56. Ta pieprzona ręka..

31 3 0
                                    

Miro
09.03 – 14:01
By szybciej dotrzeć do celu wsiadłem w autobus i to za jego pomocą poruszałem się kilka ulic dalej. W trakcie trwania podróży wyjąłem rysunek z kieszeni i zacząłem się mu dokładniej przyglądać. Choć wiedziałem, że diagnozowanie dziecka na podstawie jednego rysunku jest bezsensowne i kompletnie nieprofesjonalne, postanowiłem się w to pobawić, bo mogłem za pomocą tego wysnuć minimalne wnioski.
Pierwszą postacią jaką narysował chłopiec była jego siostra, poznałem ją po charakterystycznych rudych włosach. Mogło to oznaczać, że była ona dla niego najważniejsza. Drugą był on sam, później był ojczym, a na końcu prawdopodobna matka. Co ciekawe trzy pierwsze osoby były blisko siebie, a ostatnia, już trochę dalej. Dziewczyna i domniemany autor rysunku trzymali się za ręce, a mężczyzna, który stał obok chłopca trzymał dłoń na dolnej części jego pleców – a bynajmniej nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że jest ona narysowania niżej. ''Maja'' była narysowana najładniej, miała w sobie najwięcej szczegółów, widać było, że włożył w nią najwięcej pracy. Ojczyma narysował za pomocą trzech kolorów – czarnego, brązowego i kremowego – nie przykładając się do tego, widać było białe prześwity, szybkie i agresywne ruchy kredkami. ''Matka'' była czymś pomiędzy, tak samo jak i sam Julian.
Po tej ocenie można było mniej więcej stwierdzić, że to z siostrą miał najlepszy kontakt, o czym mogło świadczyć trzymanie się za ręce, dopracowanie jej postaci, to, że narysował ją na głównym planie, jako największą. Matka była mu dość daleka, czuł od niej chłód, obojętność, brak więzi emocjonalne, poczuciu bezpieczeństwa. Najciekawsza, ale zarazem najmroczniejsza interpretacja była związana z Jewgienijem. Czerń i brąz mogły świadczyć o braku ciepła, a na dłuższą metę o patologii. Jego mina była nieprzyjemna, brwi były złączone razem, pogrubione, czarne, co nadawało mu groźnego wyglądu. Do tego miał dziwnie powiększone zęby, które mogły oznaczać, że mężczyzna w rzeczywistości jest agresywny. No i ta pieprzona ręka.. Wolałem nie dopuszczać do siebie myśli, że Julian mógł być wykorzystywany, więc złożyłem rysunek w kostkę i schowałem go do kieszeni, z której został przeze mnie wyjęty.
Głęboko westchnąłem i spojrzawszy w szybę zacząłem wsłuchiwać się w szum rozmów panujących wewnątrz autobusu. Zacząłem się przygotowywać do konwersacji z Małą Majką, w której będę musiał oznajmić jej, że ma przyszykować sto tysięcy i dopiero wtedy dostanie dziecko. Czekałem na nagranie od Stera, na którym Julian siedzi, płacze i błaga, żeby Maja go uratowała. Wiedziałem, że ją to ruszy, będzie przerażona i zrobi wszystko by go odzyskać. Uzyskałem filmik niedługo po wyjściu z autobusu i odpaliłem go bez włączania dźwięku. Wyglądał dość prawdziwie, a o to przecież chodziło.
Wszedłem do domu i zacząłem rozbierać się z zimowych ubrań.
–Cześć – przywitała mnie rudowłosa dziewczyna.
–Hej – odparłem obojętnie. – Sama jesteś?–
–Dzięki Bogu – powiedziała, posyłając mi szczery uśmiech.
–Odpuść mu – poprosiłem, zabierając się za przygotowywanie jedzenia.
–Jakoś nie umiem – wyznała, siadając na blacie i przyglądając się temu co robię.
–Więc się naucz – odpowiedziałem chłodno.
–No nie wiem – przeciągnęła. – Jak dowiedziałam się, że jest pedałem to szanowanie go jest jeszcze trudniejsze niż wcześniej.–
–Nie wiedziałem, że jesteś homofobką – przyznałem, stawiając garnek na gazie.
–Jestem po prostu myślącym człowiekiem – stwierdziła, bawiąc się swoimi włosami.
–Myślącym człowiekiem? – powtórzyłem z lekkim niedowierzaniem.
–No – potwierdziła biorąc jabłko do ręki i jedząc je.
–Myślący człowiek zaakceptowałby ten fakt, albo przeszedł obok niego obojętnie – wykłócałem się, opierając ciężar swojego ciała na blacie.
–Nie, bo myślący człowiek wie, że to wbrew naturze – odpowiedziała.
–To trochę średniowieczne gadanie – zakpiłem, zaczynając przygotowywać sos.
–To, że coś jest stare, nie znaczy, że jest gorsze – mówiła z pełną buzią.
–Oczywiście, że nie, ale takie wykluczające podejście do drugiego człowieka jest słabe – stwierdziłem.
–Od kiedy ty się przejmujesz drugim człowiekiem? – zaskoczyła się. – Z tego co pamiętam robiłeś gorsze rzeczy niż nieszanowanie kogoś – wypomniała mi, oblizując usta z soku z jabłka.
–Jasne, że robiłem – potwierdziłem – ale mówimy tu o Igorze, to mój kumpel, jest dla mnie ważny.–
–Co on w sobie ma, że jest dla ciebie ważny? – nie rozumiała. – To zwykły gówniarz, teraz nawet na nim nie zarabiasz, po co kryjesz mu dupę i zagrażasz sam sobie?–
–Bo kiedyś na nim zarabiałem i to bardzo dużo – wyznałem.
–No właśnie, kiedyś – podkreśliła.
–Wiesz, w życiu liczą się też inne wartości niż tylko pieniądze, na przykład lojalność dla ziomków, którzy zawsze byli lojalni dla ciebie – przemawiałem, na co ta skrzywiła się. – No co? Igorowi można wiele zarzucić, ale nie to, że jest nielojalny.–
–Jak dla mnie to zwykły gnojek i seksista – westchnęła – no i jest kim jest.–
–Czy słowo homoseksualista jest aż tak trudne do powtórzenia? – delikatnie i niewyczuwalnie się poirytowałem.
–Nie, ale wymawianie go mnie obrzydza, w dodatku kojarzy mi się z Wierzbickim, więc chce mi się rzygać podwójnie – posłała mi ironiczny uśmiech i wstała z blatu, a następnie poszła do swojego pokoju, typowo kobiecym chodem.
W ciągu następnej godziny Igor powrócił z siłowni, a ja przygotowałem spaghetti dla całej naszej trójki. Oczywiście wszyscy zjedli w innej części domu, bo zasiądnięcie wspólnie do stołu byłoby dla moich współlokatorów co najmniej zdradą stanu, albo przynajmniej początkiem wojny domowej. Tak też po odosobnionym posiłku wstąpiłem do pokoju swojego chłopaka z zamiarem pokazania mu nagrania, które dostałem od swojego przyjaciela.
–Byłem dzisiaj u sam wiesz kogo – ściszyłem głos, zasiadając na łóżku zaraz obok Igora.
–I? – spytał zaciekawiony.
–Ogólnie to wycisnąłem z dzieciaka polszczyznę i dał się namówić na współprace – wyznałem zadowolony.
–Jak to polszczyznę? – zmarszczył brwi.
–Jewgienij go zastraszał – wyjawiłem. – I być może nie tylko..–
–Lał go? – wysnuł chłopak, na co zacisnąłem jedną ze swoich pięści.
–Nie powiedział mi, ale widziałem, że jak schylał się po kredki to miał odbite palce na karku, a przecież Ster by nie uderzył dziecka – poparłem swoje podejrzenia. – Z resztą jak tylko o nim wspominałem to miał łzy w oczach, dzieci tak nie reagują.–
–Ta, to prawda – posmutniał prawdopodobnie przypominając sobie swoją historie.
–A poza tym to nagrali razem ze Sterem filmik, który ma dostać Mała – dodałem, a później wyciągnąłem telefon i chciałem odpalić wspomniane wideo, jednak krótkowłosy zatrzymał mnie i poszedł po słuchawki douszne, które następnie podłączył do urządzenia i podzielił między nas. Dopiero wtedy kliknąłem napis odtwórz, a nasze oczy razem z tym działaniem ujrzały przyciemniony kadr, tak jakby całość była nagrana w piwnicy. Na krześle stojącym na środku siedział Julian, który był do niego przywiązany, w ustach miał białą szmatkę, a w oczach łzy. Wyglądał na przemęczonego. W kilka sekund dołączył do niego Ster w kominiarce i zmienionym głosem zaczął mówić.
Mamy twojego gówniarza szmato, jak chcesz go odzyskać to masz ogarnąć sto koła do końca tygodnia. Masz je spakować i przywieźć do starych hurtowni za miastem i żadnych psów, bo wyślemy Ci go w ćwiartkach – przyłożył nóż do gardła Juliana, a potem wyjął szmatkę z jego ust.
Maja! Maja pomóż mi! – prosił ją i był przy tym bardzo przekonujący. Potem materiał się skończył.
–Skubany dobry jest – skomentował piwnooki.
–To prawda, myślałem, że gorzej im pójdzie – wyznałem.
–To co? Kiedy jej to wysyłacie? – zaciekawił się.
–Jutro – odrzekłem.
–Kurwa, a myślałem, że to ja miałem chujowe poniedziałki – zażartował.

---------------------------------------------
Hejo!
Dzisiaj rozdział z perspektywy Miro! ✨
Do zobaczenia w sobotę!
~DCW

υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz