Miro
09.03 – 13:20
Jak zwykle nic nie mówiąc Majce wymknąłem się z domu i poszedłem do Stera. Igor w tym czasie był na siłowni, więc przekazałem mu tę informację sms'em.
Kiedy byłem już na miejscu drzwi otworzyła mi Adrianna.
–Witaj – powiedziałem na wstępie.
–Daruj sobie i właź Miro – odparła niechętnie odchodząc i zostawiając mi otwarte drzwi. Wykorzystałem ten fakt i wszedłem do środka. Zdjąłem kurtkę i odwiesiłem ją na wieszak.
–Gdzie dziecko? – spytałem idąc za dziewczyną.
–W pokoju, coś chyba rysuje – wyznała obojętnie. – Chcesz kawy?–
–Nie przepadam za kawą, ale napiłbym się herbaty bez cukru, jeśli można prosić – dodałem.
–Jak na gangstera to jesteś mało.. – zawahała się – groźny.–
–Nie wchodzisz mi w drogę, nie czuje zagrożenia z twojej strony więc nie mam po co być dla ciebie groźny – wypowiedziałem. – Rozmawiałaś z nim?–
–Z młodym? – dopytała, na co kiwnąłem twierdząco głową. – Niewiele.. to znaczy pytałam go o parę rzeczy, ale nic mi nie powiedział, zapytałam go raz jest głodny i pokiwał głową, że nie, jednak słyszałam, że burczało mu w brzuchu, więc zrobiłam mu kanapki i wyszłam bez słowa z pokoju. Kiedy potem do niego zajrzałam talerz był pusty – opowiedziała.
–Jest skryty – stwierdziłem po chwili namysłu.
–Widzę – przyznała. – Skrzywdzicie go?–
–Nie – zapewniłem.
–Więc po co wam on? – nie ustępowała.
–Adrianna – westchnąłem – za dużo byś chciała wiedzieć, a niektóre informacje mogłyby być niebezpieczne dla ciebie, jak i dla nas. Doceniam, że nam pomagasz i wiele rzeczy zatajasz, ale im mniej wiesz tym lepiej śpisz – przytoczyłem. – Zaufaj mi.–
–Ale nie wpakujecie się w jakieś większe gówno? – martwiła się.
–Już dawno siedzimy w największym gównie jakie tylko może być czyli w dragach – powiedziałem. Już więcej nie rozmawialiśmy, bo poszedłem do pokoju, w którym znajdował się Julian. Tak jak mówiła Ada, chłopiec siedział na sofie i rysował. Przestał, gdy mnie zauważył.
–Priviet* – przywitałem go. – Wam nie nóżno bojatze**.– Chłopak pomimo rozumienia moich słów, nic nie odpowiadał. – Co ja mam z tobą zrobić? – westchnąłem, pytając sam siebie.
–Nie rób mi krzywdy – usłyszałem cichy, chłopięcy głosik. Byłem zdziwiony, że dzieciak przemówił w moim ojczystym języku.
–Mówisz po polsku? – zaskoczyłem się. On pokiwał twierdząco głową. – Czemu udawałeś?–
–On mi kazał – wyznał, spuszczając głowę w dół.
–Nic Ci nie grozi, nie chce Ci zrobić żadnej krzywdy – zapewniłem go.
–Kim jesteś? – spytał.
–Twoim przyjacielem. Oddam Cie do – zacząłem.
–Nie chce do niego wracać – popatrzył na mnie z przerażeniem i łzami w oczach.
–Do Jewgienija? – dopytałem, na co pewnie kiwnął głową. – Czemu nie chcesz do niego wracać? – Rudy długo nie odpowiadał, cały się trząsł i co jakiś czas wypuszczał z siebie pojedyncze łzy. – Hej, spokojnie, jeśli nie chcesz nie musisz mówić – uspokoiłem go. – Chciałem powiedzieć, że oddam Cie twojej siostrze.–
–Mai? – jego oczy aż rozbłysły.
–Tak, jej, ale musisz ze mną współpracować – oznajmiłem mu ze spokojem.
–Co to znaczy? – nie rozumiał.
–Będziesz musiał udawać, że mnie nie znasz i tych ludzi, z którymi teraz mieszkasz – poinstruowałem go.
–Ale dlaczego? – zadał.
–To dla mnie ważne – wyznałem. – Więc jak będzie?– Julian chwilę się zastanawiał, ale po czasie w końcu przemówił.
–No dobrze.. – przystał na moją propozycje, wlepiając we mnie swój niewinny wzrok, proszący o litość. Można było z niego wyczytać, że chłopiec prawdopodobnie został kiedyś jakoś skrzywdzony.
–Ciesze się – posłałem mu delikatny uśmiech. – Jeszcze kilka dni zostaniesz tutaj, ale potem już wrócisz do siostry.–
–Okej – potakiwał. – A co z nim..? – nie przestał drążyć.
–Więcej go nie zobaczycie – zapewniłem mając z tyłu głowy obraz płonącego domu. Chłopiec nic więcej nie powiedział, a jedynie wrócił do rysowania. Bałem się zadawać mu jakieś inne pytania, ale ciekawość brała górę. – Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę – przemówiłem nagle. – Narysowałbyś dla mnie swoją rodzinę? – poprosiłem. Rudowłosy kiwnął twierdząco głową i wziął się do pracy. Jakiś czas później praca była gotowa, więc mi ją wręczył. – Dziękuje – zabrałem podarek ze sobą i zostawiłem go samego w pokoju.
–I jak poszło? – zaczepiła Adrianna, zapraszając mnie do kuchni, w której to na stole czekały na nas gorące napoje.
–Mówi po polsku – wyjawiłem jej.
–Że co? – zdziwiła się. – No to po co udawał, że mówi po rusku?–
–Był zastraszany – stwierdziłem – prawdopodobnie.–
–Przez kogo? – drążyła.
–Człowieka, od którego go zabraliśmy – upiłem łyk herbaty.
–Jak zwykle te tajemnice – westchnęła zrezygnowana, a jej wzrok zawiesił się na trzymanej przeze mnie kartce papieru. – Co to jest?–
–Rysunek – powiedziałem zgodnie z prawdą.
–Po co Ci to? – nie rozumiała.
–Potrzebne – odparłem.
–Jesteś niemożliwy – zaśmiała się figlarnie.
–Wszyscy mi to mówią – lekko uniosłem kącik swoich ust w górę.
–Już wiem za co on Cie tak bardzo lubi – miała na myśli Stera.
–Za co? – popatrzyłem na nią z zaciekawieniem.
–Jesteś ciekawy, ciągle chce Ci się zadawać pytania i za każdym razem kiedy odpowiadasz to mi mało – wyznała, bawiąc się swoimi włosami.
–Krzysiek lubi się otaczać ciekawymi ludźmi – zauważyłem.
–Czy to był ukryty komplement? – zaśmiała się trochę nieśmiało, a trochę zaczepnie.
–Jeśli bym Ci powiedział to już nie był by ukryty – droczyłem się z nią.
–Jak wolisz – stwierdziła, zarzucając włosy do tyłu – ale możesz mi wyjaśnić, dlaczego uważasz mnie za ciekawą osobę.–
–Bo ty też jesteś jedną wielką tajemnicą – mówiłem. – Nic o tobie nie wiedziałem, bo wcześniej wydawałaś mi się zwykłą, ładną blondynką, ale ty też masz swoje za uszami.–
–Nie przypominam sobie – przyznała, opierając głowę na dłoni, a łokieć na blacie stołu.
–Czemu nigdy nie chwaliłaś się, że masz dwie siostry? – spytałem, wprawiając ją w lekkie osłupienie.
–Nie było okazji – uśmiech spadł jej z twarzy.
–Mi się wydaje, że to nie tylko z tego powodu – stwierdziłem na podstawie swoich obserwacji.
–Być może – krążyła wokół odpowiedzi.
–Poznałem Agatę, miła dziewczyna – oznajmiłem jej.
–Jak ją poznałeś? – zaciekawiła się.
–Przez wspólnego znajomego, ale spokojnie, nie rozmawiałem z nią, niczego od niej nie chciałem – zapewniłem, uspokajając ją.
–Nie interesuje mnie moja rodzina – odparła obojętnie.
–Dlaczego? – zainteresowałem się. Widziałem, że to dla niej ciężki temat, którego wolałaby nie poruszać. Świadczyła o tym mowa jej ciała; siedziała w pozycji zamkniętej, unikała wzroku, jej mina była poważna, a odpowiedzi wymijające.
–Ja i moja matka nigdy za bardzo się nie dogadywałyśmy. Zawsze uważałam się za lepszą od niej, że wszystko mi wolno, byłam zbuntowana, imprezowałam, paliłam, piłam i nie kryłam się z tym wszystkim. Czasami te kłótnie były też o to, że mam za mocny makijaż, że mam za krótką spódniczkę, że kabaretki noszą tylko dziwki. Później Agata odwaliła jakąś totalnie popieprzoną akcję i .. –zacięła się, przygryzając dolną wargę – i podcięła sobie żyły.. to ja ją wtedy znalazłam, ale.. po prostu mnie zamurowało, nie miałam pojęcia co mam zrobić. Upadłam na kolana przy wannie, w której leżała i zaczęłam płakać. Gdyby moja matka w tamtym momencie nie wróciła do domu i nie zadzwoniła po karetkę, to prawdopodobnie nie miałam siostry – przetarła samotną łzę, która spłynęła po jej rumianym policzku.
–Nie wyglądasz na osobę, której obojętny jest los rodziny – powiedziałem rozbity, nie rozumiejąc jej zachowania i wcześniejszych słów.
–Wtedy jeszcze nie był.. do czasu, aż moja matka zabroniła mi rozmawiać z Agą, bo stwierdziła, że to pewnie przeze mnie i moje głupie pomysły, albo, że to ja ją jakoś skrzywdziłam. Mówiłam jej, że tak nie było, ale mnie nie słuchała, a kiedy Agata wyznała w końcu prawdę nie usłyszałam od matki żadnego przepraszam. Na domiar złego nastawiła ją przeciwko mnie, zmanipulowała, że nie ratowałam jej z własnego egoizmu, a nie przez stres czy po prostu strach. Kiedy już relacje w naszej rodzinie były napięte, było mi źle prosić o cokolwiek, między innymi o pieniądze, które zaczęłam zarabiać sama. Nie byłam jednak dumna z tego w jaki sposób.. – jej wzrok powędrował na kubek z kawą, a jedna z rąk na kark, rozmasowując go.
–Byłaś..? – zacząłem.
–Tak, byłam dziwką – potwierdziła, głośno wzdychając, tak jakby z tymi słowami zrzuciła z siebie jakiś ciężar. – Moja mama się o tym dowiedziała i powiedziała, że nie chce mieć takiej córki, a ja, że wole mieszkać pod mostem niż pod jej dachem i się wyprowadziłam – opowiedziała.
–A później spotkałaś Krzyśka i wszystko się poukładało – dokończyłem za nią.
–Noo – przeciągnęła – pomijając wszystkie przygody pomiędzy, to można tak powiedzieć.–
–Rozumiem – pokiwałem głową z zamyśleniem i dopiłem swój napój. – Dziękuje za gościnę – wstałem od stołu, zasuwając za sobą krzesło.
–Spoko – poprawiła zsunięte ramiączko od podkoszulka i przeczesała swoje blondwłosy. Potem odprowadziła mnie do drzwi i pożegnała, a ja schowałem rysunek do kieszeni kurtki i wyruszyłem w kierunku swojego mieszkania.----------------------------------------------------
*Cześć
**nie musisz się bać
Hej hej!
Wrzucam wam rozdział w poniedziałek i uciekam na lekcje! W mediach macie Adrianne, możecie dać znać czy tak ją sobie wyobrażaliście ^^
Do środy!
~DCW
CZYTASZ
υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3
RomantizmKontynuacja ,,тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaм" oraz ,,ѕeĸυndy υĸojenιa". Nikt nie zwrócił uwagi na brudną, naderwaną i lekko spraną, powieszoną na lampie kartkę. Widniał na niej napis : zaginął. Powyżej było zdjęcie młodego chłopaka. Miał zniszczone wło...