49. Nie chcesz wykorzystać tego, że jesteśmy tu sami?

36 2 6
                                    

Miro
01.03 - 16:30
–Więc gdzie jest mój pokój? – zapytała rudowłosa, stawiając walizki w salonie. Beznamiętnie uniosłem swoją rękę i wskazałem dłonią na drzwi pomieszczenia, które miało stać się jej pokojem. – Dzięki – uśmiechnęła się szczerze, kierując się do niego. Poszedłem za nią. Ona zaczęła się rozglądać po każdym kącie. – Całkiem całkiem, spodziewałam się czegoś gorszego – wciąż milczałem, rozkładając ręce. – Naprawdę będziesz tak milczeć?–
–Nie wiem czy mamy o czym rozmawiać – odpowiedziałem chłodno.
–Ze mną nie masz o czym, a z Igorem idiotą Wierzbickim to masz? – nie pojmowała. – Poza tym to zapewne był jego pokój, więc gdzie teraz będzie spał? – zainteresowała się, zadając słuszne pytanie, nad którym przez cały dziejący się w naszym życiu syf, nie pomyślałem. No bo w mieszkaniu mieliśmy jedynie dwie sypialnie, z czego jedną zajmowała Majka, a drugą my razem, ale w obecnej sytuacji było to nie do przyjęcia, dlatego postanowiłem przenieść się na kanapę w salonie. Na moje szczęście była wygodna.
–W drugim pokoju – objaśniłem jej.
–Czemu tam? – nie ustępowała. – Przecież to twoje mieszkanie, mógłbyś go wyrzucić do salonu.–
–Mógłbym – potwierdziłem.
–Mógłbyś też oddać mu swój pokój, a ten dzielilibyśmy wspólnie – zaproponowała, przygryzając dolną wargę. Wiedziałem, co próbuje osiągnąć, ale wiedziałem też, że jej się to nie uda.
–Nie lubię się dzielić – wyznałem obojętnie.
–Nawet nie zauważył byś mojej obecności – zapewniła, podchodząc blisko mnie.
–Myślę, że bym zauważył. Twojej obecności ciężko nie zauważyć – przyznałem wciąż z kamiennym wyrazem twarzy.
–Tak? – droczyła się ze mną, bo ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
–Tak – potwierdziłem krótko, na co ta posłała mi przydługie, prześwietlające mnie spojrzenie. Zieleń w jej oczach była intensywna niczym wiosenna trawa. Zdecydowanie zbyt długo wbijała we mnie swój wzrok, ale byłem do tego przyzwyczajony, bo robiła to praktycznie zawsze.
–Nie chcesz wykorzystać tego, że jesteśmy tu sami? – szeptała, w seksowny sposób podchodząc do mnie i zaglądając mi centralnie w duszę, jakby chciała wedrzeć się na siłę do środka. Nie miała na to szans, bo jedyne co mnie rozpalało to ogniście piwne oczy pewnego dziewiętnastoletniego chłopaka.
–Chce – potwierdziłem, czym ewidentnie ją zdziwiłem, ale bardzo dobrze to ukrywała. Zamierzałem to zdziwienie z niej wydobyć. Złapałem ją za podbródek i przybliżyłem nasze twarze do niebezpiecznej odległości, jakbym chciał ją pocałować, ale nie chciałem. – Opowiedz mi więcej o Julianie, swoim ojczymie i innych przydatnych rzeczach, które mogą pomóc przy jego odnalezieniu. Jesteśmy sami więc Igor idiota Wierzbicki nie będzie nam przeszkadzał – posłałem jej triumfalny uśmiech, a później odsunąłem się od niej. – Zapraszam do kuchni – wyszedłem z pokoju do wspomnianego pomieszczenia, w głębi duszy widząc minę Mai. Zapewne była zła, zdezorientowana, niepocieszona i taka właśnie miała być. Miała czuć, że utarłem jej nosa i wygrywam.

