Miro
14.03 – 10:12
Pomysł Małej Majki nie był dla mnie zbyt wygodny, bo już siedząc w samochodzie czułem się niewyraźnie. Nie miałem jednak zamiaru się nad sobą użalać i poszedłem zdecydowanym krokiem w prawo w poszukiwaniu Juliana. Gdy byłem już pewien, że Majka jest z dala ode mnie wyjąłem telefon by sprawdzić, czy Ster odpisał mi na moje pytanie, gdzie dokładnie jest dzieciak. Ku mojemu dziwieniu – nie stało się tak. Szybko schowałem urządzenie do kieszeni i szedłem dalej, już coraz mniej czując podłoże pod nogami.
–Kurwa – zakląłem, opierając się ręką o ścianę, próbując nie stracić równowagi. Rzeczywistość jednak stała się rozmyta, a ja upadłem i na nieokreśloną ilość czasu zatraciłem przytomność.
Kiedy się ocknąłem, poczułem ucisk w okolicach klatki piersiowej. Jak się okazało siedziałem na krześle, do którego byłem przywiązany, a do mnie przyklejona była niewielka bomba. Zdezorientowany spojrzałem przed siebie i wtedy moje oczy ujrzały siedzącą rudowłosą dziewczynę, która piłowała sobie paznokcie.
–O Miruś, już się ocknąłeś? – zauważyła, wyrzucając pilniczek i wstając z krzesła. – Zwykle GHB działa dłużej.–
–Co ty odpierdalasz? – zapytałem, patrząc na nią ze złością. – GHB? Kurwa mać, naćpałaś mnie?–
–Oj tam od razu naćpałam, to tylko pigułka gwałtu – odparła obojętnie.
–Pojebało Cie? – spytałem, próbując się uwolnić.
–Nie, dlaczego? – zaskoczyła się.
–Przywiązałaś mnie do krzesła, kurwa z paką u boku? To niewystarczający powód żeby tak twierdzić? – irytowałem się.
–A czy ja nie miałam wystarczającego powodu żeby to zrobić? – spojrzała na mnie, zrzucając uśmiech z twarzy. – Co ty sobie myślałeś co?–
–Nie wiem o czym mówisz – powiedziałem, za co zostałem spoliczkowany.
–Wiesz, ty kurwo jebana! – krzyknęła. – Chciałeś mnie oszukać, ale lisy są sprytne i przebiegłe, więc chuj z tego wyszło.–
–Jak się dowiedziałaś – westchnąłem, wiedząc, że ukrywanie nie ma już sensu.
–Lisy są sprytne – powtórzyła, na co zza jednej ze ścian wyłonił się mały, rudowłosy chłopczyk. – Ten młody dżentelmen mi pomagał, a konkretniej to miał ukryty telefon i informował mnie o wszystkim na bieżąco, więc wiedziałam, że nic mu nie jest.–
–A za nim go porwaliśmy? – zaciekawiłem się.
–Mam swoje sposoby – wyznała, wymijająco i ruchem głowy kazała Julianowi iść w bezpieczne miejsce.
–I co teraz? – popatrzyłem na nią zobojętniały.
–Pytasz o to, czy wybuchniesz razem z tym cackiem? – pokazała na bombę. – Nie wiem.–
–Jak to? – nie rozumiałem.
–Bo wiesz, ty przecież sam tego wszystkiego nie zrobiłeś, pomagał Ci ktoś jeszcze – zaczęła, mrożąc mi krew w żyłach i gwałtownie zatrzymując bicie mojego serca na parę sekund.
–Co z nim zrobiłaś? – starałem się zachować spokój.
–Nic, dostał trochę w główkę, ale za chwilę powinien się ocknąć a wtedy – wyjęła niewielki pilocik z przyciskiem, dzięki któremu odpaliła bombę, na co ta zaczęła odliczać czas – to on zdecyduje czy przeżyjesz.–
–Co ty pierdolisz? – denerwowałem się.
–To, że dostanie fajne zadanie; albo weźmie to – wyjęła parę strzykawek wypełnionych nieokreśloną zawartością – i cię uratuje, albo nie weźmie, uratuje siebie, a ty kaput.–
–Co to jest? – skierowałem wzrok na strzykawki.
–To co Iguś lubi najbardziej – wyszeptała. Wiedziałem już więc, że to amfetamina.
–Nie rób mu tego, on nawet dziewiętnastu lat nie ma, całe życie przed nim, to go zabije – przemawiałem.
–Albo ty albo on, wszystko w jego rękach – zauważyła. – Czy to nieironiczne, że twoje życie jest w rękach Igora idioty Wierzbickiego? Strasznie mnie to bawi – zaśmiała się.
–Zdechnij w piekle – wyszeptałem pod nosem, gdy już wychodziła.
–A i jeszcze jedno – wróciła do pomieszczenia – pamiętaj żeby przyjaciół mieć blisko, lecz wrogów mieć bliżej, chociaż nie wiem czy Ci się to przyda – posłała mi sukowaty uśmiech i ostatecznie zniknęła.Igor
14.03 – 13:30
Poczułem na sobie coś mokrego i zimnego, co natychmiast wybudziło mnie ze snu i sprawiło, że podniosłem się do siadu. Moim oczom ukazała się Maja, która w ręce trzymała odkręconą butelkę wody.
–Co ty robisz ty szmato? – wstałem i próbowałem do niej podejść, jednak ona cofnęła się kilka kroków w tył i wylała resztę zawartości na moją twarz.
–Zważaj na słowa Igor – ostrzegła.
–Bo co kurwa? – przetarłem twarz rękoma.
–Bo wszystko wiem i bardzo mogę Ci teraz zaszkodzić – wyznała, wyrzucając butelkę w kąt.
–Co? – zdziwiłem się, spojrzawszy na nią.
–Wiem, że to wy mieliście mojego brata, nagraliście ten żałosny film i chcieliście ode mnie hajs – sprecyzowała. Nie wiedziałem czy mam dalej się zapierać, że to nie my, czy jednak się przyznać.
–Skąd to wiesz? – spytałem, opadnięty z sił.
–To nie jest istotne, istotne jest to, że to wiem i jestem zajebiście wkurwiona – wyznała. – I nie mam zamiaru zostawić Cie bez kary.–
–Jakiej kary? – dopytałem.
–Mirek jest teraz na drugim końcu hal, zanim do niego dobiegniesz minie minimum pięć minut, ale myślę, że zajęłoby to dłużej, bo przecież to trochę labirynt, więc nie próbuj uciekać, bo dostaniesz kulkę w łeb z własnej broni – wyjęła zza siebie moją broń, abym nie miał wątpliwości, że nie kłamie.
–Konkrety – ponagliłem.
–Jest związany i ma przypiętą do siebie bombę, która odlicza czas, aktualnie zostało mu – spojrzała na mały pilocik – około pięciu minut, ale to cacko, może sprawić, że odliczanie się zatrzyma.–
–Co ty pierdolisz? – poirytowałem się.
–Morda – rozkazała. – Mirek może uniknąć śmierci.–
–Jak? – spytałem rozzłoszczony.
–Musisz coś zrobić – wymówiła, lekko się uśmiechając.
–Kurwa, co? – krzyknąłem, na co schowała przedmiot do kieszeni, a wyjęła parę wypełnionych czymś strzykawek.
–Widzisz to? To jest twoja mała, niegrzeczna przyjaciółka bez której nie mogłeś żyć przez ostatnie parę miesięcy – powiadomiła mnie – aby go uratować wystarczy, że ją zażyjesz, a ja zatrzymam liczenie.–
–Nie – wyszeptałem sam do siebie, patrząc na nią z przerażeniem. – Ty nic nie rozumiesz..–
–Ależ rozumiem Igi – zapewniła. – Myślisz, że nie wiem, że jak to wszystko weźmiesz to przedawkujesz?–
–Jak możesz? – załkałem mimowolnie.
–Ojej, biedny chłopiec.. – zrobiła sztucznie smutną minę – prawie mi cie szkoda gdyby nie fakt, że jesteś skurwysynem.– Na jej słowa nie odpowiedziałem nic, a jedynie krążyłem w kółko zastanawiając się co zrobić. Nie chciałem umierać, ale nie chciałem też skazywać na śmierć Mirka. – Igor szybciej, czas tyka – przypomniała, jeszcze bardziej mnie stresując.
–Jaką mam pewność, że dotrzymasz słowa? Jesteś podłą szmatą – oznajmiłem.
–Dobrze, ujmijmy to inaczej – westchnęła – czas minie, on zginie, ale nie myśl, że ty przeżyjesz. I tak cie zabije, tyle, że nie dragami, a dostaniesz po prostu kulkę w łeb – powiedziała, dołując mnie jeszcze bardziej.
–Czyli w obu scenariuszach ginę? – zauważyłem, patrząc na nią.
–Bystrzacha – uśmiechnęła się. – To co? – Nie umiałem nic powiedzieć, bo strach ponownie zaciskał swe szpony na moim gardle i blokował mi możliwość powiedzenia czegokolwiek, więc jedyne co zrobiłem to wysunąłem drżącą dłoń w jej kierunku, sugerując aby dała mi narkotyki. – Szlachetnie – załkała sztucznie, wręczając mi strzykawki. Całkowicie ją zignorowałem i zasiadłem przy ścianie, przy której to rozpocząłem swój dawny rytuał. Zdjąłem kurtkę, podciągnąłem rękaw bluzy i pozaciskałem swoją pięść, by moje żyły były lepiej widoczne, po czym ze łzami w oczach i drżącą dłonią wbiłem sobie igłę pod skórę, czując, jak zawartość dostaje mi się do krwi. – Patrzenie na ciebie jest takie zabawne – osądziła Maja, śmiejąc się pod nosem.
–Nienawidzę Cie – popatrzyłem na nią, a z moich oczu popłynęło jeszcze więcej łez.
–No wiem, ja ciebie też – puściła mi oczko – ale nie ociągaj się kochanie, bo za chwilę czas minie – przypomniała. Posłuchałem jej i wkułem się jeszcze parę razy, za każdym razem ze świadomością, że to tylko przybliża mnie do śmierci i teraz już nic mnie nie uratuje; że cała nadzieja na szczęśliwe życie właśnie przemija.
–Mogę mieć jedną prośbę? – spojrzałem na nią błagalnym wzrokiem. Nie odpowiedziała, więc uznałem to za ''tak''. – Powiedz mu, że.. że dziękuje za wszystko co dla mnie zrobił, wybaczam to co zrobił i.. – zaciąłem się – i że zawsze będę go kochać – dodałem, wycierając rękawem ciecz płynącą z moich oczu. Widziałem, że zaskoczyłem ją tymi słowami, ale mało mnie to obchodziło.
–Jaka szkoda, że on nie kocha Ciebie – zaśmiała się przez sekundę.
–Wjebałem w siebie dragi, dotrzymaj słowa – upomniałem.
–Jaki ty jesteś naiwny – wypaliła nagle, wprawiając mnie w osłupienie i wyjmując broń, którą we mnie wycelowała. – Ten pilocik działa jednorazowo, więc i tak już nic nie zrobimy, ale jeśli ty będziesz próbował wstać, to uszkodzę cie, więc umrzesz w jeszcze większych męczarniach – poinformowała. Wiedziałem już, że przegrałem i tak naprawdę to całkowity koniec wszystkiego. Ona zaś widząc, że w moich oczach przestała tlić się jakakolwiek nadzieja, ucieszyła się.
–Wygrałaś – przyznałem smutno.
–Wygrałam – powtórzyła, posyłając mi triumfalny uśmiech. – Wybacz, ale nie mam tyle czasu żeby czekać tu aż zdechniesz, więc ty sobie umieraj, a ja się zawijam. Jakieś ostatnie słowa? – zwróciła się do mnie.
–Do zobaczenia w piekle – wymówiłem, opierając głowę o ścianę i kierując wzrok na sufit.
–Naczekasz się – stwierdziła i wyszła, zostawiając mnie samego.Historia zatoczyła koło.
Zostałeś sam w najgorszym możliwym czasie, w jakim tylko mogłeś.
Zasłużyłem na taki los?
Całe życie byłeś potworem, zrobiłeś tyle złego, że co najmniej niesprawiedliwym byłoby, jakbyś umarł w wygodnym łóżku przy osobie, którą kochasz.
Wiem..Wyjąłem swój telefon z kieszeni i napisałem krótkie ''przepraszam'' lecz zastanawiałem się kto tak naprawdę najbardziej zasługuje na te przeprosiny. Po chwili doszło do mnie, że wszyscy, lecz znałem tylko cztery numery na pamięć, dlatego SMS powędrował do Agaty, Dawida, mojej matki i Mirka. Potem już schowałem urządzenie do kieszeni i próbowałem się choć w minimalnym stopniu pogodzić się z faktem, że to już definitywny koniec.
Żegnaj Igor.
Żegnaj.--------------------------------------------------------------
:o
Jak myślicie, co będzie dalej? 😵
Ogólnie to odbiegnie trochę od tematu i pochwalę się wam tym, o czym pisałam w poniedziałek. Uwaga uwaga, jest to..dziara 😇Możecie dać znać czy wam się podoba czy coś tam xD
~DCW
CZYTASZ
υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3
RomanceKontynuacja ,,тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaм" oraz ,,ѕeĸυndy υĸojenιa". Nikt nie zwrócił uwagi na brudną, naderwaną i lekko spraną, powieszoną na lampie kartkę. Widniał na niej napis : zaginął. Powyżej było zdjęcie młodego chłopaka. Miał zniszczone wło...