10. Ty i ja

49 4 0
                                    

Igor
12.02 – 00:21
–Swoją drogą będziemy musieli pomyśleć nad kupieniem Ci nowego telefonu wiesz? – zaczął Mirek, odpalając kolejnego papierosa.
–Po co? I tak siedzę w domu – zauważyłem.
–Tak, ale w razie zagrożenia nawet nie mógłbym zadzwonić i powiedzieć Ci, żebyś spierdalał – tłumaczył.
–W sumie – przyznałem mu racje.
–Zajmę się tym w najbliższym czasie – wypuścił dym z ust, unosząc przy tym głowę lekko do góry.
–A co z moim starym telefonem? Masz go jeszcze? – zaciekawiłem się.
–Ta – potwierdził.
–Czemu dalej nie mogę z niego korzystać? Wystarczyło by wyjąć kartę i włożyć tam nową? – dziwiłem się.
–Igor, błagam. Zareaguj czasem jak normalny dzieciak i uciesz się na to, że dostaniesz nowy smartfon – westchnął, zaciągając się petem.
–Dzieciak? – powtórzyłem. – Za dwa miesiące będę mieć dziewiętnaście lat.–
–No, a ja za sześć, dwadzieścia cztery i jakoś nie obwieszczam tego całemu światu – zadrwił.
–Uważasz, że jesteś całym moim światem? – spojrzałem na niego.
–A nie jestem? – uniósł jedną brew w górę.
–Wysoko się stawiasz – zwinnie uniknąłem odpowiedzi.
–Tak właściwie czemu zainteresował Cie twój stary telefon? – dodał po chwili milczenia, która zapadła między nami.
–Nie wiem, po prostu. Ciekawie ile spamu dostałem – zamyśliłem się.
–Czemu nad tym myślisz? – ciągnął dalej.
–Tylko przeszło mi to przez myśl, z resztą teraz mamy luty, czyli teoretycznie dziewiąty miesiąc ciąży mojej matki – kalkulowałem.
–No i? – wciąż nie rozumiał.
–Fajnie byłoby wiedzieć czy już urodziła i jeżeli już to co urodziła – wyjaśniłem.
–Aż tak Ci zależy żeby wiedzieć? Co za różnica? – pytał.
–Po prostu – zacząłem, lecz niedane było mi dokończyć.
–Jestem zbyt uczuciowy i martwię się losem mamusi, która przez całe życie miała mnie w dupie – dokończył za mnie.
–Skąd w tobie tyle frustracji? – dziwiłem się.
–Wiesz czemu tu jesteś? – nagle zmienił temat.
–Bo wyciągnąłeś mnie z uzależnienia i mieszkamy razem? – odpowiedziałem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
–Chodzi mi o ogół, o to, czemu jesteś wciąż na świecie – sprecyzował. – Bo pojawiłem się w odpowiednim momencie i nie pozwoliłem Ci się kurwa zaćpać. Ja. Nie twoja stara, nie ta blond suka, nie ta twoja ciota, którą rżnąłeś w dupę, tylko ja. A więc dlaczego ty wciąż zamiast to kurwa docenić, myślisz tylko o tych, których nie było przy tobie, kiedy mieli być?–
–Doceniam to i jestem Ci wdzięczy, ale – rozpocząłem, ale tak, jak za poprzednim razem, niebieskooki nie pozwolił mi dokończyć.
–I po chuj Ci to jebane ale? Co? No po chuj? – irytował się. Po chwili wstał z sofy i poszedł do innego pokoju, z którego wrócił kilka sekund potem. W ręce trzymał mój stary smartfon. – Ubieraj się.–
–Co ty znów bredzisz? – nie nadążałem.
–Rób co mówię – rozkazał, ubierając na siebie kurtkę i buty. Nie chcąc wszczynać jeszcze większej kłótni, zrobiłem to o co mnie poprosił. Po chwili wyszliśmy z mieszkania i wsiedliśmy w mój samochód, który został przemalowany, któremu zmieniliśmy tablice i nawet tapicerkę. Tym razem Miro był kierowcą, a ja zasiadłem miejsce obok niego.
–Mogę wiedzieć gdzie jedziemy? – zapiąłem pas.
–Dowiesz się na miejscu – bez choćby sekundy spojrzenia w moją stronę, odpalił pojazd i wyruszył. W trakcie drogi zorientowałem się, że jedziemy za miasto, do starego domu, w którym kiedyś była wielka impreza ćpunów, organizowana przez Mirka.

- W piątek jest impreza, chciałbym żebyś się na niej pojawił. Masz już magiczne osiemnaście lat dlatego Ci pozwolę - uśmiechnął się.
-Ta co roczna, na której jest więcej dragów niż wszyscy ćpuni mają szarych komórek? - zapytałem. Okej. Zazwyczaj nic Ci w życiu nie wychodzi, ale akurat to porównanie było trafne i w około dwudziestu procentach zabawne. Gratulacje.
-No dokładnie ta. Zastanawiałem się czy zamawiać dziwki, ale po LSD to i tak wszyscy będą je widzieć. Propos miejscówki, kojarzysz tą starą ruderę za miastem? Dużo miejsca, oddalone od ludzi, chyba będzie ok? - zwrócił się do mnie.
-Ta, prawdopodobnie tak - rzuciłem obojętnie. Naprawdę nie obchodziła mnie ta impreza. - Jak zgaduje moja obecność tam jest obowiązkowa? - westchnąłem ciężko.
-Kiedyś sam chciałeś na to iść, nie pamiętasz? - zadrwił ze mnie.
-Jak miałem pieprzone piętnaście lat, miałem gówno w głowie i nie widziałem przyszłości to chciałem - sprostowałem jego wypowiedź. Dużo się od tamtego czasu nie zmieniło..
-Nie ważne co miałeś wtedy w głowie, w sumie mnie to nie obchodzi. Po prostu przyjdź na dwudziestą pierwszą w piątek - poklepał mnie po ramionach i wyszedł z mojego domu, tym razem już drzwiami. [TNNS r.44]

–Jedziemy do tej rudery, w której robiłeś imprezę ćpunom? – zapytałem, choć nie liczyłem na odpowiedź. – Mirek, po co mnie tam zabierasz? – mężczyzna wciąż jednak milczał. – Co? Mnie też tam zabijesz, a później wyrzucisz moje ciało do rzeki?–
–Wierzba, ja pierdole, jak masz pierdolić takie głupoty, to lepiej żebyś siedział cicho. Momentami wole słuchać pierdolenia fanatyków niż ciebie – klął.
–Nie nazywaj mnie tak – burzyłem się.
–Ty irytujesz mnie, ja ciebie. Jesteśmy więc kwita – zatrzymał pojazd, przy wcześniej wspominanym budynku. – A teraz wysiadaj.– Bez większych protestów, rozpiąłem się z pasów i postawiłem swoje nogi na trawie, trzaskając drzwiami od samochodu. Mirek w tym czasie włączył mój telefon i zaczął na nim coś wystukiwać.
–Co robisz? – poddenerwowałem się, wiedząc, że policja może namierzać mój telefon.
–Bardzo chciałeś wiedzieć, co słychać u mamusi, teraz się dowiemy – zadrwił i zaczął poklei puszczać wiadomości głosowe. Większość była o jednakowej treści, czyli pytania typu gdzie jestem, co robię, z kim jestem, żebym dał znać, jak się mam ect. Jednak po jakimś czasie, gdy przebrnęliśmy przez nie, pojawiła się wiadomość z wczorajszego dnia, którą nagrał Dawid. Brzmiała ona:
Hej. Nie wiem gdzie jesteś i czy w ogóle to odsłuchasz, ale chciałem Ci powiedzieć, że jestem w szpitalu z twoją mamą. Właśnie urodziła Ci się siostra, ma imię Ola. Bardzo za tobą tęsknie wiesz? Chciałbym Cie znów zobaczyć. Mam nadzieje, że nic Ci nie jest.
–Usatysfakcjonowany? – wymówił sarkastycznie Mirek, który podczas słuchania wiadomości był zdenerwowany jak prawie nigdy. Tylko dlaczego?
–Tak – odrzekłem, wciąż nie łapiąc się we wszystkim co się działo.
–A teraz – zaczął, by po chwili cisnąć przedmiotem o ziemie i kilkukrotnie go zdeptać.
–Co ty robisz? – zszokowałem się.
–To co trzeba – wypowiedział sucho, po czym po prostu odszedł i kierował się do auta. Ja w tym czasie szybko i niezauważenie zgarnąłem kartę SIM, którą natychmiast wsadziłem do kieszeni. Wiedziałem, że to ryzykowne, ale czułem, że muszę to zrobić. Po chwili również udałem się do samochodu i zająłem miejsce.
–Zostawimy to tak? – popatrzyłem przez szybę, na rozbity telefon. – Psy na pewno wiedzą, że tu byłem, a jak znajdą tu mój telefon, to dostaną przy okazji odciski palców, w tym twoje.–
–Nic nie znajdą – uspokajał mnie. – Już dawno zająłem się tym, żeby w bazie danych nie było moich odcisków.–
–Po co było to wszystko? – odważyłem się w końcu spytać.
–Spełniam Ci zachcianki, księżniczko – prychnął, odjeżdżając od miejsca, w którym byliśmy.
–To było niebezpieczne i głupie – spierałem się.
–Czyli tak jak ty i ja – popatrzył na mnie – ja niebezpieczny, ty głupi.–
–Erudyta się znalazł – zakpiłem.
–Igor? Jestem pod wrażeniem, że znasz tak trudne wyrażenia – wymówił z udawanym szokiem.
–Jedź po prostu, chce mi się spać – oparłem głowę o szybę i delikatnie się uśmiechnąłem kiedy ciśnie już ze mnie zeszło.

----------------------------------------------------------
Witajcie ^^
No tak, dziwna z nich para to trzeba przyznać xD
~DCW

υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz