21. Tacy ludzie nie są zdolni do uczuć

42 4 4
                                    

Dawid
13.02 – 11:01
Nagle w szkole rozbrzmiał dzwonek, który oznajmiał wszystkim uczniom i nauczycielom, że lekcja się zakończyła i można wyjść z klas. Wtedy też po raz ostatni widziałem Franka, który wyszedł z klasy zły jak osa.
–Agata – zagaiłem – wiesz coś o tym? – zapytałem, mając na myśli widoczną niechęć, a wręcz nienawiść chłopaka do Igora.
–Wiesz.. jakby nie patrzeć Igor ma dużo wrogów i łatwiej byłoby zliczyć ludzi, którym nic nie zrobił, niż którym zaszedł za skórę – przyznała.
–No tak, ale na pewno nic między nimi nie było? – nie dawałem za wygraną. Blondynka zaczęła się mocniej zastanawiać.
–Nie jestem pewna czy to ważne – zaczęła, mrużąc oczy.
–Wszystko może być ważne, przecież wiesz – upomniałem ją.
–Dobrze no.. Kiedyś, około cztery lata temu do klasy chodził z nami taki kolega, miał na imię Cyprian, przyjaźnił się Frankiem. Igor jak to Igor - dokuczał mu, a precyzyjniej mówiąc to go gnębił, jak większość szkoły, bo jego mama pracowała jako prostytutka. Często chodził w brudnych, potarganych rzeczach i miał rude włosy. Franek i Igor często się wtedy między sobą przepychali, może o to chodzi – opowiedziała.
–W sumie.. to by się zgadzało. A co teraz z tym Cyprianem? – ciągnąłem dalej.
–On.. nie żyje – wyznała ponuro.
–Co? – zszokowałem się.
–Szedł nocą, jechał jakiś pijany kierowca i go potrącił – wyjaśniła.
–Straszne – stwierdziłem.
–W każdym bądź razie, może Franek ma racje? Może lepiej tam nie iść? Na pewno nic nie znajdziemy – zmieniła temat.
–Ale Agata – przeciągnąłem.
–Dawid. Co chcesz tam znaleźć? – spojrzała na mnie, a ja zacząłem się motać, zdając sobie sprawę z tego, że tak naprawdę sam tego nie wiem.
–Ja po prostu strasznie za nim tęsknie.. – posmutniałem.
–Wiem – pogłaskała mnie po ramieniu. – Zgódź się i idź na tą kawę z Frankiem, przy okazji będziesz mógł go wypytać o rzeczywisty powód jego nienawiści do Igora.–
–Teraz to pewnie jest zły – skrzywiłem się.
–Spróbuj – przekonywała mnie.
–No dobrze – odszedłem i zacząłem go szukać. Nie jest najgrzeczniejszą osobą w tej szkole, ale to i tak aniołek w porównaniu z Igorem. Pamiętałem, że czasem pożyczał papierosy niektórym ludziom, więc stwierdziłem, że odwiedzę tak zwaną ''palarnie''. Po drodze spotkałem kolegów Igora czyli Adriana, Mateusza i Karola.
–O hej Dave – zwrócił się do mnie Adrian.
–Cześć – odparłem – nie widzieliście może Banasiaka? – popatrzyłem po całej trójcy.
–Chyba poszedł zajarać – wskazał wzrokiem na miejsce, które miałem zamiar odwiedzić.
–Jasne, dzięki – miałem zamiar iść, lecz jeden z nich złapał mnie za ramie i uniemożliwił to.
–Wiadomo coś na temat Igora? – zadał pytanie Karol. Przez chwile wahałem się co odpowiedzieć i czy wyznać prawdę o telefonie.
–Nie, nic nie wiadomo – skłamałem.
–Odezwij się jak coś – poprosił Adrian.
–Oczywiście – odszedłem i dotarłem na miejsce docelowe. Było tam kilku znajomych lub mniej znajomych oraz Franek.
–Domeracki cipo, czego tu szukasz? – rzucił ktoś z tłumu.
–Może nowego chłopaka, w końcu poprzedni od niego zwiał – roześmiał się następny.
–Odwalcie się – uciszył ich brunet w loczkach. Następnie spojrzał na mnie i wyczekiwał, że coś powiem.
–Możemy pogadać? – przemówiłem, próbując nie wdychać dymu papierosowego. Chłopak nie odpowiedział, a jedynie wyrzucił resztkę peta i zdeptał go swoim butem, a następnie odszedł. Uznałem to za nieme tak i wyruszyłem za nim.
–Co? – spojrzał na mnie, wciąż lekko zdenerwowany.
–Miałeś racje – przyznałem.
–Z tym, że to głupi pomysł, aby jechać na miejsce, gdzie wiszą taśmy policyjne, czy, że Igor Cie nie kocha? – dopytywał.
–Kocha mnie – zaprzeczyłem.
–Tacy ludzie nie są zdolni do uczuć – odwrócił wzrok.
–Chcesz pogadać o Igorze dogłębniej? To zerwijmy się z tej matmy i chodźmy na tę kawę – zaproponowałem.
–Wagary? Ty? Wzorowy uczeń? – dziwił się.
–Choć zanim się rozmyśle – uśmiechnąłem się lekko.

Igor
12.02 – 17:02
Mirek wciąż obejmował mnie wokół talii, a ja cały czas patrzyłem w jego piękne, niebieskie oczy. Po chwili złączył nasze usta w pocałunku, który odwzajemniłem, a zarazem pogłębiłem. Nasza bliskość nie trwała zbyt długo, bo usłyszeliśmy otwierające się drzwi frontowe.
–Miro, mamy to – Ster przeciągnął ostatnie słowo, a później zamarł widząc nas razem – o kurwa, przepraszam – zmieszał się i wyszedł.
–Co to było? – zaśmiałem się, ale nim czarnowłosy zdążył mi odpowiedzieć, do mieszkania ponownie wparował łysy facet.
–Zdradzasz Igora? – zdziwił się. Po jego słowach obydwoje popatrzyliśmy po sobie, zdezorientowani.
–Nie? I co ty odpierdalasz? – przemówił Mirek.
–A ty? Kto to jest? – wskazał na mnie ręką.
–Hmm, no nie wiem, na przykład Igor? – wymówił sarkastycznie. Mięśniak zaczął mi się dokładnie przypatrywać.
–Wierzba? Mój boże – nie dowierzał.
–Przestań, bo czuje się, jak na imprezie trzy lata temu, gdzie zaliczyłem łącznie trzy laski i wszystkie trzy mi to wykrzyczały gdy kończyłem – zaśmiałem się na te wspomnienie.
–Lekarz też Ci to wykrzyczy, jak będzie odczytywać twoje wyniki na choroby weneryczne – zgasił mnie. – Co tu robisz? – popatrzył na łysego.
–Mam torbę – uniósł zielony przedmiot w górę.
–Tę torbę? – nałożył akcent na pierwsze słowo.
–Dokładnie – uśmiechnął się chytrze.
–Kocham Cie – roześmiał się i podbiegł do niego by go przytulić.
–To już ten moment, w którym mogę być zazdrosny? – wtrąciłem.
–Nie psuj, jesteśmy w zajebistej sytuacji – cieszył się.
–A to niby czemu? – przyłączyłem się do nich.
–W tej tobie jest w pizdu dużo towaru. Zajebaliśmy go od jednego ziomka, który kiedyś zalazł mi za skórę. Wiem, że psy szukają na niego twardych dowodów, a chyba twarde narkotyki, które są w tej torbie są wystarczająco twarde, by podpiąć je pod dowód – przemawiał ucieszony.
–Woo – nie nadążałem. – Od kiedy współpracujesz z psami? –
–Od kiedy mój mały Igi postanowił broić i od kiedy stwierdziłem, że chce mieć idealnie czystą kartę przed wyruszeniem na przód z tobą – wyjaśnił.
–I co? Myślisz, że Kobus i ekipa na to pójdą? – ciągnąłem go za język.
–Nie, ale skorumpowany piesek tak – uspokajał mnie.
–Niesamowity jesteś wiesz? – parsknąłem śmiechem, nie dowierzając, że on znów dopiął wszystko na ostatni guzik.
–Nie chce wyjść na narcyza, ale trudno się nie zgodzić – posłał mi szczery uśmiech.
–Tak właściwie ile tego jest? – zaciekawiłem się, spoglądając na sportową torbę z narkotykami.
–Dziesięć kilo – spoważniał Mirek.
–Co? – zamarłem.
–Dziesięć kilo – powtórzył głośniej Ster.
–Słyszałem, ale kurwa? To zajebiście dużo? – uświadomiłem sobie.
–Narkotyków? Tak. Hajsu? Jeszcze więcej – potwierdził mój chłopak.
–Zrób tę wymianę jak najszybciej – westchnąłem, zmartwiony.
–Czy mój osobisty żigolak się o mnie martwi? – popatrzył na mnie i uniósł jedną brew w górę.
–Jasne, że tak? – odparłem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
–Więcej optymizmu człowieku małej wiary? – żartował.
–Chrzań się – przekręciłem oczami, lekko unosząc kącik ust w górę.

------------------------------------------------------
Hej!
Przepraszam, że dzisiaj tak późno rozdział, ale przez cały dzień czytałam „Nad Niemnem” a później zakładałam rolety w swoim nowym pokoju, bo dzisiaj mam mini parapetówkę XD
Do poniedziałku!
~DCW

υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz