Miro
14.03 - 00:30
–Czyli dzisiaj jedziemy i odzyskujemy go? – spytałem, gdy dziewczyna wyjęła wódkę z szafki i postawiła ją na stół.
–Tak, o trzynastej, będzie wtedy widno, wszyscy zajęci sobą, więc nikt nie zainteresuje się strzałami albo czymś – obok szklanej butelki postawiła dwa kieliszki, w które wlała alkohol.
–Strzały? – zainteresowałem się, pijąc napój z kieliszka.
–Nie możemy niczego wykluczyć – powiedziała chłodno, pijąc kolejkę na raz.
–Też racja – potwierdziłem, wpatrując się w nią. – Co mu jest? – odważyłem się spytać, kiwając głową w stronę drzwi, prowadzących do pokoju mojego chłopaka.
–Nie wiem – odparła, lejąc sobie alkohol.
–Majka, poważnie, jesteśmy ekipą – oczekiwałem na odpowiedź.
–Mały, biedny chłopiec chyba nie nadaje się na gangstera, bo gdy zobaczył trupa to o mało co sam nie zszedł – wyznała, pijąc. – Ma broń, a kiedy biegnie do niego ziomek, krzycząc, że go zajebie, to stoi i się gapi.–
–Pogadam z nim i go ogarnę – powiadomiłem ją, wstając od stołu. Ta jednak złapała mnie za nadgarstek i zatrzymała.
–On Cię ogranicza, traktujesz go jak swoje dziecko, a nie jak partnera – wypuściła z ust, sprawiając mnie w lekkie osłupienie.
–Partnera? – powtórzyłem po niej, próbując zachować spokój.
–Partnera zbrodni – dokończyła, znosząc mi kamień z serca.
–Nie jest moim partnerem zbrodni tylko przyjacielem – poprawiłem ją.
–I to Cię może zgubić – wyszeptała, puszczając mnie i umożliwiając poruszanie się. Chwilę jeszcze patrzyłem na rudowłosą, a później podszedłem do drzwi i zacząłem w nie stukać.
–Igor, wpuść mnie – poprosiłem, lecz odpowiedziała mi jedynie cisza. Dopiero po chwili drzwi otworzyły się, a czarnowłosy wpuścił mnie do środka. – Chcesz pogadać?–
–O czym? – spytał, siadając na łóżko.
–Nie wiem, widzę, że coś jest nie tak – zająłem miejsce obok niego.
–Wszystko jest nie tak kurwa, ona jest nie tak – spojrzał w dół.
–Mówiła, że się przestraszyłeś. Czego? – zainteresowałem się.
–Nie mam pojęcia – wyszeptał, obejmując się rękoma. – Po prostu.. nie.. nie miałem odwagi znów zabić – wysunął ręce przed siebie.Igor
14.03 – 00:35
Wysunąłem drżące dłonie przed siebie, widząc na nich plamy krwi, która ściekała na podłogę. Próbowałem strzepać ją z siebie, w tym celu wstałem z łóżka i zacząłem machać rękoma. To jednak nic nie dawało, co przerażało mnie jeszcze bardziej.
–Ej Igor, uspokój się – powiedział Mirek, wstając do mnie. Ja jednak zaczynałem wpadać w coraz to większą panikę, tak jakby mój strach stał się upersonifikowanym bytem, istniejącym tylko po to by mnie zniszczyć. Zaczynał oblepiać moją skórę i wchodzić do środka mojego organizmu, parząc wszystkie wnętrzności. Serce kołatało tak szybko, jakbym wpieprzył w siebie zbyt dużą ilość narkotyków; żołądek zaciskał się w jeden, wielki, ciasny supeł, a w płucach brakowało powietrza. Zsunąłem się po ścianie, zaciskając swoje dłonie na głowie, próbując ukryć się się przed czymś, co sam wytworzyłem. – Igor kurwa – zaklął facet, kucając obok mnie i kładąc mi ręce na nadgarstkach. Choć wiedziałem, że to Mirek, nie miałem odwagi spojrzeć w jego oczy. Ten jednak nie dał za wygraną i wyłonił moją twarz. – Kochanie, spójrz na mnie – poprosił. – Spójrz proszę – powtórzył, i wtedy już powoli uniosłem swą twarz, wpatrując się w jego piękne oczy. – Policz do dziesięciu i głęboko oddychaj – mówił. Posłuchałem go i dzięki temu uzyskałem spokój.
–C-co się stało? – zapytałem zdezorientowany.
–Chyba miałeś atak paniki – westchnął, siadając na ziemi.
–Przepraszam.. nie wiem czemu.. – spuściłem swój wzrok jak zbity pies.
–No już, to nie twoja wina – pocieszał mnie. – Chodź – powiedział, rozkładając swoje ręce i zachęcając mnie do przytulenia. Nie zastanawiając się długo, przysunąłem się i zatopiłem swoją twarz w jego ciepłym, miękkim swetrze. Ten czulę objął mnie swoimi niewielkimi ramionami i złożył krótki pocałunek na środku mojej głowy.
–Przepraszam, że nie jestem normalny – mówiłem, próbując się nie rozpłakać, co jednak mi się nie udało.
–Nie mów tak – zakazał, głaskając mnie po plecach.
–Ale tak jest – załkałem, pociągając nosem.
–Wcale nie Igor. Jesteś najnormalniejszym człowiekiem jakiego znam – zapewnił, wciąż nie wypuszczając mnie z uścisku.
–Dziękuje, że jesteś – wtuliłem się mocniej w chłopaka, jakbym bał się, że za chwilę może zniknąć.
–Zawsze będę – obiecał.
Nie wiem ile trwaliśmy w takiej sytuacji, ale w końcu przygnieciony wydarzeniami minionego dnia, moje oczy zaczęły zamykać się ze zmęczenia, aż wreszcie wszystko stało się czarne.
Następnego poranka obudziłem się w swoim łóżku, przykryty po szyję kołdrą. Powolnie się z niego zwlekłem i wyruszyłem do kuchni, w której siedziała Majka.
–Wreszcie – przekręciła oczami, zakładając nogę na nogę.
–Spierdalaj – mruknąłem bez życia, przecierając twarz dłońmi.
–Taki mam zamiar – odparła, pijąc herbatę. – Ubieraj się pięknisiu, idziemy odzyskać mojego brata, a później powiemy sobie pa pa.–
–Nawet nie wiesz jak na to czekam – dosiadłem się, a do jadalni wparował Mirek.
–Hej – przywitał mnie, zajmując kolejne krzesło. Wtedy tej ruda podsunęła mu pod nos kubek z gorącym napojem. – Dzięki.–
–Gdzie pojedziesz, jak już go odzyskasz? – spytałem, choć wcale mnie to nie interesowało.
–Jak najdalej – wyznała wymijająco, spoglądać na Mirka. – Dobra?–
–Gorzka, więc dobra – potwierdził.
–No to na raz i chodźmy – wstała od stołu i poszła po swoje rzeczy. Powtórowaliśmy jej, zabierając ze sobą broń, zapas nabojów i kominiarki, choć razem z mym chłopakiem wiedzieliśmy, że nam się to nie przyda. Dziewczyna dodatkowo wzięła torbę wypełnioną pieniędzmi, które miała zostawić.
Później pojechaliśmy w ustalone wcześniej miejsce i przygotowaliśmy się na ewentualną obronę kobiety.
–Rozdzielamy się – oznajmiła nam, przeładowując broń.
–Co? – zapytaliśmy wspólnie z Mirkiem.
–Widzisz ile tych hal jest? – zwróciła się do Mirka. – Nie wiemy w której jest, a ja nie mam czasu na to, żeby przeczesywać to pojedynczo.–
–To słaby pomysł – wtrąciłem. – Chciałaś żebyśmy Cię chronili, a w ten sposób wszyscy jesteśmy zagrożeni.–
–Mam broń, więc dam radę się obronić, i nie, nie jesteście tu tylko po to, ale też po to by mi pomóc – wyjaśniła. – Nie traćmy czasu, już – poszła jako pierwsza przed siebie. Mirek skręcił w prawo, więc mi pozostało skręcenie w lewo. Pomimo iż wiedziałem, że nikt mnie nie zaatakuje, czułem się dziwnie. Z tyłu głowy miałem przeczucie, że coś może pójść nie tak, że gdzieś na jakimś etapie planowania o czymś zapomnieliśmy i teraz ta potyczka może wpłynąć na wszystko. Nie wiedziałem jednak czy to zwykły stres i nieufność wobec świata, czy jednak odpalił mi się szósty zmysł.
Z mych głębokich rozmyślań wyrwał mnie ogłuszający strzał w tył głowy, przez który upałem na ziemie. Wszystko stało się niewyraźnie, a ja stopniowo poczułem jak słabnę. Zdążyłem jednak odwrócić się w kierunku strzału i ku mojemu zdziwieniu, nade mną stała niewielka, rudowłosa dziewczyna, która się uśmiechała.
–M-majka – wycharczałem niewyraźnie.
–Nie trać sił skarbie – odpowiedziała.
–Ty suko – wypuściłem z siebie jako ostatnie, bo później zostałem kopnięty w twarz przez dziewczynę, co spowodowało, że przed oczami miałem jedynie czerń.----------------------------------------------
Hej hej!
Od tego rozdziału zaczynamy ciągłą akcje i praktycznie nie dam wam odpocząć od napięcia 😉
Mam nadzieję, że mi wybaczycie!
~DCW
CZYTASZ
υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3
RomanceKontynuacja ,,тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaм" oraz ,,ѕeĸυndy υĸojenιa". Nikt nie zwrócił uwagi na brudną, naderwaną i lekko spraną, powieszoną na lampie kartkę. Widniał na niej napis : zaginął. Powyżej było zdjęcie młodego chłopaka. Miał zniszczone wło...