Aurelia
17.02 – 07:40
Weszłam do szkoły śmiejąc się razem z Dawidem i z Agatą z memów, które mi pokazywali.
–Gdzie masz lekcje? – zapytał wreszcie Dawid.
–W piątce – poinformowałam.
–To na dole. My mamy w trzynastce – poinstruowała mnie blondynka.
–No to się rozdzielamy – zauważyłam, skręcając w stronę sali, w której miałam mieć lekcje.
–Do potem! – zawołał mój kuzyn i wraz z przyjaciółką zniknęli za rogiem.
Kiedy znalazłam się w odpowiednim korytarzu, zamarłam. Pośród trzech wysokich chłopaków o różnych posturach był on.
Tak.
On.
Bez najmniejszego problemu go rozpoznałam, bo takiej twarzy, takiego spojrzenia się nie zapomina.[...]
–Chyba muszę Cie częściej ratować – zaśmiał się, posyłając mi niepełny uśmiech. – Może po którymś razie zasłużę na twe imię.–
–Am, ja.. jestem Aurelia – przedstawiłam się, wyciągając rękę mu niemu. Ujął ją bardzo delikatnie, jakbym była zrobiona z papieru.
–Paweł – potwierdził mi coś, co już wiedziałam. Znów ta wymiana spojrzeń. – Obym nie musiał Cie już więcej ratować, choć lubię to robić.–
–Przepraszam, pewnie uważasz mnie za straszą ofermę – zawstydziłam się.
–Mm nie – skrzywił się – bardziej za damę w opałach – sprecyzował.–
–Powinnam być bardziej asertywna – zauważyłam, przekładając włosy za ucho.
–Jeśli będziesz bardziej asertywna to nie będę miał okazji, żeby Cie uratować, a jak mówiłem, to całkiem niezłe – przypomniał. Naszą rozmowę przerwał dzwonek na lekcje. Weszliśmy więc do klasy i usiedliśmy obok siebie w ławce. –Swoją drogą to przepraszam za swojego kolegę, którego ostatnio poznałaś, jest dość specyficzny – zmieszał się.
–Spokojnie, już się zdążyłam przyzwyczaić do takich komentarzy – uśmiechnęłam się krzywo.Igor
17.02 – 13:02
Zostałem w domu sam więc tak jak ostatnio postanowiłem, wybrałem się na siłownie aby naprawić swoją sylwetkę i przywrócić ją do stanu sprzed około roku, zanim zacząłem brać narkotyki.
Oczywiście zanim wyszedłem z domu scharakteryzowałem się na Konrada, a później pojawiłem się na siłce. Tam ubrałem luźne spodenki do kolan i koszulkę na ramiączkach i zacząłem wykonywać ćwiczenia. Zdecydowałem się na FBW, czyli trening siłowy wzmacniający wszystkie mięśnie. W zasadzie stosują go osoby początkujące, a w sumie teraz taką jestem. Jest on dość prosty. Zaczyna się od nóg, pleców, klaty, a kończy na, barkach, bicepsie, tricepsie i brzuchu.
Rozpocząłem od przysiadów, później zrobiłem martwy ciąg, wyciskanie na ławeczce, wyciskanie żołnierskie, uginanie rąk ze sztangą i deskę. Wszystko powtórzyłem po cztery, z wyjątkiem dwóch ostatnich ćwiczeń, które powtórzyłem trzy razy. Zrobiłem dziesięć takich serii.
Przypomniałem sobie, jak cudownie było dać sobie wycisk i spocić się, jak świnia. Czułem, że to właśnie tego było mi potrzeba i to był jeden z aspektów mojego życia, którego naprawdę mi brakowało.
Dłuższy czas później wyszedłem z siłki i za pomocą komunikacji miejskiej dostałem się do sklepu, w którym zrobiłem zakupy. Rzeczy były mi potrzebne do przyrządzania sobie pełnowartościowego żarcia, bogatego na przykład w białko. Problemem było to, że nie umiałem gotować, a Mirek nie był przecież moją kucharką. Z drugiej strony miałem w domu internet, więc zajrzenie do niego w celu ugotowania czegoś nie będzie raczej stanowiło większych problemów. Nagle stojąc przy półce z ryżem usłyszałem znajomy głos człowieka, którego ani trochę nie chciałem spotkać.
–No, weź stara, serio Ci mówię. Ostatnio byliśmy w kinie, na tym filmie co mówiłaś – chwila ciszy – tak, ale nic między nami nie było, nawet się nie całowaliśmy. – Odwróciłem się tyłem do źródła dźwięku w taki sposób, aby moja twarz była niewidoczna. – Teraz myślę, żeby zabrać go na łyżwy, mówił, że umie jeździć. Może tam uda mi się coś ugrać – włożył płatki śniadaniowe do koszyka, słuchając głosu w telefonie – no jeszcze trochę gada o Igorze, ale mam zamiar ostatecznie wybić mu go z głowy. –
Czy to możliwe?
Czy możliwym jest, że Banasiak, o którym nie myślałem od czasu nieumyślnego spowodowania śmierci Lamparskiego, spotyka się z Dawidem? Wszystko by na to wskazywało.
Nie zastanawiając się długo odszedłem od miejsca, w którym przebywałem jakiś czas, udając, że rozmyślam nad towarem, który wziąć. Poszedłem do kasy, tam pośpiesznie spakowałem zakupy, zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu, idąc przyspieszonym krokiem do mieszkania Mirka.
Wyjąłem kluczyk z breloczkiem Hello Kitty, włożyłem go do drzwi i przekręciłem dwa razy w lewo, otwierając je. Nagle za sobą drugi raz tego dnia usłyszałem znajomy głos. Drugi raz i drugi głos, inny niż poprzednio. Taki, którego nie słyszałem wieki wieków i jeszcze trochę. Wybrzmiewał w mojej głowie niczym echo w jaskini. I choć osoba wypowiedziała swoją kwestie cicho, głos był wystarczająco donośny, aby dotrzeć do najmniejszych i najciemniejszych zakątków mojego umysłu. Rozlał się w nim niczym woda w misce. Był wężowy i sprawiał, że szalałem, kiedy tylko go słyszałem. Zaciskał mi myśli w jeden wielki supeł, który był niemożliwy do rozwiązania. Nie spodziewałem się, że jeszcze kiedykolwiek usłyszę go ponownie. Myślałem, że dopasowałem go do odpowiedniej szufladki w mózgu: przeszłość. Jak się okazało – nie. Wypełznął z niej i przeczołgał się do szufladki podpisanej teraźniejszość, albo i nawet wdarł się do tej zatytułowanej przyszłość.
–Cześć Wierzba – przywitał mnie swoją charakterystyczną niską tonacją, ale nie niską na tyle by był w kategorii męski, a niską na tyle aby uznać go za seksowny, wiecznie chętny do flirtu, miękki i lekko skrzekliwy w pewnych momentach.
–To się nie dzieje – szepnąłem sam do siebie, gdy moją głowę zaczęły zapełniać wspomnienia. Masa wspomnień. Ogrom wspomnień. Uderzyły we mnie zbyt nagle, z taką siłą, że ugięły mi się nogi. Powoli i niepewnie odwróciłem się do osoby, która była właścicielem głosu. Stała tam. Była. Wyglądała inaczej, niż gdy spotkaliśmy się po raz ostatni. Już nie wyglądała, jak nastolatka. Spoważniała. Stała się prawdziwą kobietą, pięknością powalającą na kolana. Prawdziwą kusicielką. To już nie była ta sama osoba, to w zasadzie już w ogóle nie była osoba. To był demon w ciele kobiety. Widziałem to w jej oczach. Widziałem, że już nie cofnie się przed niczym.
–Zaprosisz mnie na herbatkę? – zapytała, posyłając mi swój zbyt pociągający uśmiech.
–Nie – odmówiłem, ale nie była zaskoczona. Ona spodziewała się takiej odpowiedzi. – Co ty tu robisz? – próbowałem ją prześwietlić i poznać jej zamiary. Bez skutku.
–Jedna herbatka i wszystkiego się dowiesz – obiecała, szepcząc i wciąż nie zdejmując uśmiechu z twarzy.
–Sorry mała, nie tym razem – wymówiłem, wchodząc do mieszkania. Zakluczyłem drzwi i oparłem się o nie plecami, mając w głowie kompletną pustkę i kompletny chaos.-----------------------------------------------
Hejooo
Jak myślicie, z kim Igor gadał na końcu rozdziału? 😏
Do zobaczenia w poniedziałek!
~DCW
CZYTASZ
υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3
RomanceKontynuacja ,,тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaм" oraz ,,ѕeĸυndy υĸojenιa". Nikt nie zwrócił uwagi na brudną, naderwaną i lekko spraną, powieszoną na lampie kartkę. Widniał na niej napis : zaginął. Powyżej było zdjęcie młodego chłopaka. Miał zniszczone wło...