–To chyba wszystko – westchnęła, zmęczona swoją rozwlekłą opowieścią. – Czemu nic nie notowałeś? – zdziwiła się.
–Wszystko mam w głowie – zapewniłem.
–Jak zwykle – parsknęła. Po naszym krótkim dialogu do domu wrócił Igor scharakteryzowany na Konrada. Był dość mocno spocony, a w ręku trzymał torbę treningową, co nasuwało wniosek, że wrócił z siłowni.
–Cześć – przywitałem go bez emocjonalnie.
–Hej – burknął rozbierając się.
–Hejka – powiedziała do niego Majka, na co ten jedynie zmierzył ją wzrokiem, a później poszedł do naszego, a właściwie to już swojego, pokoju. Wyszedł z niego po chwili z czystymi ubraniami w dłoni i skierował się do łazienki, w której się zamknął. – Milutki, jak zawsze – stwierdziła, oglądając swoje paznokcie. – Poza tym co gotujesz? Ładnie pachnie.–
–Gulasz, ale to dla niego, nie wiem czy Ci zasmakuje – pomieszałem łyżką w garnku.
–Dla niego? – powtórzyła zaskoczona.
–Na masę – postukałem drugą końcówką łyżki w małą, kolorową karteczkę przyczepioną do lodówki, na której odręcznie zapisany był przepis.
–Nie będę wybrzydzać – zapewniła. – Ale wciąż mnie zastanawia, czemu to ty gotujesz jemu. To on mieszka u ciebie, zresztą ma sprawne rączki, sam mógłby to zrobić, zajmuje to niecałą godzinę, z tego co policzyłam.–
–Dopiero co wrócił z siłki, gdyby to on to przygotowywał, zajęłoby to ponad godzinę i zgłodniałabyś jeszcze bardziej, a tak wszyscy są zadowoleni – oznajmiłem, powoli przygotowując danie do podania.
–Ta troska i tak mnie zastanawia – nie odpuszczała.
–To nie troska tylko oszczędność czasu – wykłócałem się.
–Jasne – przeciągnęła. – Właściwie to po co go tu trzymasz, skoro nie jest Ci do niczego potrzebny? Nie sprzedaje, bo jest poszukiwany, nie pomaga Ci tu w niczym, jest tylko jak pasożyt, to dziwne.–
–Dziwne, że jest jak pasożyt? Z tego co pamiętam gorzej go określałaś – wypomniałem jej, paląc głupa.
–Nie, to mnie nie dziwi, dziwi mnie jedynie, że jesteś jego żywicielem – wyznała zainteresowana.
–Jedyne co mogę w tobie zaspokoić to głód – oznajmiłem, podstawiając jej pod nos ciepły posiłek. Kilka chwil później z łazienki wyłonił się mój chłopak. Spojrzał na nas ze złowrogim wzrokiem, po czym zasiadł do stołu i zaczął konsumpcje, wlepiając oczy w telefon.
–Dobrze, że widzieć, właśnie o tobie rozmawialiśmy – powiedziała do niego rudowłosa.
–Co z tego – mruknął, nawet na nią nie patrząc.
–Miro nie był mi wstanie wytłumaczyć czemu Cie trzyma, więc może ty będziesz – bardzo powoli zjadła kawałek kurczaka.
–Po co Ci to wiedzieć? – spytał.
–Ciekawość – uśmiechnęła się figlarnie.
–Bedę rozmawiał z tobą tylko o interesach, o niczym więcej – powiadomił ją.
–Od kiedy ty się zrobiłeś taki nudny i sztywny? Z tego co pamiętam byłeś bardziej rozrywkowy – zrobiła minę niezadowolonej pięciolatki, która niedostała lalki, o którą prosiła. Widziałem po minie Igora, że już powoli robi się wściekły. Ona też to zauważyła. – Oj Iguś, daj spokój to tylko żarciki, zluzuj majty – roześmiała się.
–Sama sobie zluzuj – odgryzł się.
–Nie muszę, bo chodzę bez – ciągnęła.
–Chyba się najadłem – powstał od stołu, po czym odłożył talerz do zmywarki, a następnie wyszedł z kuchni i zamknął się w swoich czterech ścianach.
–I wrażliwy – dodała.
–Drażliwy – poprawiłem. – Więc postaraj się go nie drażnić.–

01.03 – 22:42
Chłopak tego dnia już nie wyszedł z pokoju, dlatego to ja postanowiłem odwiedzić jego. Zapukałem cicho do drzwi, które po chwili otwarły się, a w nich pojawił się właściciel pokoju. Bez słowa wpuścił mnie do środka i zamknął je za mną.
–Co tu robisz? – spytał.
–Chciałem z tobą pogadać – oznajmiłem mu. Zaczął się zastanawiać nad tym co mi powiedzieć. –Wiem, że to co się dzieje jest dla ciebie trudne, ale nie chce żeby to wszystko wyglądało w ten sposób – poinformowałem go.
–Więc jak chcesz żeby wyglądało? – podszedł do łóżka i się na nim rozłożył. – Już przecież się stąd wyniosłeś, przyszedłeś powiedzieć, że nie chcesz tu mieć swoich rzeczy?–
–Igor nie zachowuj się tak – poprosiłem. – Jesteś zły, rozumiem, bo ja czuje to samo.–
–Nie wiesz co ja czuje – odparł.
–Więc ze mną porozmawiaj i nie zostawiaj mnie ze zdaniem, że żałujesz, że tu jesteś – zasugerowałem, siadając obok niego.
–A ty nie baw się moim życiem, jakby było w twoich rękach i ustalaj ze mną rzeczy takie, jak to czy chce mieć w mieszkaniu kogoś jeszcze? Nie jestem dzieckiem żebyś pomijał mój głos – mówił z wyrzutem, wyrzucając z siebie cały ból, który poczułem nawet ja. Naprawdę wyglądał wtedy jak małe, skrzywdzone dziecko, którym był gdzieś w głębi duszy. Poczułem się źle, że robię krzywdę takiemu dziecku.
–Wiem, że przepraszam nie wystarczy, ale teraz już ciężko coś zrobić. Nie powinienem się tak zachowywać, to było beznadziejne i obiecuje, że następnym razem będę pytać Cie o zdanie, bo ono też jest dla mnie bardzo ważne – zapewniłem, gładząc go po policzku. Nie odpowiedział mi nic, jedynie ciężko westchnął. Widziałem, że nie ma ochoty na rozmowę. – Dobranoc – pożegnałem go i chciałem wstać aby wyjść, jednak poczułem jego rękę, która łapie mnie wokół nadgarstka i przyciska do łóżka, a Igor poniósł się do siadu i spojrzał mi w oczy.
–Też przepraszam.. – szepnął – nie żałuje tego, że tu jestem, jest mi z tobą dobrze tylko..jestem zmęczony tym, że kiedy w końcu wszystko zmierzało w dobrym kierunku, to znów zaczyna się sypać – wyznał. – Wiesz jak bolało mnie zakochanie się w tobie? Za wszelką cenę próbowałem znaleźć sobie zastępstwo za ciebie, najpierw był to Krystian, później wypełniałem pustkę jebiąc transwestytę, wszystkie te łatwe kurwy na jedną noc, nawet pieprzony Dawid był jak plaster, jak twoja tańsza, gorsza i podrobiona wersja, ale był i przez jakiś czas łudziłem się, że to mi wystarcza, a w głębi duszy cierpiałem, że to nie ty mnie przytulasz, że to nie ty mnie pocieszasz, że to nie tobie mogę płakać w rękaw, jak najgorsza pizda – spuścił swoją głowę w dół, pozwalając łzom na to, by swobodnie spłynęły po jego policzkach. I to ten widok kompletnie zniszczył mnie w środku, sprawił, że moje często niewzruszone serce otoczone kamieniem, który miał chronić przed zranieniem, ruszyło się, sprawił, że kamień pękł i zostawił serce takie, jakie było przed jego nałożeniem. – Po prostu fakt, że znów muszę ukrywać to, jak bardzo Cie kocham, mnie dobija.–
–Nie tylko ciebie – przetarłem łzę z jego policzka i uniosłem jego głowę tak, aby ponownie na mnie spojrzał. – Kiedy to wszystko się skończy to już nigdy nie będziemy niczego udawali, przed nikim. Choćby mieli mnie za to powiesić, do ostatniego tchu będę krzyczeć temu jebanemu światu, że kocham Cie nad życie – wsparłem moje czoło na jego czole, wciąż nie zrzucając z niego swojego wzroku.
–Nigdy więcej mnie nie zostawiaj – załkał, zamykając swoje oczy.
–Nie zostawię – obiecałem, pozwalając mu wtulić się w moje ramiona i płakać do woli.

------------------------------------------------------
Hejo!
Jak podoba wam się ten rozdział? Bo moim zdaniem jest taki super 🥺💓
~DCW

υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz