiając się na sofie. Obok siebie miałem walentynkowy prezent, którego adresatem był Mirek. Chłopak miał zaczerwieniony nos i policzki, był ubrany w swoją czarną kurtkę i jeansy.
–Zrób się na Konrada – wymówił i zgarnął coś z naszego pokoju.
–Ale? – zacząłem.
–Igor – spojrzał mi w oczy – proszę. – Jeszcze przez chwile patrzyliśmy na siebie. – Dziesięć minut i Cie widzę – wyszedł z mieszkania. Nie musiał mnie długo namawiać. W niecałe sześć minut byłem już gotów, w swojej koszuli w kratę, jeansach i okularach. Z racji, że był luty narzuciłem na siebie pierwszą lepszą kurtkę, a później zszedłem po schodach i otworzyłem drzwi do samochodu, w którym siedział mój chłopak. Nie pamiętam kiedy ostatnio siedział za kółkiem.

Miro
14.02 - 19:28
–Gdzie jedziemy? – zapytał mnie.
–Zobaczysz na miejscu – odrzekłem beznamiętnie, skupiając się na jeździe, gdyż byłem przyzwyczajony do tego, że woził mnie ktoś, lub po prostu do poruszania się pieszo.
–Wygadany jak zawsze – zauważył.
–Yhm – potwierdziłem, wciąż wpatrując się w drogę.
W zasadzie nie byłem zbyt rozmowny z trzech przyczyn. Pierwszą był fakt niepewności za kierownicą, który dodatkowo podbijało to, że łatwo się rozpraszam jeśli chodzi o jazdę, a przecież nie chciałem spowodować wypadku, bo byłoby potem z tym wszystkim za dużo pieprzenia się.
Drugą – to, że nigdy nie byłem na żadnej randce, więc nie za bardzo wiedziałem, jak mam się zachowywać, bo o ile spotkania czy przelotna kawa była nieoficjalna, tak randka brzmiała już poważniej, a u mnie z poważnymi relacjami też krucho.
Trzecią, ostatnią i w zasadzie główną z przyczyn była świadomość tego, co wczoraj między nami zaszło. Czułem się źle z tym, że do tego doprowadziliśmy. Czułem, że znów go wykorzystałem, że on tak naprawdę tego nie chciał i zrobił to jedynie ze strachu, albo w amoku, pod wpływem chwili, a teraz przeżywał w środku dramat wewnętrzny, o którym boi się mówić. I choć bardzo chciałbym go wypuścić, bo wiem, że krzywdzę go samym sobą, tym że żyje i oddycham, ale problemem jest to, że kiedy tego nie robię, jest jeszcze gorzej, a nie chce żeby on cierpiał. Nie chce krzywdzić tego dzieciaka jeszcze bardziej. Jedyne czego chce, to jego szczęścia, ale wszystko między nami jest na tyle pogmatwane, że wątpię, by to w ogóle było jeszcze możliwe. Oboje jesteśmy na tyle zniszczeni przez życie, że odszukanie szczęścia i harmonii byłoby już chyba niemożliwe, dlatego trwamy ze sobą, oboje wiedząc, że to nie najlepsze. Lecz my nie jesteśmy dobrymi ludźmi, więc nie zasługujemy na najlepsze, na nic nie zasługujemy, za wszystko co odjebaliśmy na tym świecie. Ale to może właśnie to czyni nasz związek wyjątkowym? Może ten świat specjalnie zepsuł nas tak, abyśmy na siebie trafili i kiedyś wspólnie mu się odgryźli? Może Bóg potrzebował wrażeń, bo był znudzony? A może to Szatan? Można jedynie snuć.
Kiedy dojeżdżaliśmy na miejsce docelowe w mojej głowie zaczęło rodzić się co raz więcej myśli, które krzyczały mi, że ktoś może nas zobaczyć i rozpoznać, a przecież on był poszukiwany, a ja zaginąłem lub nie żyje, zależy kto jakie ma źródła.
–Igor – zacząłem – jakby co to się nie wychylaj, ok? – poprosiłem, zatrzymując samochód na parkingu pod kawiarenką, którą kiedyś pokazała mi Mała Majka, moja była już przemytniczka. Przypomniałem sobie o niej przez Igora, który nie chcący ruszył wspomnienia związane z rudowłosą, które zalegają gdzieś w odmętach mojej głowy, do których zaglądam bardzo rzadko.
–Tell me a joke? – spojrzał przez szybę na świecący neonowy żółty napis, wypełniony którymś z gazów szlachetnych. – To jeszcze istnieje?–
–Jak widać – rozejrzałem się przed wyjściem z pojazdu. Po chwili piwnooki dołączył do mnie i wspólnie weszliśmy do lokalu, w którym zajęliśmy stolik na balkonie na drugim piętrze. Lubiłem to miejsce ze względu na tajemniczy i odmienny od przeciętnych kawiarni charakter. Było tam dość ciemno i klimatycznie. Wszystko wydawało się trochę zimne, ale w tym chłodzie, otoczony neonami lubiłem się zatapiać i trwać, dlatego też wybrałem to miejsce. W nim czułem się swobodnie, mało osób je znało, mało osób w nim bywało, a do tego miałem z nim parę miłych wspomnień. Pamiętam, że to tu wyżej wspominana znajoma, z którą czasem tu przesiadywaliśmy, zrobiła mi któregoś razu kilka fotek. Gdzieś chyba nadal je mam.
Jakiś czas później, kiedy rozmowa się rozkręciła i byliśmy już po babeczkach z dodatkiem likieru, na zewnątrz zauważyłem pewne znane mi persony, jedną bardziej, drugą mniej, które wspólnie gdzieś podążały. Był to Dawid i jakiś inny znajomy Igora, którego skądś kojarzyłem, co mogło oznaczać, że albo dużo o nim mówił, albo mu coś sprzedałem, albo Igor i on mieli na pieńku.
–Wiesz, że też coś dla ciebie mam? – wyrwał mnie z rozmyśleń.
–Tak? – realnie się zdziwiłem.
–Wpadłeś do domu tak szybko, że nie zdążyłem ci go nawet dać – wyjaśnił.
–Przepraszam, nie gniewaj się. Później mi go dasz – upiłem łyk latte i kątem oka dostrzegłem, że tamta dwójka odeszła na bezpieczną odległość od nas i ruszyła przeciwną drogą, niż ta, która prowadziła do mojego mieszkania, dzięki czemu odetchnąłem z ulgą, choć z drugiej snułem, co byłoby gdybyśmy się z nim spotkali.
Bez wątpienia byłoby to interesujące spotkanie.

-------------------------------------------------------------
Dzień dobry ^^
Jak wam się podoba randeczka 💕?
W mediach macie zdjęcie, o którym mówił Mirek, które zrobiła Mała Majka🥴

υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz