Po imprezie linia czasowa przeniosła mnie do tego cholernego domu, w którym byłem już kilka razy i w którym w świecie rzeczywistym mieszkałem. Tam znajdowałem się we własnym pokoju, tak samo jak młodszy ja i Mirek. Chłopak o srebrnych włosach siedział na łóżku, a Miro krzątał się po jego pokoju, dość często podchodząc do biurka i zabierając z niego różne rzeczy. Założył czarne rękawiczki, a później wziął do ręki marker, którego skuwkę wsunął w usta, otwierając go. Podszedł do młodszego i jedną ręką podniósł jego głowę do góry, a drugą lekko podważył lewy płatek jego nosa, by po chwili narysować na zagięciu malutką kropeczkę.
–Idź zobacz czy jest okej – powiedział, odsuwając się od niego. Młodszy wstał i podszedł do szafki, na której leżało pobite lusterko.
–Mirror mirror on the wall who's the fairest of them all? – zacytował.
–Ej księżniczko, potem się pozachwycasz – upomniał go.
–Zachwycam się na zapas jakby coś poszło nie tak – wyjaśnił mu.
–Czy ty właśnie we mnie zwątpiłeś? – nie dowierzał.
–Nie śmiałbym – posłał mu rozbawiony uśmiech, a później ponownie zasiadł na łóżku, czekając, aż starszy wróci do pracy.
–Zamknij oczy – poprosił, a ten spełnił jego prośbę. Niebieskooki wziął do ręki wenflon, a następnie jednym, szybkim i precyzyjnym ruchem przebił chłopakowi płatek nosa. Później wziął do ręki niewielkie metalowe nożyczki, którymi odciął niepotrzebną część wenflonu, zostawiając nastolatka z biało-przeźroczystą rurką w nosie, przez którą to zaczął przekładać mu kolczyk. – No i gotowe – powiadomił go. – A mówiłeś, że nie będziesz płakać – wypomniał, widząc, jak po policzku spływa mu łza, którą natychmiast mu otarł.
–Spadaj – parsknął młodszy, którego mina stała się lekko naburmuszona.
–No przecież sobie żartuje, wiem, że bardzo się starałeś, ale nos i oczy mają wspólne nerwy, dlatego to normalna reakcja – tłumaczył mu. – Także nie umniejszam twojej męskości – zapewnił, sprzątając niepotrzebne już przedmioty. – Ale tak serio, to bolało?–
–Trochę zaszczypało – skrzywił się nieco i ponownie zgarnął lusterko w dłoń jeszcze raz się w nim przeglądać, kładąc nacisk na lewą część nosa.
–I co? Dalej tak samo fairest jak wcześniej? – spytał roześmiany, nawiązując do słów Igora.
–Tak fairest, że aż nie mogę patrzeć w lustro, bo oślepia mnie mój własny blask – przechwalał się.
–No już przystopuj, bo robi się ciasno w tym pokoju przez wielkość twojego ego – parsknął.
–Mam jeszcze inne wielkie rzeczy – ciągnął.
–Tak, mózg – przyznał.– A to, że niezdatny do użytku to już inna sprawa – dokończył, gasząc go. Obydwoje jednak się roześmiali, nie czując do siebie żadnych kwasów. Później ich rozmowa zeszła na inny tor. – Jak Ci idzie z polskim?–
–W sensie? – zapytał, bawiąc się sznurkami swojej bluzy.
–W sensie czy zdajesz – wyjaśnił.
–Nie wiem, chyba – skrzywił się, chcąc przypomnieć sobie tę informację.
–Młody, musisz zdać – przypomniał mu.
–No przecież wiem – westchnął zrezygnowany. Zapadła chwila ciszy, w trakcie której w głowie starszego kłębiło się wiele myśli.
–Jaką epokę teraz przerabiacie? – zadał.
–Romantyzm – wyznał wyraźnie niezadowolony tym faktem.
–Okej, a konkretniej? – dopytał.
–Mickiewicza – odparł.
–Daj książkę – poprosił. – I weź zeszyt.–
–Po co? – wstał z łóżka i zaczął grzebać w szkolnym plecaku.
–Po jajco, daj – upomniał, zgarniając od niego podręcznik. – Która strona?–
–Nie wiem, sto pięćdziesiąta któraś – usiłował wrócić do wspomnienia. Mirek jednak poradził sobie bez jego pomocy i po chwili otworzył podręcznik na temacie, który młodszy przerabiał w szkolę.
–Liryki lozańskie – przeczytał. – Łatwizna, siadaj – kiwnął głową, wskazując mu na łóżko naprzeciw siebie. Chłopak bez mrugnięcia okiem wykonał jego polecenie. – Co macie zrobić?–
–Zinterpretować "Polały się łzy"– oznajmił.
–Przeczytałeś to sobie chociaż? – spytał, lecz wymowny wzrok Igora powiedział mu wszystko. Mirek westchnął ciężko, a później wziął głęboki wdech i zaczął. –Polały się łzy me czyste, rzęsiste Na me dzieciństwo sielskie, anielskie,
Na moją młodość górną i durną,
Na mój wiek męski, wiek klęski
Polały się łzy me czyste, rzęsiste – wyrecytował powolnym głosem, z dokładnością czytając każde słowo. – Co z tego zrozumiałeś?–
–Że autor płacze – wymówił bez emocji.
–To już coś – powiedział pod nosem. – A jak myślisz, w jakim wieku jest podmiot liryczny?–
–Nie wiem – wzruszył ramionami.
–Zastanów się – poprosił, lecz nie przyniosło to skutków. – Me dzieciństwo, moją młodość, mój wiek męski – cytował.
–Noo – przeciągnął – chyba stary jest.–
–Konkretniej to dojrzały, ale w miarę okej. Jak myślisz, co chce przekazać? – zapytał.
–Skąd mam wiedzieć? – nie rozumiał.
–Z tekstu chociażby? – zauważył.
–Nic w nim nie piszę – dąsał się.
–Pisz – rozkazał. – Osoba mówiąca jest dojrzała i opisuje swoje życie z perspektywy doświadczonego człowieka. Każdy wers jest poświęcony jednemu okresowi życia. Pierwszym okresem jest dzieciństwo, które opisuje jako najlepszy, najszczęśliwszy z etapów życia. Kolejnym jest młodość, określona jako durna, w której popełnił wiele błędów, która jest pewna, że zrealizuje swoje marzenia, jest naiwna i bezkrytyczna. Ostatnim z okresów jest wiek męski czyli dorosłość, którą nazywa wiekiem klęski. Podmiot liryczny jest rozgoryczony własnym losem, załamany, czuje rozpacz, ponieważ zdał sobie sprawę z przemijania. Płaczę z tęsknoty za swoim anielskim dzieciństwem, bo wie, że nigdy do niego nie wróci. Młodość także przysparza mu żal, bo nie spełnił swoich marzeń, w które tak mocno wierzył. Teraźniejszość też wypełniona jest łzami, osobie doskwiera poczucie bezsilności i rozgoryczenia. Wylanie z siebie łez ma doprowadzić do oczyszczenia się, spokoju ducha i zaznania wewnętrznej harmonii. Celem podmiotu lirycznego jest uświadomienie odbiorcy o nieuchronności przemijania i skłonienie go do refleksji nad wiecznie zmieniającym się życiem – dyktował z lekką pasją w głosie.
–I wyczytałeś to z tych pięciu wersów? – nie dowierzał. – Wow.–
–Nie wow, tylko zastanów się, czy to rozumiesz – upomniał.
–Teraz już tak – przyznał. – Poza tym to.. ty sam to tak ułożyłeś czy.. no wiesz, kiedyś już to przerabiałeś? – zainteresował się.
–Jak miałem trochę mniej lat niż ty to dopadłem się do twórczości Mickiewicza i jakoś mocno się ten wiersz we mnie zakorzenił, więc kiedy inni słyszeli go pierwszy raz, ja mogłem go wyrecytować jak pacierz i dzięki temu polonistka mnie lubiła – wyznał.
–A ty lubiłeś ją? – zaciekawił się.
–Tak, była dość miłą kobietą. Zawsze nosiła włosy związane w kucyk, ale tak, że krótsze pasma zostawały jej na twarzy. Kiedy ktoś ją zawstydził zawsze je lekko poprawiała, ale bezcelowo, bo później i tak znów opadały i zasłaniały jej oczy, wtedy lekko się uśmiechała – wspominał z prawie niewidocznym uśmiechem na ustach.
–Fajnie, moja ma niezłe – zagwizdał, wskazując rękoma na swoją klatkę piersiową. – Ale wszystko przekreśla jej ryj.–
–Nie gap się nauczycielkom na cycki – protestował.
–Jedyna radość z bycia w szkole – zaśmiał się.
–Jak dobrze, że z większością się nie lubisz, przynajmniej nie wplątasz się w żaden romans – odetchnął z ulgą.
–Brzmi jak wyzwanie – rzucił, śmiejąc się w głos. Starszy po chwili do niego dołączył. Pomimo różnicy wieku wyglądali na zgrany duet, dogadywali się czasami bez słów, wiedzieli o sobie naprawdę wiele. Nie zachowywali się, jakby byli w relacji szef-pracownik, a już tym bardziej przemytnik-diler. Zachowywali się jak przyjaciele, choć zawsze byli dla siebie kimś więcej. Patrzenie na to z boku było przyjemne i w jakiś sposób kojące. Wiedziałem jednak, że wspomnienie to nie było ostatnim i że zostawanie tu dłużej nie ma większego sensu, bo czeka na mnie ostatnie i najbardziej tajemnicze piętro. Dlatego też poszedłem w stronę drzwi i otworzyłem je, a moim oczom zamiast reszty domu ukazało się wnętrze windy.--------------------------------------------------------------
Jak już mowa o lusterkach to macie mirror selfie ;3
~DCW
CZYTASZ
υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3
RomanceKontynuacja ,,тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaм" oraz ,,ѕeĸυndy υĸojenιa". Nikt nie zwrócił uwagi na brudną, naderwaną i lekko spraną, powieszoną na lampie kartkę. Widniał na niej napis : zaginął. Powyżej było zdjęcie młodego chłopaka. Miał zniszczone wło...