78. Jesteś tym głosem w mojej głowie?

30 5 4
                                    

Wszedłem do środka i stanąłem obok dziwnie wyglądającej Mariki, która wyglądała niewyraźnie.
–Wszystko okej? – spytałem niepewnie, przyglądając się kobiecie.
T..k – odpowiedziała, gubiąc po drodze literkę.
–Okej – przeciągnąłem. – A jaki był tytuł filmu?–
I h..te ..u.. I ..o..e y..u – wycharczała, wysuwając rękę przed siebie i naciskając ostatni, czarny, wyróżniający się przycisk. Jej przedramię zaczęło mieć w sobie ubytki, tak jakby była popsutym hologramem.
–Na pewno wszystko dobrze? – powtórzyłem, wciąż zmartwiony.
ak – powiedziała niewyraźnie.
Co jakiś czas części jej ciała zanikały, lecz ona zdawała się tego nie odczuwać. Nie wiedziałem co mam zrobić i stałem przed wyborem informowania jej o tym lub nie, jednak póki co postanowiłem milczeć.
Winda przez całą podróż jechała w jednym określonym tempie, nigdy nie zwalniała i nigdy nie przyspieszała, aż nagle podróżując do ostatniego ze wspomnień, na chwilę zawiesiła się niemiłosiernie przy tym skrzypiąc, po czym bardzo szybko zaczęła spadać w dół. Światła wewnątrz zaczęły mrugać, a ze ścian osypał się materiał, z których były zrobione. Pod nim znajdowała się jedynie pusta czerń, w której szło się utopić, taka sama, jaka zaczęła wypływać spod sufitu niczym gęsta smoła.
–Co się dzieje? – krzyknąłem do ledwo już widocznej kobiety.
N.e r..z..m..m – wymówiła chrapliwym głosem, a później już całkowicie zniknęła, zostawiając mnie samego.
–Marika! – krzyknąłem, jakbym w ten sposób chciał ją przywrócić, jednak nic to nie dało, a ja wciąż spadałem. Wreszcie gdy ściany ogarnęła całkowita czerń, a światło zgasło, winda gwałtownie uderzyła o ziemie, przez co straciłem równowagę i runąłem jak długi. Położyłem dłoń na głowie i zacząłem rozmasowywać swoje czoło, w międzyczasie się rozglądając, jednak nie dostrzegłem kompletnie niczego, ponieważ znajdowałem się w jednej, wielkiej pustce. Otaczała mnie idealna wręcz nicość. Powstałem na równe nogi, dalej szukając wzrokiem czegokolwiek, jednak skutek był taki sam jak poprzednio. – Halo? Jest tu kto? – zawołałem, lecz odpowiedziała mi jedynie cisza. Zacząłem chodzić we wszystkie strony i zaglądałem w każdy kąt, choć tak naprawdę stąpałem po niczym. Nie było ani podłogi, ani sufitu, ani ścian, jedynie gładka czerń, jakby ktoś rozlał farbę akrylową. Każde słowo niosło się okropnie daleko, dając efekt echo. – Halo! – zawołałem ponownie, lecz i tym razem nie przyniosło to żadnej odpowiedzi. Zamknąłem oczy, starając się siłą umysłu zmienić scenerię, jednak natychmiastowo je otworzyłem, bo po zamknięciu widziałem dość niecodzienny obraz. Mianowicie byłem to ja sam, lecz wyglądałem jakoś nieswojo. Moje brwi były zmarszczone, a usta układały się w niebezpieczny uśmiech. W oczach dało się dostrzec jedynie szaleństwo. – Co do cholery? – zapytałem sam siebie, nie wiedząc co się dzieje. Wziąłem głęboki wdech i postanowiłem powtórzyć czynność, lecz przyniosło to ten sam skutek, a do tego moja postać zaczęła się przybliżać w moją stronę. – Ogarnij się Igor – uderzyłem się lekko w czoło, a potem ponownie przymknąłem powieki.
–Cześć Igor – zaczął facet wyglądający jak ja.
–Cz-cześć? – wycedziłem niewyraźnie chcąc otworzyć oczy, jednak czułem, że nie mogę. Razem z moimi nieudanymi próbami uśmiech chłopaka powiększał się i robił się jeszcze bardziej niepokojący.
–Zostań, mamy do pogadania – poinformował mnie, podchodząc o krok bliżej.
–Kim jesteś? – cofnąłem się w tył.
–Technicznie rzecz biorąc tobą.. – wyznał – tylko lepszym.–
–Nie rozumiem – odparłem.
–Przypomniałeś sobie wszystkie swoje wspomnienia, brawo – pochwalił – jednak w tracie tej podróży cały czas unikał Ci jeden, malutki szczegół.–
–Jaki? – zapytałem.
–Przypomniałeś sobie uczucia i myśli, które tobą kierowały, ale czy zastanawiałeś się dlaczego akurat w danym momencie były takie, a nie inne? – mówił zagadkami.
–Nie? – powiedziałem zgodnie z prawdą.
–Bo to ja decydowałem o tym, o czym myślisz i co czujesz – wyjawił, wciąż z ''bananem'' na twarzy.
–I co z tego? – wzruszyłem ramionami.
–To, że twój rozjebany od narkotyków mózg chciał się mnie pozbyć, ale jestem w tobie na tyle zakorzeniony, że nie dam o sobie tak po prostu zapomnieć – mówił.
–Skoro chciał się ciebie pozbyć najwidoczniej miał jakiś powód – poszedłem o krok dalej, mówiąc odważną tezę, na co ten podbiegł blisko mnie, jakby chciał mnie zaatakować niczym wąż.
–Powód jest taki, że ty przez cały czas ze mną walczysz i nie chcesz dopuścić mnie do głosu, jednak ja jestem silniejszy i przemawiałem przez ciebie częściej niż Ci się wydawało – zaśmiał się.
–Czego ty chcesz? – zadałem już lekko przestraszony.
–Żebyś się poddał i pozwolił mi przejąć stery, bo jestem od ciebie lepszy – szeptał.
–Ty jesteś.. ty jesteś tym głosem mojej w głowie? – spojrzałem w końcu, na co ten kiwnął twierdząco. – Przecież ty nie istniejesz.–
–Jakbym nie istniał to byś ze mną nie rozmawiał – zauważył.
–Słuchaj, aktualnie od nie wiem jak długiego czasu jeżdżę w windzie i wchodzę do własnych wspomnień, bo nie wiedzieć czemu utraciłem pamięć, a przy tym wszystkim towarzyszy mi laska, którą raz posunąłem, a w sumie to nawet nie, dlatego nie dziw się, że podważam twoje istnienie – powiedziałem na prędze.
–Gdybym to ja był za ciebie w stu procentach odpowiedzialny to to wszystko by się nie wydarzyło, ale z racji, że jesteś skończonym idiotą, postanowiłem Cie ukarać i dlatego wymazałem Ci wspomnienia – twierdził.
–Co? Co by się nie wydarzyło? – zmarszczyłem brwi, chcąc dowiedzieć się o tym on mówi.
–Ja nie dałbym się tak głupio schwytać jakiejś pierwszej, lepszej lasce, ale nie, ty oczywiście jesteś wielce szlachetny i postanowiłeś się poświęcić – westchnął z rezygnacją, przypominając mi o moich ostatnich chwilach spędzonych w świecie rzeczywistym.
–Więc skoro jesteś taki silny, to dlaczego nie przejąłeś wtedy władzy i nie zrobiłeś co należy? – zaczepiłem.
–Bo jakimś cudem udało Ci się mnie wyciszyć – odparł wyraźnie niezadowolony.
–To prawda.. już dawno nic do mnie nie mówiłeś.. – przyznałem, grzebiąc w odmętach pamięci.
–I przez to stałeś się jeszcze słabszy niż jesteś kiedy przez ciebie przemawiam – stwierdził.
–To nie prawda – wyszedłem naprzeciw.
–Więc jak wyjaśnisz te twoje załamania, te nagłe ataki zazdrości, te uczucie bezsilności i wiecznie otulający Cie strach? Jak wyjaśnisz to, że wtedy nie strzeliłeś do tego gościa.. albo to, że miałeś atak paniki? – wymieniał powoli, nakładając niecodzienny akcent na każde słowo.
–To przez.. – zacząłem, lecz w głębi serca wiedziałem, że jego teoria może przekładać się na rzeczywistość.
–Przez to, że jesteś słaby – dokończył, śmiejąc się pod nosem. – Kiedy mogłem się odzywać, wtedy było dobrze, byłeś wtedy silny, dzięki mnie. Na przykład wtedy, kiedy zabiłeś Cypriana Lamparskiego i groziłeś jego dziewczynie, albo wtedy, gdy uderzyłeś swą matką o ścianę, albo – mówił.
–Żałuje, że wtedy emocje wzięły górę i żadnej z tych rzeczy nie chciałem zrobić – przerwałem mu. On znów się przybliżył.
–Igor, jesteśmy tu tylko ty i ja, w zasadzie to jesteśmy jednością, możesz wyznać prawdę – przypomniał.
–To jest prawda – zapewniłem.
–Łżesz! – wściekł się, łapiąc mnie za gardło, a później rzucając mną o ziemie. – Lubisz bycie skurwysynem.–
–Nie.. to ty je lubisz – zacząłem się czołgać w tył, gdyż moje zderzenie się z powierzchnią było ogłupiające.
–Jesteś skurwysynem – szedł w moją stronę żwawym krokiem, by wreszcie mnie podnieść i przyszpilić do niewidzialnej ściany.
–To ty nim jesteś – przerzucałem się z nim, starając się uwolnić.
–Jesteś skurwysynem tak samo, jak twój ojciec – docisnął mnie jeszcze mocniej.
–Nie jestem swoim ojcem – fuknąłem, odrzucając go od siebie. Nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia, bo chwilę później odszedł w pustkę z uśmiechem na ustach. Zacząłem rozglądać się wokół, jednak nigdzie nie mogłem go dostrzec. Postanowiłem więc ponownie spróbować triku z otwieraniem i zamykaniem oczu, jednak w dalszym ciągu nie działał.
–Walcz, ty tchórzu! – krzyknął, pojawiając się znikąd przede mną i składając silny cios prosto w środek mojej twarzy, po którym to straciłem równowagę, a ten korzystając z okazji, że leżę, usiadł na moich biodrach i zaczął mnie okładać pięściami, bez litości, bez żadnej refleksji. Wyglądał, jakby mój ból sprawiał mu przyjemność.

-----------------------------------------------------------------------
No to się podziało :o
~DCW

υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz