Igor
27.02 – 17:43
Siedzieliśmy razem z Mirkiem w domu i oglądaliśmy któryś z sezonów „Z kamerą u Kardashianów", śmiejąc się z Kylie i jej ''problemów'', aż nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
–Kto to? – spojrzałem na niebieskookiego.
–Może Paweł, coś tam pisał, że ma dzisiaj randkę – wyznał mi, a później poszedł otworzyć drzwi w których faktycznie stał jego brat.
–I co? Dalej nie zaruchałeś? – zapytałem. – Stwierdzam po tym, że jesteś tu a nie z laską.–
–Ciebie też miło widzieć Igor –zdjął z siebie kurtkę, a potem usiadł obok mnie na kanapie. – Wiesz, że nie wszystkie relacje prowadzą do seksu? –
–Jak z laskami to wszystkie – stwierdziłem.
–Ona jest inna – bronił jej.
–Ta, oczywiście – nie wierzyłem. Mirek także się do nas dosiadł.
–Pomińmy to, jak poszło? Była zadowolona? – wtrącił się jego starszy brat.
–Tak.. w zasadzie to chodzimy ze sobą – wyznał nam.
–No to szczęścia – pogratulował mu, klepiąc go po ramieniu.
–Dzięki – uśmiechnął się nieśmiało.
–Ja to zrobię, jak przestaniesz być prawiczkiem – puściłem do niego oczko.
–Domyśliłem się Igor – westchnął ciężko.
–Czekam – zapewniłem.
–Czekasz aż mój brat straci dziewictwo? – spojrzał na mnie zdziwiony. – To trochę chore.–
–Poza twoim bratem to jest też moim kumplem, więc mu kibicuje – tłumaczyłem.
–Igor nie każdy jest tobą, że wskakuje do łóżka pierwszym lepszym, wiesz? – zauważył.
–Wypraszam sobie? – protestowałem. – Nie pierwszym lepszym, bo co jak co, ale do kobiet zawsze miałem dobry gust, a poza tym to nie ja wskakiwałem im do łóżka? Same się pchały to robiłem im tylko przysługę.–
–Ależ ty jesteś miłosierny – zachwycał się.
–Prawda? Dobroć mojego serca wylewa się na lewo i prawo, jak spe.. – zacząłem.
–Nie chcemy wiedzieć – przystopował mnie Mirek.
–Długo zajęło Ci wyjście z szafy? – przerwał nam Paweł.
–Co? – zdziwiłem się.
–No wiesz, w sensie coming out – wyjaśnił.
–Wiem co znaczy wyleźć z szafy, po prostu.. skąd to pytanie? – nie rozumiałem.
–Tak po prostu – wzruszył ramionami. – Ciągle mówisz o dziewczynach, a przecież chodzisz z Mirkiem, a wcześniej z Dawidem.–
–Wiesz, w zasadzie to ciężko to określić, bo trochę to wyglądało tak, że KMWTW, a cała reszta myślała, że jestem hetero – wyznałem.
–Co? – nie zrozumiał.
–Kto ma wiedzieć ten wie – objaśnił mu. – Należałem do tej minimalnej grupki.–
–Ta, ty i.. no wiesz kto – dokończyłem, nie chcąc wspominać o Krystianie. – Potem doszedł Marcin, Agata, Dawid i później to już cała reszta.–
–Propos Dawida – zaczął Paweł – wczoraj go poznałem. W sensie tak, że gadaliśmy.–
–O czym z nim gadałeś? – zdziwiłem się.
–Stwierdził, że chce mnie poznać, ale miałem wrażenie, jakby chciał mnie poderwać – westchnął.
–Masz ładną buźkę i jesteś w jego typie, więc bym się nie zdziwił – oznajmiłem.
–Ja bym się zdziwił? – spojrzał na mnie Mirek. – Przecież to taka ciapa, że wątpię, żeby był wstanie z kimś flirtować. Pamiętam, jak się poznawaliście, że to zawsze ty go wyrywałeś.–
–No ta, ale wiesz od tego czasu minęło trochę czasu, zresztą, zmienił się pod moim wpływem – zauważyłem. – Pewnie teraz zmienił się jeszcze bardziej.. – rozmyśliłem się.
–A ty go poznałeś? – zaciekawił się Paweł.
–Nie musiałem, był przejrzysty niczym łza. Dobry, grzeczny chłopiec, który się uczy i jedyne co najgorsze w życiu widział to kłócących się rodziców – drwił. – To znaczy do czasu kiedy poznał Igora, bo później to już widział dużo gorszych rzeczy.–
–Na własne życzenie – stwierdziłem obojętnie. – No bo come on, kto normalny po słowach skazałeś się na śmierć, daje się podrywać?–
–Co? – zapytał niebieskooki.
–Powiedziałem tak do niego na początku roku, kiedy Michałek kazał mu ze mną usiąść – objaśniłem. – W zasadzie to było pierwsze zdanie, które do niego powiedziałem, a bynajmniej w realu.–
–Już nawet ze mną zacząłeś lepiej – zaśmiał się.
–Początkowe zdania nawet nie były zdaniami tylko równoważnikami zdań, więc już nie wiem, która historia gorsza – uśmiechnąłem się.
–Nasza jest na pewno ciekawsza – pomasował moją dłoń.
–Bez dwóch zdań – przyznałem, splatając nasze ręce razem.28.02 – 13:50
–Co to kurwa miało być? – spojrzałem na Mirka, zdecydowanie wkurwiony. – Co to kurwa miało być co? – powtórzyłem.
–O którym mówisz? Bo jakby nie patrzeć dużo się stało – siedział zobojętniały na krześle.
–Kurwa o tym, że ani trochę nie ruszyło Cie to, że ten debil mógł mnie zabić w sekundę, jeszcze sam go do tego zachęcałeś, pojebało cie? – tłukłem.
–Nie zabiłby Cie, nigdy w życiu nie trzymał broni w ręce, jedyne co umiał to się bić – stwierdził. Usiadłem na ziemi i położyłem ręce na łeb. – Nic Ci nie jest, to się liczy – wstał z krzesła i podszedł do mnie.
–Skąd ty to kurwa możesz wiedzieć co? Skąd możesz wiedzieć, że nie trzymał, zresztą to nie jest ostateczny powód, że by mnie nie kropnął – wciąż się wściekałem.
–Żyje dłużej niż ty, myślisz, że ile razy miałem kopyto przy bani co? Ja wiem kiedy jest szansa na to, że zdechniesz, a kiedy takiej szansy nie ma – mówił pewny siebie.
–Przestań robić z siebie jakiegoś kurwa mesjasza, bawisz się we współczesnego Jezusa, czy kurwa co? Nigdy nie wiadomo co komu odjebie, do chuja – krzyczałem. – Co jakby mnie zajebał?–
–Uspokój się – poprosił.
–Co jakby mnie zajebał? Co? Hm? – nie ustępowałem.
–To bym ich wszystkich tutaj przetrzymywał i torturował tak długi czas, aż sami by błagali o śmierć, zadowolony? – odkrzyknął, po czym zapadła długa cisza. – Przepraszam dobrze? To było nieodpowiedzialne – dopowiedział po chwili.
–Wszystko co zrobiłeś dzisiaj było nieodpowiedzialne – odgryzłem się i wstałem na równe nogi. – Zadowolony jesteś kurwa? Będziesz mieć tę szmatę na głowie do czasu aż ten jej jebany gówniak się nie znajdzie, gratulacje.–
–Przestań, co niby miałem zrobić? – spytał.
–Kiedy oni wyszli podejść po kopyto i jebnąć jej w tył głowy, to kurwa, ale nie, lepiej teraz się z nią pierdolić – mówiłem sarkastycznie.
–Ich było czterech, wróciliby się i wtedy też mógłbyś zginąć razem ze mną w komplecie, zresztą pomożemy jej, a potem się odpierdoli – wyjaśnił mi.
–Skąd wiesz? Może za parę lat znów wróci i będzie potrzebowała pomocy, którą oczywiście uzyska szantażem – powiedziałem, wciąż nie schodząc z tonu.
–Nie wróci i nas nie znajdzie, bo jeszcze trochę i stąd wyjedziemy – zapewnił mnie. – Bora Bora, pamiętasz?–
–Teraz też niby nikt miał mnie nie znaleźć – odgryzłem się.
–Dobrze, wiesz, że to inna sytuacja – zauważył.
–Wiesz co? Zaczynam żałować – wyznałem nagle.
–O co Ci znów chodzi? – nie rozumiał.
–Zaczynam żałować tego, że tu jestem – wypaliłem, zupełnie go zaskakując. Po chwili zrobiło mi się głupio.
–Dobrze wiedzieć – odwrócił wzrok, próbując ukryć wszelkie emocje, co mu się udało, bo nie dało się wyczytać z jego twarzy kompletnie nic.-----------------------------------------------------------------
Ah te kłótnie ;o
~DCW
CZYTASZ
υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3
RomanceKontynuacja ,,тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaм" oraz ,,ѕeĸυndy υĸojenιa". Nikt nie zwrócił uwagi na brudną, naderwaną i lekko spraną, powieszoną na lampie kartkę. Widniał na niej napis : zaginął. Powyżej było zdjęcie młodego chłopaka. Miał zniszczone wło...