Miro
14.02 – 21:07
Po spontanicznym wspólnie spędzonym wieczorze wróciliśmy do domu, gdzie mogłem najzwyczajniej w świecie odpocząć od świata i sprzątania syfu, który zaczął się nagromadzać po mojej nieobecności. Tam też Igor znów stał się Igorem i wręczył mi prezent, o którym wcześniej wspominał.
–Wesołych walentynek – uśmiechnął się lekko, trzymając przed sobą opakowane pudełko.
–Dzięki – przejąłem je od niego i zacząłem rozpakowywać. W środku zastałem swoje ulubione wino, dwa kieliszki z wygrawerowanymi naszymi imionami i karafkę, na której także był napis w tej samej stylistyce. – Razem do ostatniej kropli? – zaśmiałem się, spoglądając na krótkowłosego i wręczając mu alkohol.
–Nie mów, że nie pasuje – popatrzył na mnie, otwierając wino.
–Pasuje, ale wyjaśnij mi czemu u ciebie wszystko musi mieć powiązania z alkoholem? – zapytałem wyjmując pozostałą część prezentu na stolik w salonie.
–Panie profesorze, ja zadaje sobie to pytanie od sześciu lat – zacytował Rona z którejś części sagi Harrego Pottera, zmieniając panią profesor na pana profesora. Zaśmiałem się z tego słów i podsunąłem mu karafkę, by wlał do niej wino. Zrobił to, zostawiając jakąś część w butelce, z której potem przelał je do naszych imiennych kieliszków.
–Od kiedy to przede mną ukrywałeś? – zapytałem, sącząc czerwony napój.
–Od wczoraj – wyznał. – Poza tym wiesz co? Jak już tak zaczęliśmy o tym Potterze to może go obejrzymy, hm? – zaproponował.
–Oglądałeś to ze sto razy – zauważyłem.
–To obejrzę sto pierwszy – wyszczerzył się, układając usta w głupi uśmiech.
–Niech Ci będzie, pośmieje się z tej jego strzały na łbie – poszedłem po laptopa, a gdy wróciłem zacząłem szukać pozycji, którą zaproponował Igor.
–A ja pozachwycam się Malfoy'em – przykrył nas kocykiem, który Ster przywiózł nam z Zakopanego, w którym często bywa ze swoją dziewczyną i jak się okazało, siostrą Agaty.
–To kretyńskie – parsknąłem.
–Nieprawda? – protestował. – Nigdy nie miałeś crusha w sławnej osobie? – spytał, a ja zacząłem się głęboko zastanawiać i choć początkowo z automatu cisnęło mi się na usta przeczenie, końcowo kogoś znalazłem.
–Miałem, ale się do tego nie przyznaje, bo miałem wtedy czternaście lat – przyznałem niechętnie.
–Robi się ciekawie – popatrzył na mnie zainteresowany.
–Zachwycaj się Malfoy'em – zmieniłem temat, wymigując się zwinnie od odpowiedzi i rozwiewając myśli o Ianie Somerhalderze, wpatrzyłem się w ekran, a Igor zrobił to samo, kładąc swoją głowę na moje ramie.
Po kilku godzinach chłopak zasnął, a ja skręciłem blanta i zacząłem rozmyślać nad wszystkim, nad czym tylko się dało. Przede wszystkim o facecie, z którym szedł dziś Domeracki. Skąd ja go znam, czemu i gdzie szli? Czy można już oficjalnie uznać, że ta chodząca cipka (nie obrażając przy tym żadnych innych cipek, ani nie dyskryminując tym kobiet, bo jak wiadomo #pussypower i jebać każdego, kto ich nie szanuje) dała sobie spokój z ''wielkimi poszukiwaniami chłopaka z ego większym niż on cały''? Choć ani trochę mnie to nie obchodziło, a wręcz koło chuja latał mi ten fakt, jednakże zrzygałbym się, gdyby jakimś zrządzeniem losu on i Igor by się spotkali, a ten chłopczyk by się rozpłakał i wywołał w Igorze wyrzuty sumienia. Od początku odkąd pojawił się w jego życiu wiedziałem, że będzie jego zarazą, że nie da mu spokoju, przyczepi się do niego, jak gówno do buta. Ich związek wyglądał trochę tak, jak związek tych typowych pięknych patologicznych rodzin, w których zaczyna się na spoliczkowaniu, a kończy w stanie krytycznym w szpitalu, ale przecież się nie odejdzie, bo tak naprawdę się kocha. Swoją drogą facetów, którzy biją kobiety – też jebać. Wbrew pozorom pomimo tego, że nienawidziłem matki i była najgorszą matką, jaką