Igor
28.02 – 13:13
Mirek jak zwykle rano wyszedł z domu by załatwiać ''swoje sprawy'' , do których między innymi należało szukanie Majki. Ja zaś poszedłem na siłownie, tak jak robiłem to codziennie od prawie dwóch tygodni. W żadnym z dni nie odpuszczałem sobie ani trochę i pakowałem jak się dało, co powoli przynosiło efekty. W międzyczasie zawsze słuchałem sobie hip hopu, a głównie mocnych kawałków, które tylko dodawały mi jeszcze więcej powera, bo na treningach było to ważne i motywujące.
Później wyszedłem z siłowni, założyłem kaptur na głowę oraz okulary na nos i dalej udając Konrada, poszedłem drogą prosto do naszego mieszkania. Tam jednak czekała na mnie niemiła niespodzianka.
–Co jest kur – zacząłem, lecz moja niespodzianka w postaci wielkiego, napakowanego faceta w czarnej kominiarce nasuniętej na twarz, szybko ogłuszyła mnie krótkim acz odczuwalnym ciosem z łokcia w nos.
–Morda śmieciu! – rozkazał, łapiąc mnie wokół talii i przystawiając mi drugą rękę do ust, a później wepchnął mnie do mieszkania mojego i Mirka. Tam mnie puścił i nim zdążyłem cokolwiek zrobić, dostałem kopniaka w plecy, który powalił mnie na podłogę. Potem odwrócił mnie i kucnął, łapiąc za brzeg mej kurtki, wycelował ponownie w centralną część mojej twarzy. W międzyczasie dołączyło do nas jeszcze trzech takich, z czego jeden z nich trzymał Mirka i przystawiał mu pistolet do skroni. Szybko powstałem, chcąc rzucić się do ataku, jednak mój oprawca także wyjął spluwę i przyłożył mi ją do czoła, dlatego uniosłem ręce w górę i nic więcej do niego nie powiedziałem.
–Możesz mi wyjaśnić, co tu się odpierdala? – skierowałem wzrok na Mirka, wciąż nawet nie drgając.
–Sam chciałbym wiedzieć – wyznał spokojnie. – Panowie? Wyjaśnicie nam?–
–Morda kurwo! – krzyknął na niego jeden z czterech dresów.
–Kto was przysłał – drążył dalej.
–Kurwa, czego nie rozumiesz? Morda! – ponowił, jeszcze mocniej przyciskając mu broń do skroni.
–Bo co? – zapytał lekceważąco.
–Bo zajebie tego leszcza – przemówił do niego ten, który mnie trzymał.
–To go zajeb, w czym masz problem? – nie rozumiał. Nie wierzyłem, że te słowa wypadły z jego ust, nie byłem wstanie zrozumieć, jak mógł tak powiedzieć. Obojętność w jego oczach była dobijająca, a błękit, który w nich widniał, nagle z ciepłego letniego nieba zrobił się lodowatym, zimowym morzem. – No co? Jeszcze przed sekundą byłeś taki hop do przodu, co się nagle stało? To tylko jeden szybki strzał – zaśmiał się, jak najgorszy psychopata. Nie wiedziałem nawet co miałbym powiedzieć i czy w ogóle mam ochotę mówić cokolwiek. Nieco niezręczną i dramatyczną cisze przerwał damski głos, syczący, jakby wypadał z ust węża, niski i seksowny.
–Aj Mirek, Mirek, Mirek – mówił, a jego właścicielka weszła niczym królowa do swojego pałacu i zamknęła drzwi. – Wiesz, że to było głupie? Moi chłopcy są bardzo bardzo źli – szeptała, a później roześmiała się jak złoczyńca, kiedy wygrywa bitwę.
–Możesz powiedzieć swoim chłopcom, żeby przestali w nas celować? – spytał ją, a ona spojrzała na niego i zaczęła się głęboko zastanawiać, aby po krótkiej chwili machnąć ręką, co jej ekipa odebrała jako rozkaz na puszczenie nas.
–Ty pieprzona ruda zdziro – zacząłem.
–Igor, to głupie tak teraz mówić wiesz? Lepiej się ucisz – zaproponowała uśmiechnięta.
–Zaraz to ja uciszę ciebie i to na wieki – zagroziłem.
–Igor zamknij się – rozkazał mi Mirek. Byłem wściekły, jednak wiedziałem, że ma racje, a robienie teraz czegoś na własną rękę było największą głupotą.
–Więc pogadajmy – zaproponowała i zasiadła do stołu, a my jej powtórowaliśmy. Reszta jej gangu dalej twardo stała na wypadek, jakby jej coś groziło.
–Wiesz, że to bardzo głupie z twojej strony, że tu siedzisz? – powiedział do niej wciąż nie wytrącony z równowagi Mirek.
–Nie uważam tak – odparła, zakładając nogę na nogę. – Wiem, że jesteś zły, za to co się stało, ale musisz o tym zapomnieć.–
–To żart? – zapytał z uniesionymi do góry brwiami.
–Nie, to nie żart – zapewniła. – Ukradłam te pieniądze, bo potrzebowałam ich na łapówkę, mam młodszego brata, a despotyczny facet mojej matki za wszelką cenę próbował zyskać do niego prawa, nie miałam zamiaru się na to zgodzić, ale byłam na przegranej pozycji, bo byłam tylko jego siostrą, więc musiałam sobie jakoś poradzić.–
–I nie mogłaś mi tego po prostu powiedzieć? Tylko ojebałaś mnie na sto jebanych tysięcy i spierdoliłaś, a potem nie odezwałaś się ani słowa? – zapytał, już lekko poirytowany.
–Przepraszam, założyłam, że mnie wyśmiejesz, w końcu byłeś tylko moim dostawcą – wyznała.
–Mniejsza o większość – przerwałem im. – Po chuj tu znów wróciłaś? Bo wątpię, że tylko po, aby przeprosić.–
–Potrzebuje pomocy – powiedziała niechętnie, spoglądając w inną stronę.
–Teraz to dojebałaś – zakpiłem. – Wyjdź stąd.–
–Musisz mnie wysłuchać – zwróciła się do Mirka, kompletnie mnie ignorując.
–Niczego nie musi – odparłem pewny siebie.
–Mirek – wciąż mnie ignorowała.
–Mirek – powtórzyłem po niej i popatrzyłem na swojego chłopaka.
–Zamknijcie się obydwoje – polecił. – W czym potrzebujesz pomocy? I dlaczego mojej?–
–Nasz ojczym przez długi czas nie dawał nam spokoju, tak samo, jak moja matka i wreszcie wyjechaliśmy, ale udało mu się do nas dotrzeć i zlecił komuś porwanie Juliana.. no i.. udało im się – wyjawiła, już wyraźnie przejęta.
–No jak widzisz Julianka u nas nie ma, nie znamy gościa – wyprostowałem się na krześle, odpowiadając jej kpiąco.
–Wierzbicki kretynie, zamknij się – rozkazała mi, poirytowana.
–Nie powinnaś nazywać mnie kretynem, mała ruda suko – odgryzłem się. Mirek widział, że zaczynałem do niej wstawać.
–Siedź – uspokoił mnie. – To w tym mam Ci pomóc? Mam go odnaleźć?–
–Razem go odnajdziemy, nie zostawię brata na twoją łaskę, poza tym to nie wszystko – zawahała się. – Nie mam mieszkania..–
–A to już nie nasz problem – dokończyłem za nią.
–Owszem, wasz, bo tak się składa, że mogę wam narobić problemów, dlatego nie przyjmuję odmowy – przeszła do konkretów, przybierając typowy bitch face. Mirek wykrzywił twarz w nieprzyjemnym grymasie i zaczął się mocno zastanawiać, co ma obecnie zrobić.
–Załatwię Ci jakieś mieszkanie – zaproponował.
–To obecne mi w zupełności odpowiada, zresztą muszę mieć na was oko – odrzekła.
–Niech Ci będzie – Mirek głośno westchnął, przystając na jej warunki.
–Miło robi się z wami interesy panowie – posłała nam figlarny uśmiech, a później wstała od stołu. – Idziemy chłopcy, no już – zaklaskała, zasuwając za sobą krzesło. – Jakby co oni nie pisną ani słówka, nawet nie wiedzą kim jesteście – uspokoiła nas, idąc w stronę drzwi, przez które reszta mężczyzn już wyszła. – Paaa – przeciągnęła, machając ręką i zniknęła, pozostawiając nas samych.------------------------------------------------------------
Hej hej!
Ale się podziało!
Spodziewaliście się takiego obrotu spraw?
~DCW
CZYTASZ
υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3
RomanceKontynuacja ,,тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaм" oraz ,,ѕeĸυndy υĸojenιa". Nikt nie zwrócił uwagi na brudną, naderwaną i lekko spraną, powieszoną na lampie kartkę. Widniał na niej napis : zaginął. Powyżej było zdjęcie młodego chłopaka. Miał zniszczone wło...