63. Dawid, chodź się przywitać

35 5 2
                                    

Miro
14.03 – 14:49
Siedzieliśmy z kobietą w ciszy co jakiś czas wymieniając pojedyncze zdania, aż nagle jej telefon rozbrzmiał, dlatego go odebrała.
–Halo? – powiedziała na wstępie. – Dzień dobry Agata – zainteresowała mnie. Jej mina z każdą sekundą wyrażała co raz więcej zdziwienia. – Ale jak to do ciebie pisał? Kiedy? – pytała, chodząc od ściany do ściany. – Agata, Igor jest teraz w szpitalu, miał zawał przez narkotyki – wyznała jej, starając się nie rozpłakać. – Tak, w tym – potwierdziła. – Do widzenia – schowała telefon do kieszeni spodni po czym ponownie zasiadła na siedzeniu.
–Trzeba to wypełnić – powiedziałem, podając jej kartę rejestracji. Wzięła ją ode mnie razem z długopisem. Przez pierwsze chwile wypełniała ją bezproblemowo.
–Nie wzięłam jego kart zdrowia ani dowodu, nie znam peselu – zamartwiała się.
–Dziewięć, osiem, zero – zacząłem dyktować – cztery, dwa, cztery, zero, trzy, trzy, trzy, sześć – podyktowałem, zadziwiając kobietę. Już chciała zapytać skąd wiem takie informacje, ale na moje szczęście wybrzmiał mój telefon. Był to Ster. – Przepraszam na chwilę – wstałem z miejsca i odszedłem kawałek dalej na bezpieczną odległość, w której nie byłem słyszalny. – Gdzieś ty się kurwa podziewał?–
–Kurwa, ta mała ruda dziwka wbiła mi nóż w nogę i rozjebała telefon, wyjąłem z niego kartkę i wziąłem sobie stary. Teraz jestem na chacie, Ada poszła po jakieś proszki przeciwbólowe i bandaże, kurwa człowieku, zła jak osa, myślałem, że mi drugą girę rozjebie – mówił. – A u was jak?–
–Srak kurwa, ona od początku o wszystkim wiedziała – wyznałem, przeczesując włosy. – Dała mi tabletkę przed wyjazdem, potem się rozdzieliliśmy, odleciałem na parę godzin i obudziłem się przywiązany z paką przy sobie – informowałem.
–No co ty pierdolisz? – zadziwił się.
–Do tego kazała Wierzbie wziąć amfę, bo inaczej bomba by wybuchła. Nie miałem zamiaru jej dać wygrać i rozbroiłem tą bombę, ale zanim znalazłem go to minęło kurwa tyle czasu, że już miał zjazd.. teraz jesteśmy w szpitalu, Igor miał zawał – dopowiedziałem.
–Jak kurwa zawał? .. No przecież .. no przecież zawału przed trzydziestką się nie – zaczął.
–Wiem kurwa – zakląłem, nie chcąc by dokończył to co miał powiedzieć.
–No a co z rudą? – zainteresował się.
–Nie wiem, spierdoliła, ale mam dwa podejrzenia gdzie może być – powiedziałem. – Ale będzie mi potrzebna Adrianna i to od zaraz.–
–Że co? – zdziwił się.
–Majka może być u mnie w mieszkaniu, tam ma wszystkie rzeczy, ale nie ma własnych kluczy, dostanie się tam mogłoby jej trochę zająć, więc Adrianna mogłaby ją tam przetrzymać, albo zaczekać na nią – tłumaczyłem.
–Nie kurwa, ona jest niebezpieczna, nie będziemy jej do tego mieszkać i zostawiać samej z tą kurwą w jednym pomieszczeniu – sprzeciwiał się.
–Ster do cholery, ty jesteś ujebany, Igor nie wiadomo czy przeżyje, ja muszę przy nim być, tylko ona nam zostaje.. proszę cie – błagałem.
–Pojadę tam z nią – stwierdził.
–Ale jesteś pewien? – martwiłem się.
–Wole pocierpieć niż zastanawiać się czy moja kobieta żyje – odparł i się rozłączył, a ja wróciłem do matki Igora.

Dawid
14.03 – 14:53
Powoli szykowałem się do randki, aż nagle usłyszałem dzwonek drzwi, dlatego poszedłem otworzyć. Spodziewałem się ujrzeć tam Franka, a ujrzałem Agatę. Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, to ona przemówiła.
–Igor jest w szpitalu – zaznaczyła na wstępie.
–Co? – zszokowała mnie.
–Miał zawał – mówiła dalej. – Wiem, że było Ci ciężko, ale nie zostawiaj mnie teraz samej.. ja.. – zacięła się.
–Dobrze, pojadę z tobą – odrzekłem, wiedząc, że to ma na myśli. Szybko ubrałem na siebie kurtkę i buty, a później wraz z dziewczyną wyruszyliśmy do szpitala, w którym leżał Igor.
Po drodze zastanawiałem się dlaczego tak naprawdę bez przemyślenia sytuacji zgodziłem się pojechać do człowieka, który mnie skrzywdził, który uciekł niczym tchórz zamiast stanąć ze swoimi problemami twarzą w twarz. Bałem się, że gdzieś we mnie jeszcze kotłują się resztki uczuć do niego, ale za wszelką cenę nie chciałem ich wypuszczać, bo uznałem rozdział ''Igor'' za zamknięty, kiedy zrozumiałem, że tak naprawdę nigdy nie byłem dla niego ważny.
Zaparkowaliśmy samochód pod szpitalem i chwile później weszliśmy do środka. Zaczęliśmy szukać mamy Igora, która znajdowała się gdzieś tu. Zlokalizowanie jej nie zajęło nam zbyt dużo czasu. Stała przy jednej ze ścian i popijała wodę.
–Agata, Dawid – przywitała nas na starcie. – Miło was widzieć dzieci.–
–Dzień dobry, Panią także – odpowiedziała Agata.
–Nie spodziewałam się, że przyjedziecie – wyznała, otulając się swoim swetrem.
–To nasz przyjaciel – odrzekła blondynka.
–Tak, przyjaciel – potwierdziłem. – Coś już wiadomo?–
–Siedzę tu cały czas, ale póki co nikt się nie zjawia – powiedziała smutno.
–Jak on się tu w ogóle znalazł? I skąd Pani się o tym dowiedziała? – zaciekawiła się Aga.
–Robert jest lekarzem, od razu zobaczył Igora i do mnie zadzwonił, a Igora przywiozła tu karetka, wezwał ją jego przyjaciel – mówiła. Na ostatnie słowo obydwoje z przyjaciółką popatrzyliśmy po sobie, nie mając pojęcia o kim kobieta mówi.
–Przyjaciel? – spytała Agata, zrzucając wzrok ze mnie na Panią Wierzbicką.
–Tak, tutaj siedzi – kiwnęła głową na ścianę, co sugerowało, że tuż za nią jest rzekomy ''przyjaciel''. Natychmiast poszliśmy by zobaczyć kto jest tą osobą. Naszym oczom ukazał się czarnowłosy mężczyzna, którego twarz była nieznana, bo patrzył w odwrotną do nas stronę. Podeszliśmy więc bliżej, gdyż chcieliśmy poznać tą osobę. Nagle facet odwrócił głowę w naszą stronę, ukazując swoją facjatę, czym nas zatrzymał. Ani ja ani Agata nawet nie drgnęliśmy, tak samo zresztą jak on. Jego mimika wciąż była obojętna, nawet gdy nas dostrzegł.
–Co jest kurwa? – zapytałem sam siebie i podszedłem do chłopaka. Stanąłem nad nim i zacząłem mu się przyglądać z niedowierzaniem, a ten wciąż milczał. – To jakiś pierdolony żart? – powiedziałem do niego, już głośniejszym głosem.
–Mógłbym Cie zapytać o to samo – odparł po paru sekundach.
–Mnie? Ja byłem jego chłopakiem, moja wizyta tu jest chyba oczywista – argumentowałem.
–Dobrze powiedziane, byłym – zaznaczył.
–Co ty tu robisz? – wtrąciła się Agata, podchodząc bliżej nas.
–To samo co wy – odpowiedział jej bez emocji.
–Wątpię – sprzeczałem się.
–Masz racje – przyznał mi – to samo co Agata, bo co ty tu robisz to nie wiem. No chyba, że to ja jestem jakoś odklejony i jako jedyny nie odwiedzam swoich byłych w szpitalu – po jego słowach nie wytrzymałem i wybuchłem, co poskutkowało podniesieniem go z krzesła i postawieniem na równe nogi pod ścianą.
–Ja w przeciwieństwie do ciebie nie niszczyłem mu życia – wyplułem ze wściekłością.
–O wow, mam trochę déjà vu – zaśmiał się pod nosem, nawiązując do sytuacji z poprzedniego roku.

Dawid
Kwiecień ubiegłego roku
Wyszedłem od Igora, wściekły tym co usłyszałem. Nie mieściło mi się w głowie to, że ten śmieć Miro mógł zrobić Igorowi coś takiego.. Oczywiście okłamywanie własnego chłopaka nie było najprzyjemniejszą rzeczą, ale gniew przeważał nad moralnością i etyką, dlatego zacząłem szukać faceta, który go skrzywdził. Nie należało to do prostych zadań, bo kompletnie nie siedziałem w temacie imprez, a już tym bardziej narkotyków i dilerki. Starałem się wcielić w skórę takiej osoby i wyobrazić sobie gdzie mógłbym być obecnym czasie, niewiele jednak przychodziło mi do głowy. Idąc parkiem spostrzegłem człowieka, który wyglądał dość nieprzyjemnie, a wydawał się raczej młody. Postanowiłem zaryzykować i zapytać.
–Hej ty – powiedziałem do niego.
–Czego – popatrzył na mnie niechętnie.
–Znasz Miro? – spytałem się, ściszając głos. Facet lekko się zdziwił i włożył papierosa do ust.
–Może znam – wypuścił dym z ust.
–Wiesz gdzie go znajdę? – nie dawałem po sobie poznać, że jestem przerażony.
–Stare bloki na Wilczyńskiej – poinformował. Kiwnąłem głową w podzięce i popędziłem na wskazany przed mężczyznę adres. Na szczęście nie było to daleko i już w około siedem minut dostałem się tam. Spostrzegłem go, opartego o murek i palącego papierosa. Wyglądał na zniszczonego, przygnębionego człowieka, który nie widzi żadnego sensu w życiu. Zacząłem się zastanawiać jak zacząć z nim rozmawiać, więc w tym celu stałem za jednym z budynków.
–Dawid, nie chowaj się, chodź się przywitać – usłyszałem nagle. Byłem zdezorientowany, lecz wiedziałem, że nie mogę się teraz wycofać i że jak powiedziało się A to trzeba powiedzieć i B. Wyszedłem zza budynku i podszedłem pewnym krokiem do czarnowłosego, który przez całą moją drogę dokładnie mi się przyglądał, spokojnie paląc fajkę.
–Zaskoczony? – spytałem twardo.
–Bardzo – pochwalił – spodziewałem się, że uciekniesz.–
–Nie jestem tchóżem – odrzekłem pewny siebie.
–Racja, ja na przykład na twoim miejscu bym się bał – wyznał, wciąż nie zrzucając ze mnie swojego wzroku, który wyłapał, że jednak lekko się przestraszyłem. – Żartuje sobie, przyszedłeś tylko porozmawiać, więc rozmawiajmy – posłał mi uśmiech.
–Jak mogłeś mu to zrobić? – zapytałem rozzłoszczony.
–Jak mogłem mu to zrobić? Na pewno lepiej na pewno gorzej, na pewno w innej pozycji – wymieniał, wywołując u mnie obrzydzenie.
–Zabije Cie – zagroziłem, zaciskając swoje pięści.
–Heej – przeciągnął – to już groźby karalne, a ty przecież chciałeś tylko porozmawiać.–
–Gwałt też jest karalny – wypomniałem.
–Wiem, z tym, że widzisz, ja jestem gnidą i na co dzień łamie prawo, a ty jesteś nawet nie pełnoletnim chłopcem, chodzisz do szkółki, a po niej odrabiasz lekcje – przemawiał.
–Co z tego? Według prawa wszyscy jesteśmy równi – zauważyłem.
–Kłóciłbym się, ale dobrze, uznajmy, że tak. W każdym bądź razie, twoim największym wykroczeniem było może.. nie wiem, wypicie piwa na imprezie? Moim zaś były o wiele gorsze rzeczy, między innymi zabijanie – mówił.
–Po co mi to mówisz? – nie rozumiałem.
–Żebyś zdał sobie sprawę, że zabicie mnie poskutkuje śledztwem, poszukiwaniami i całym tym pierdolnikiem, poza tym pewnie siądzie Ci psychika i może w najlepszym przypadku zamiast skończyć jako wywieziona na Ukrainę męska prostytutka; w kawałkach albo z nożem w brzuchu, to skończysz w wariatkowie. Jeżeli jednak sytuacja byłaby odwrotna to daje Ci słowo, że nawet gdyby Igor wiedział, że to ja Cie kropnąłem, nic by nikomu nie powiedział – mówił z przerażającym spokojem i stopniowo pojawiającym się uśmiechem. Nie miałem pojęcia co mam mu odpowiedzieć. – Także uważaj na słowa.–
–Nienawidzę Cie – wyznałem, łącząc swoje brwi razem.
–Rozumiem, że jesteś bardzo uczuciowy, ale nie sądzisz, że darzenie kogoś kogo znasz pięć minut tak silnym uczuciem jakim jest nienawiść jest trochę przesadzone? – dziwił się.
–Czym innym miałbym Cie darzyć? Zgwałciłeś mojego chłopaka – wypomniałem, krzycząc na niego.
–Wiem co zrobiłem, ale nie wiem co miałbym Ci jeszcze do tego dopowiedzieć. Przyznać się? Powiedzieć, czy żałuje? Przeprosić? – wymieniał. – Przyznaje się, zgwałciłem Igora Wierzbickiego, tak, żałuje, tak przepraszam. Więcej grzechów nie pamiętam – po jego słowach podszedłem bliżej niego i wytrąciłem mu papierosa z ręki, po czym przyszpiliłem go do ściany.

--------------------------------------------------------------
Hejooo!
Ostatnia scena mry mry, może jakiś ship? XDDD
Do zobaczenia w poniedziałek!
~DCW

υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz