67. Jego łzy sprawiały mu więcej cierpienia niż ulgi

29 6 2
                                    

Miro
14.03 – 16:01
Siedziałem przez chwilę na kanapie, aż wreszcie powstałem i podszedłem do jednej z szafek. Wyjąłem stamtąd pewien przedmiot, a potem wyszedłem z naszego mieszkania po czym wsiadłem w samochód, którym przyjechali Adrianna i Ster.
–Podrzucisz mnie do szpitala? – poprosiłem kobietę za kółkiem.
–Luz, jego i tak trzeba tam zawieźć – spojrzała na mężczyznę siedzącego obok niej.
–Po chuj? Przecież dam sobie radę, nic mi nie będzie – zapewniał nas.
–Ona ma racje, zresztą zawsze możesz powiedzieć, że chodziłeś po lesie i jakiś leśniczy Cie trafił – wymyśliłem. Facet przytaknął, samochód ruszył i już parę minut później byliśmy na miejscu. Obydwoje pomogliśmy łysemu wysiąść z pojazdu, a później zaprowadziliśmy go do recepcji. Tam jakaś pielęgniarka posadziła go na wózek inwalidzki i zawiozła na SOR, a w tym czasie Adrianna dostała do wypełnienia kartę pacjenta. W tym celu usiadła niedaleko recepcji i zaczęła pisać wszystkie potrzebne informacje.
–Jest brudne czy masz hemoroidy? – zapytała nagle, zrzucając wzrok z karty na mnie. Zrozumiałem, że była to aluzja do tego, dlaczego nie usiadłem obok, tylko przez cały czas stałem nad nią.
–Ani jedno ani drugie, po prostu muszę iść – wyjaśniłem.
–Gdzie? – spytała.
–W inną część szpitala – wyznałem.
–Tam leży ten wasz kolega? – wywnioskowała i wróciła do pisania.
–Yhm – przytaknąłem. – Jeżeli chcesz to możesz pójść ze mną.–
–Chyba powinnam być przy nim – kiwnęła głową w stronę drzwi, za którymi leżał Ster.
–Jak znam życie już podrywa jakieś pielęgniarki – zaśmiałem się.
–Wiem, dlatego muszę pokazać tym fartuszkom, że to mój facet – posłała mi groźny uśmiech.
–Jak wolisz – wzruszyłem ramionami, idąc do miejsca, o którym wspominałem. Po drodze była toaleta, z której jak na życzenie wyszła Agata. Stwierdziłem, że to dobra okazja, aby w końcu obie siostry zaczęły ze sobą rozmawiać i się pogodziły.
–O, już wróciłeś – powiedziała na wstępie.
–Tak, mówiłem Dawidowi, że to nie zajmie długo – przypomniałem. Nagle za sobą usłyszałem drugi kobiety głos.
–Zapomniałeś telefonu – powiedziała Adrianna, podbiegając do mnie i chowając mi go do kieszeni spodni. Dopiero po chwili skierowała swój wzrok wyżej i spostrzegła swoją młodszą siostrę. – Agata? – zapytała niepewnie.
–Ada? – odpowiedziała z podobną miną, patrząc po nas na przemian. – Co ty tu robisz? I skąd wy się znacie?–
–Nie będę wam przeszkadzać, macie dużo do nadrobienia – zrzuciłem wzrok z młodszej na starszą, sugerując jej wyznanie prawdy o tym, co naprawdę się stało tamtego dnia, a później odszedłem pozostawiające je same sobie. – Dalej nic nie wiadomo? – zadałem, siadając obok mamy Igora.
–Nic – potwierdziła, kiwając przecząco głową i wpatrując się w podłogę. Jej córka zaś swoje wielkie, piwne oczy wlepiła we mnie i obserwowała, jakbym był obiektem nie z tego świata. Widząc ten widok lekko się do niej uśmiechnąłem, na co ta cicho i nieco skrzecząco się zaśmiała. – Jest do niego taka podobna – stwierdziła kobieta nieco rozczulonym głosem.
–To prawda – odrzekłem, wpatrując się w dziecko.
–Mam nadzieje, że zdąży go poznać.. – dodała już mniej ciepłym, a bardziej załamanym głosem, po czym pociągnęła nosem. Natychmiast skierowałem wzrok na nią i otwarłem usta chcąc coś powiedzieć, lecz w takich momentach ciężko było wykrzesać cokolwiek, dlatego po prostu położyłem jej dłoń na ramieniu. Ku mojemu zaskoczeniu płacząca już kobieta wtuliła się we mnie, przykładając swoje dłonie do twarzy, próbując choć trochę ukryć swoją rozpacz. Objąłem ją drugą ręką jeszcze mocniej chowając jej ciało w swoje i opierając brodę na głowie brunetki.

