Dawid
22.02 – 19:51
Wraz z Frankiem poszliśmy na łyżwy, które jeszcze mocniej nas ze sobą zbliżyły, bo później nawet zaprosił mnie do siebie do domu, gdzie jego mama zaproponowała nam herbatę. Polubiłem ją, była naprawdę miłą kobietą. Rozmawialiśmy dość długi czas, a potem opuściliśmy jadalnie i poszliśmy z Frankiem do jego pokoju, gdzie to uczył mnie grania w najnowszą fife. Tam też po raz pierwszy, dzięki Facebookowi, dowiedzieliśmy się, że Adrian, kolega z naszej klasy i przyjaciel Igora organizuje otwartą imprezę. Franciszek zaproponował, abym poszedł wraz z nim. Początkowo nie byłem zainteresowany, jednak po dłuższych namowach uległem i tak oto moje plany na sobotni wieczór zmieniły się z leżenia pod kocem i umierania na myśl o maturach, na imprezę z crushem.
–Hola! – krzyknął, podchodząc do mnie i wręczając (a w zasadzie wpychając) mi do ręki kubeczek z alkoholem wewnątrz.
–Hola – odrzekłem, lekko zdezorientowany. – Od razu na wstępie chcesz mnie upić? – zaśmiałem się, chcąc odstawić drinka, na co loczek nie miał zamiaru mi pozwolić.
–To tylko na rozgrzewkę – oznajmił.
–A mogę się chociaż rozebrać? – zapytałem.
–Tak od razu? – udawał zszokowanego, na co tylko przekręciłem oczami. – Na hejnał – stuknął swoim kubeczkiem o mój i przelał sobie zawartość tegoż kubka, do gardła. Ja nie zastanawiając się dłużej zrobiłem to samo, krzywiąc się na koniec, gdy wódka podrażniła mi przełyk. – Brawo!–
–Wątpiłeś we mnie? – spytałem, rozebrawszy się z kurtki, którą powiesiłem na jednym z wieszaków w przedpokoju.
–W ciebie? Nigdy! – zadeklarował.
–Cześć Banasiak, cześć Dave – przywitał nas gospodarz, czyli Adrian.
–Hej – odpowiedziałem i uścisnąłem jego dłoń.
–Siema Ostecki – Franek zbił z nim piątkę.
–Ledwo Cie spotykam, a ty już podchmielony? – zaśmiał się, widząc stan mojego kolegi.
–Ja? Coś ty – zarzekał się – ale powiem Ci, całkiem niezła balanga.–
–Dzięki, też nie spodziewałem się, że przyjdzie aż tyle osób. No i w sumie bałem się, że może być trochę stypa, bo w przeszłości takie rzeczy rozkręcał zawsze Wierzba – wspomniał, z mniej uśmiechniętą miną. Wszystkim nam popsuły się humory. – Dalej jest o nim cicho? – popatrzył w moją stronę.
–Wiesz, szczerze mówiąc to nie wiem, nie śledzę już tego, czy się odnalazł czy nie, ale z tego co off topic mówiła mi Agata, to nie, wciąż cisza – wyznałem. Franek popatrzył na mnie z lekkim zaciekawieniem, Adrian zaś z zawodem.
–Oby cisza przed burzą – uśmiechnął się smutno.
–Ta – potwierdziłem mu beznamiętnie, lejąc sobie alkohol i sok w czerwony kubek. Moi kompani zrobili to samo.
–To co? Za Wierzbę? – uniósł kubek w górę, czekając aż zderzymy się nimi. Franek zrobił to niechętnie.
–Za Wierzbę – powtórzyłem, układając usta w prostą linie i stukając się kubeczkami. Wypiliśmy drugą kolejkę.
–Będę lecieć, bawcie się dobrze –poklepał nas po ramionach i odszedł.
–Naprawdę już nie obchodzi Cie co się dzieje z Igorem? – wypalił chłopak w loczkach, który znów lał sobie alkohol.
–Naprawdę – potwierdziłem, podsuwając mu swój kubek.
–Skąd ta zmiana? – zerknął na mnie, pomiędzy nalewaniem napoju wyskokowego.
–Stąd, że się pojawiłeś? – zabrałem od niego kubek, który następnie ponownie zrobił się pusty zdecydowanie za szybko. Brązowooki patrzył na mnie z zaciekawieniem, nawet kiedy pił swoją kolejkę.
–Chyba sprowadzam Cie na złą drogę – zaśmiał się cicho.
–Nie będę płakać z tego powodu – zabrałem jego kubeczek i wlałem do niego wódkę, a później sok i ponownie mu go oddałem.
–Ja też nie, ale nie upij się na wcześnie, bo chciałbym jeszcze potańczyć albo w coś zagrać – wyznał.
–Nie obiecuje – puściłem do niego oczko i wypijając czwartą kolejkę alkoholu. Potem udaliśmy się na parkiet, gdzie to zaczęliśmy tańczyć do nieznanej mi piosenki. Tańczyliśmy pośród wszystkich migoczących świateł i innych, skaczących wokół nas ludzi. Po kątach jakieś pary, albo przyszłe pary całowały się ze sobą namiętnie, zapominając przy okazji o istnieniu świata poza nimi, gdzieś indziej ktoś zerował całą zero-siódemkę, w jeszcze innej części domu ktoś spał, a ktoś wymiotował.
Kilka godzin później, gdy już obydwoje byliśmy wstawieni i pieprzyliśmy głupoty, wyszliśmy z imprezy i zmierzaliśmy w stronę mojego domu.
–Dawiś, we mnie kimnij coo? – przeciągnął ostatnie słowo, obijając się o mnie.
–Masz w domu łóżko i nie kłam, że nie masz, bo masz – tłukłem trzy po trzy.
–Mam, ale mam też mamę, która będzie krzyczeć – zrobił minę smutnego pieska.
–Niech Ci będzie – wyplułem, na co bardzo się ucieszył.
–Łiiii! – krzyknął radośnie, rzucając się na mnie i wciskając moją twarz w swoją klatkę piersiową, a następnie okręcając się ze mną. Z racji na nasz stan nie utrzymaliśmy równowagi i runęliśmy jak dłudzy, prosto w krzaki.
–Kurwa – jęknąłem, czując, jak pomniejsze gałązki wbijają mi się w ciało.
–Serio? Gdzie? – położył swoją głowę na trawnik i uśmiechnął się do mnie pijacko.
–Jesteś kretynem Banasiak – wyznałem, kładąc się obok niego. – Ale fajnym kretynem – dodałem po chwili, wpatrując się w niego.
–A ty słodziakiem – odparł, wciąż z uśmiechem. Po chwili wstaliśmy z ziemi i w rozbawionej atmosferze trafiliśmy do mojego mieszkania. Tam poszliśmy do mojego pokoju. –Dalej czekam na striptiz, który mi obiecałeś – walnął się na moje łóżko i rzucił buty w kąt pokoju.
–Tak? – zapytałem seksownie. Chłopak popatrzył na mnie niepewny tego co zrobię. Ja natomiast zamknąłem drzwi i oparłem się o nie plecami, po czym zacząłem powolnie kręcić biodrami w prawo i w lewo, podchodząc do siedzącego. Będąc coraz bliżej umiejscowiłem swoje ręce na udach i jechałem nimi coraz to wyżej, aż znalazły się na pasku od spodni, który rozpiąłem, jednakże nie zdejmując tego, co podtrzymywały. Zamiast spodni zacząłem podnosić swój t-shirt ku górze, nie przestając tańczyć.
–Jesteś zajebisty – wydukał z siebie Franek, którego buzia od początku była otwarta tak długo, że wyciekła z niej strużka śliny.
–Wiem – wyszeptałem zdejmując z siebie koszulkę i rzucając nią w przedmówce. On odrzucił ją szybko, chcąc oglądać mnie dalej w akcji. Tym razem znalazłem się już naprawdę blisko niego, bo na wysokości jego nosa i ust znajdowało się moje krocze. Jego nogi były blisko siebie, a moje zaś były w rozkroku i otaczały te jego. Ciemnooki spojrzał w moje oczy, a po chwili jego ręce znalazły się na moich pośladkach, a ustami całował moje podbrzusze, zostawiając na nim malinki i sprawiając mi mnóstwo przyjemności.
–Mogę dokończyć za ciebie? – uniósł swą twarz ku górze i spojrzał w me oczy. Pokiwałem twierdząco głową. Franek bez zawahania zsunął mi rurki z tyłka, a ja bez zawahania usiadłem na jego udach. Tam też wpiłem się intensywnie w jego usta i wjechałem palcami pod jego koszulkę, następnie ją z niego zdejmując, potem przeszedłem do zdejmowania mu jeansów. Gdy ten etap mieliśmy już za sobą i obydwoje byliśmy w samych bokserkach, pomiędzy żarliwymi pocałunkami zdjęliśmy również i je, a kiedy zostaliśmy już całkowicie nadzy popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy.
–Jak to zrobimy? – spytał, sapiąc głośno.
–Sześćdziesiąt dziewięć? – zaproponowałem.
–Okej – pokiwał prędko głową. Potem ułożyliśmy się w zaproponowaną przeze mnie pozycje i zakończyliśmy noc w przyjemny sposób.---------------------------------------------
Hej!
Co tu się podziało to ja nie mam pojęcia xD ale mam nadzieję, że podoba wam się rozdział 🥴
W ogóle już jesteśmy prawie w połowie, ale to leci 😵
Do środy!
~DCW
CZYTASZ
υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3
RomanceKontynuacja ,,тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaм" oraz ,,ѕeĸυndy υĸojenιa". Nikt nie zwrócił uwagi na brudną, naderwaną i lekko spraną, powieszoną na lampie kartkę. Widniał na niej napis : zaginął. Powyżej było zdjęcie młodego chłopaka. Miał zniszczone wło...