tylko się dało, wpoiłem sobie szacunek do kobiet, nawet kiedy wiedziałem, że jestem homo. Warto być dobrym dla płci pięknej, bo to po prostu się opłaca, więc nawet jeśli wewnętrznie uważa się laski za suki, to i tak powinno się to skrywać. Ja tak nie uważam, ale znam ludzi, dużo ludzi. Niestety jakaś część z nich to jebani stulejarze i seksiści, jakaś część na pewno zgwałciła jakąś kobietę nie raz, nie dwa, a może i nawet je biła, nie wspominając już o jakimkolwiek szacunku. Naprawdę mam odruch wymiotny kiedy spotykam takich gości. Nie można tych zjebów nazywać mężczyznami, a może co najwyżej przerośniętymi, obrzydliwymi chłopcami z podstawówki, którzy nigdy w życiu nie trzymali cycka w dłoni, a na słowo macica zaczynają chichotać, myśląc, że to w to będą wkładać kutasa. To jest dokładnie ten sam poziom, z tym że ci starsi, są po prostu bardziej aroganccy i zadufani w sobie, bo jakaś dziewczyna się nad nimi zlitowała i zdjęła przy nich stanik albo majtki. I choć jestem gejem to o wiele bardziej wole kobiety od mężczyzn i gdyby wybór orientacji był zależny od nas samych to chciałbym być hetero nie przez szacunek na dzielni i możliwość plucia na pedałów, ale dlatego, że chociaż czuje pociąg seksualny do męskiego ciała, to z całego mojego skamieniałego serca nienawidzę facetów za ich podejście do wszystkiego. Za rozprzestrzeniony i zbyt głęboko zakorzeniony w kulturze światowej patriarchat, który wżarł się w umysły ludzi jak bakteria. Irytuje mnie jeszcze nazywanie kobiet szmatami, szlaufami, kurwiszonami, dziwkami, sukami etc. bo kto im dał takie prawo? Kto w ogóle pozwolił im ustanowić co kobieta może, a czego nie i kiedy można już nazwać ją szmatą i zmieszać z błotem, zrównać z ziemią, porównać do gówna? I najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ważne co laska zrobi, takim gnojkom i tak nie będzie to pasować. Kiedy ubierze się w bluzę – nazwą ją mało kobiecą, kiedy ubierze się w sukienkę nazwą ją prowokatorką. Kiedy nie pokaże nic – cnotka niewydymka, kiedy się rozbierze – nie szanuje się. Kiedy milczy – będą ją jebać, kiedy mówi – będą ją jebać jeszcze bardziej. Kiedy nie będzie protestować zrobią z nią co chcą, bo będą czuć się bezkarni, a kiedy będzie protestować, zrobią jej to samo, dodatkowo brutalniej, bo przecież suka nie powinna była tyle szczekać. Gwałt – wina kobiety, molestowanie – wina kobiety, seksualizacja – wina kobiety, ciąża – wina kobiety, aborcja – wina kobiety, ujemny przyrost naturalny – wina kobiety, wszystkie problemy, choroby, ubóstwo i całe zło tego świata – wina kobiety. I to boli i dlatego, choć wiem, że nie jestem dobrym człowiekiem, a wręcz nie zasługuje na życie, staram się choć tyle od siebie dawać i być dobry dla tych wątłych acz pięknych i majestatycznych istot i gdybym wierzył w jakieś bóstwa, chętnie pomodliłbym się o to, by kiedyś ten system padł i do władzy doszedł matriarchat, aby wreszcie ta płeć, która dała identyczną połowę materiału genetycznego, przestała być traktowana tak chujowo.
I z tą myślą wypaliłem całego skręta, a wraz z nim wypaliła się moja energia czy też jej resztki, dlatego zdjąłem z siebie koszulkę i wtuliłem się w swojego chłopaka, a potem zasnąłem.-----------------------------------------------------
Hejo!
Zjarany Miro jest według mnie hitem XD
A jak wam się podoba? Nie za bardzo popłynęłam? 😆
~DCW
CZYTASZ
υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3
RomanceKontynuacja ,,тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaм" oraz ,,ѕeĸυndy υĸojenιa". Nikt nie zwrócił uwagi na brudną, naderwaną i lekko spraną, powieszoną na lampie kartkę. Widniał na niej napis : zaginął. Powyżej było zdjęcie młodego chłopaka. Miał zniszczone wło...