Dawid
14.03 – 16:02
Stałem z telefonem z boku i pisałem do Franka o tym, że musimy odwołać naszą dzisiejszą randkę. Był trochę zły, ale końcowo wyszedłem z tego z twarzą. Co prawda musiałem go okłamać, bo prawdopodobnie prawdziwy powód zdenerwowałby go jeszcze mocniej, a złych emocji w tym dniu miałem już wystarczająco, pomimo że jeszcze się on nie skończył.
Agata powiedziała, że idzie do toalety, lecz długo nie wracała przez co byłem lekko zaniepokojony, dlatego postanowiłem po nią wyruszyć, jednakże w tym samym momencie ponownie w szpitalu pojawił się Miro, dlatego cofnąłem się o krok dalej i dopiero później poszedłem za Agatą.
–Więc co tu robisz? – zapytała blondynka.
–Mój chłopak miał mały wypadek, ale nic mu nie będzie – odpowiedziała druga, którą to była jej starsza siostra Adrianna. Z tego co Agata kiedyś opowiadała, nie miały najlepszych relacji, Adrianna wyprowadziła się z domu około dziewiętnastego roku życia, czyli mniej więcej dwa lata temu, a później nie odezwała się ani słowem do żadnego z członków rodziny Makulskich.
–Przykro mi – współczuła. – Choć u mnie nie lepiej, mój przyjaciel walczy o życie..–
–Oh.. to beznadziejnie, mam nadzieje, że mu się uda – próbowała pocieszać.
–Ja też.. dawno się nie widzieliśmy, a teraz kiedy dowiedziałam się, że żyje to nagle on trafia do szpitala.. – mówiła.
–Co to za przyjaciel? – zaciekawiła się.
–Igor – odparła.
–Igor? – powtórzyła po niej, jakby coś ją zaskoczyło.
–Wierzbicki, na pewno go kojarzysz, był u nas parę razy zanim no wiesz.. wyprowadziłaś się – przeczesała swoje włosy.
–Tak tak, jasne, że kojarzę, po prostu.. – zaczęła. – Po prostu mam nadzieje, że wszystko będzie okej..–
–A u ciebie jak? Jest okej? – zainteresowała się.
–Tak, radze sobie i już nie muszę robić tego co robiłam. Mieszkam z chłopakiem niedaleko centrum, on bardzo o mnie dba. Jest trochę starszy i czasami bywa nieco.. – uśmiechnęła się, szukając dobrego słowa w głowie – rozkojarzony, ale jest w porządku – zapewniła.
–Fajnie, ciesze się, że sobie radzisz – posłała jej ciepły uśmiech. – Tylko martwi mnie jedno..–
–Co takiego? – spytała.
–Skąd znasz tego faceta, któremu oddałaś telefon? – zadała, lecz nie wiedziałem o kim mówi.
–Taki znajomy.. – uogólniła – a ty? Też wyglądałaś jakbyście się znali.–
–To przyjaciel Igora – odparła, a ja zrozumiałem, że rozmawiają o Miro. – Ale uważaj na niego.. –
–Agata, wiem kim on jest – oznajmiła.
–A dopiero Cie pochwaliłam, że dobrze sobie radzisz – westchnęła.
–I słusznie, a to, że znam różnych ludzi, nie znaczy, że robię złe rzeczy – wyjaśniła.
–Niech Ci będzie – poprawiła swój szary kardigan.
–Usiądziemy i napijemy się kawy? Niedaleko widziałam automat – zaproponowała starsza, na co młodsza kiwnęła potwierdzająco głową i chwilę później obie zniknęły pośród szpitalnych korytarzy, a ja powróciłem do mamy Igora, Oli i Miro. Na miejscu zastałem dziwną scenę, której bym się nigdy nie spodziewał, bo ujrzałem wtuloną w czarnowłosego, matkę swojego eks chłopaka. Dosłyszeć się dało, że płakała.
–Tak bardzo się o niego boję – łkała.
–To zrozumiałe – mruknął.
–Nie wiem co ja bez niego zrobię..– mówiła, przecierając oczy chusteczką.
–Proszę tak nie myśleć – próbował pocieszać.
–Już wszyscy mnie zostawili.. najpierw moja mama, trzy miesiące temu mój tata.. a teraz mogę jeszcze stracić syna – żaliła się, co jakiś czas pociągając nosem.
–Nie straci Pani – zapewnił. – Igor jest silny.. na pewno sobie poradzi – prawie że wyszeptał, gładząc jej plecy. Jego oczy były utkwione w jednym punkcie na ścianie. Z każdym słowem jego głos stawał się coraz to bardziej niepewny i smutny, a w oczach dało się dostrzec błaganie o litość; ponadto stały się one delikatnie przeszklone. Był to niezwykły widok, ale i jeden z najbardziej przykrych widoków jakie miałem okazje zobaczyć. Czułem się po prostu źle, patrząc na tego człowieka, którego dotychczas widywałem z wiecznie obojętnym i zimnym wyrazem twarzy, który dzisiaj pokazał się z nieznanej mi wcześniej strony. Wyglądał jak jesienny liść, który po dotknięciu natychmiastowo rozsypałby się w pył, a diament prześwitujący zawsze w jego oczach był obecnie kompletnie pokruszony. Miałem ochotę rozpłakać się po prostu na niego patrząc. Jego ból wmieszał się w powietrze i dotykał każdego dookoła, w tym i mnie, jeszcze mocniej uświadamiając mi, że nie chciałbym być teraz na jego miejscu. Do tego z całych sił walczył do końca by powstrzymać wydzierające się z jego oczu łzy, jednakże walkę tę przegrał, bo słona ciecz popłynęła po całej długości jego policzka, długim, wąskim strumyczkiem. Wtedy też zamknął swe powieki, obniżył brwi i zacisnął usta, jakby jego łzy sprawiały mu więcej cierpienia niż ulgi.
Całą scenę przerwał lekarz, który wyszedł z sali.
–Panie doktorze, co z nim? – matka Igora zerwała się na równe nogi, a w tym czasie Mirek przetarł ślady swojego momentu słabości. Mężczyzna w fartuchu głośno westchnął.
–Pani syn.. – rozpoczął.

-----------------------------------------------
Dcw ty polsacie ty XD
Swoją drogą mini spojler: od następnego rozdziału będzie coś naprawdę interesującego co przeciągnie się na parę rozdziałów ^^
Do zobaczenia w środę!
~DCW

υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz