39. Dalej trzymaliśmy się za ręce

37 4 4
                                    

Paweł
22.02 – 20:10
Cały projekt szedł nam dość powolnie z powodu ciągłych tematów do rozmowy, które ani śniły się nam kończyć, wręcz przeciwnie, mnożyły się w nieskończoność. W końcu jednak udało nam się zrobić to, po co dziewczyna tu przyszła.
–Strasznie nudny temat – wyznała, przeciągając się na krześle. Później wzięła telefon do ręki i zrobiła wielkie oczy.
–Coś nie tak? – zapytałem zmartwiony.
–Miałam wrócić do domu przed dwudziestą, bo moja ciocia ma dzisiaj nocną zmianę, a stwierdziłam, że zajmie nam to mniej niż cztery godziny i nie wzięłam kluczy – powiedziała.
–A Dawid? – miałem na myśli jej kuzyna, o którym mi wspominała.
–Jest na jakieś imprezie – westchnęła ciężko.
–Więc zostań u mnie – zaproponowałem niepewnie. Dziewczyna lekko się spięła.
–Chyba nie mam wyjścia.. tak mi głupio – położyła ręce na twarz, zakrywając ją całkowicie i zalewając się wstydem. Okręciłem jej fotel w swoją stronę, abyśmy byli naprzeciw siebie i powoli zdjąłem jej ręce, odsłaniając jej twarz.
–To nic takiego, spokojnie – uspokajałem ją, posyłając jej miły uśmiech. Nic nie odpowiedziała, a jedynie lekko uniosła kąciki ust w górę. Była przy tym niesamowicie urocza i równie niesamowicie piękna. Uroczego wyglądu dodawały jej rumieńce, które pojawiły się na jej jasnych dotąd policzkach. Była istotą perfekcyjną. Niczego jej nie brakowało. Niczego nie miała za dużo, ani za mało. Mogłem wpatrywać się w nią godzinami, a i tak by mnie to nie znudziło, tak samo zresztą ze słuchaniem jej. Jej głos był dla mnie kojący, jak głos matki, która opiekuje się chorym dzieckiem.
–Na co tak patrzysz? – wyrwała mnie z rozmarzenia.
–A em.. – zawstydziłem się, nie wiedząc co powiedzieć, a jeszcze bardziej, kiedy zorientowałem się, że moje dłonie wciąż spoczywają na jej dłoniach. Jak poparzony puściłem ją. – Przepraszam.–
–To nic takiego, spokojnie – zacytowała mój tekst, lekko się śmiejąc. Zrobiłem to samo, odsłaniając jej moje zęby.
–Masz bardzo ładny uśmiech wiesz? – stwierdziła po chwili.
–Tak? – zawstydziłem się, nie wiedząc co powiedzieć, więc z moich ust wydobyło się jedynie kretyńskie tak. Strzeliłem sobie wewnętrznego face palma.
–Yhm – potwierdziła, kiwając głową.
–Ty też – palnąłem.– To znaczy, cała jesteś bardzo ładna.. – brnąłem w to dalej, aż po chwili całkowicie się zamknąłem, przeklinając się w myślach.
–To miło, że tak myślisz – poprawiła swoje włosy, wciąż się uśmiechając w ten swój piękny sposób.
Rozbiłem ciszę, proponując dziewczynie oglądanie filmu. Zgodziła się. Po dwóch produkcjach postanowiliśmy pójść spać.
–Zostawiam Ci łóżko. Przynieść Ci czystą pościel? – zapytałem.
–Nie, nie trzeba – usiadła na łożu, poprawiając poduszkę.
–Okej, zaraz wracam – wyszedłem z pokoju po materac, który następnie przytachałem ze sobą i na którym to miałem spać. Rozłożyłem więc jeszcze zapasową pościel dla siebie. – Wiesz, nie mam żadnej dziewczęcej piżamy, ani nic, ale mam parę szerszych koszulek, w które na pewno się zmieścisz. Wybierz sobie – otworzyłem jej swoją komodę, z której mogła coś wybrać. Wzięła pierwszą lepszą koszulkę i spojrzała na mnie.
–Łazienka po lewo – wyjaśniłem. Kiwnęła głową, wychodząc. Korzystając z jej nieobecności, zdjąłem swoje spodnie i nałożyłem te od piżamy. Z koszulką zrobiłem to samo, a bynajmniej chciałem, bo gdy ją zdjąłem usłyszałem tupot stóp dziewczyny, która powróciła. Stała w lekkim szoku, lustrując mnie od stóp do głów. Ja zrobiłem jej to samo. Koszulka była długa, ale i zarazem krótka. Sięgała jej do jednej trzeciej uda, dając kuszący i seksownie wyglądający obraz. Obydwoje nie zbyt wiedzieliśmy jak mamy się zachować. –Przepraszam za widoki – powiedziałem wreszcie, ubierając na siebie górną część piżamy.
–Wiesz, tobie brakowało góry, mi dołu, dopasowywaliśmy się – starała się zażartować. Potem udała się do łóżka i skryła nogi pod kołdrą.
–Zdjąłbym ponownie, ale nie mam za bardzo czego pokazywać – oznajmiłem, siadając na materacu obok łóżka.
–Żartujesz sobie? – spojrzała na mnie z niedowierzaniem. – Masz doskonałą sylwetkę – mówiła, układając się do snu.
–Mało chyba widziałaś męskich sylwetek – okryłem się kołdrą. Aurelia zmieszała się na moje słowa. – Przepraszam, nie chciałem żeby to tak zabrzmiało.. po prostu.. średnio umiem przyjmować komplementy – wytłumaczyłem się.
–Rozumiem – pokiwała głową, kładąc się na brzuchu i twarzą w moją stronę.
–Wolisz z światłem czy bez? – zapytałem, trzymając rękę na przycisku włączającym i wyłączającym lampkę.
–Bez, ale jeśli wolisz ze światłem, to nie będzie problem – powiedziała.
–Więc gaszę – postanowiłem i tak też zrobiłem. W pokoju było jednak dość jasno za sprawą tego, że na zewnątrz księżyc był w pełni. – Dobranoc.–
–Dobranoc – odrzekła.
Długo nie mogliśmy zasnąć. Znów zaczęliśmy rozmawiać.
–Lubie cie wiesz? – powiedziała blondynka, której ręką zwisała z łóżka i znajdowała się blisko mojej.
–Też cie lubię – wyszeptałem, a później spojrzałem na nasze dłonie. Nieśmiało podniosłem tą swoją i splotłem ją z ręką swojej koleżanki. Nie protestowała. I w takiej pozycji zasnęliśmy.
Następnego dnia zbudziły mnie promienie słońca, które w ostatnim czasie pojawiały się naprawdę rzadko ze względu na porę roku i miesiąc, jaki panował na świecie. Spojrzałem w stronę Aureli, która wciąż była we śnie. Dalej trzymaliśmy się za ręce, choć już nie tak mocno jak wtedy, gdy zasypaliśmy.
Kilka minut później niebieskooka również się wybudziła.
–Cześć – powitała mnie.
–Hej, wyspana? – zapytałem, na co pokiwała głową.
–Która godzina? –poprawiła sobie poduszkę pod głową.
–Szósta rano – odpowiedziałem.
–Powinnam już iść – stwierdziła, siadając na łóżku.
–Mi nie przeszkadzasz – oznajmiłem jej. Ta jednak postawiła na swoim i kilka minut później była gotowa do wyjścia. Kiedy się przebierała wrzuciłem jej do torby mały prezent od siebie.
–Dzięki za nocleg, do zobaczenia jutro w szkole – powiedziała na odchodne.
–Pa – pożegnałem ją, a później oparłem się plecami o drzwi i głośno westchnąłem, rozmyślając o dziewczynie, która spędziła u mnie noc.

Aurelia
23.02 – 06:34
Szybkim krokiem popędziłam do bloku, który zamieszkiwałam z Dawidem i jego mamą. Popędziłam na jedno z ostatnich pięter, a tam zapukałam do drzwi mieszkania. Chwilę później usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza od wewnątrz, a za chwile drzwi zostały otwarte i stał przede mną mój kuzyn, który był w samych majtkach, co było dość niecodziennym widokiem. Widać było po nim, że był ''wczorajszy'', a było to zapewne spowodowane imprezą, na której był poprzedniego dnia.
–Aurelia? – zdziwił się, widząc mnie w drzwiach.
–Cześć – przywitałam się, wchodząc do środka.
–Gdzie byłaś? – pytał.
–U kolegi z klasy, ale nie wzięłam kluczy ze sobą – wyznałam.
–Yhm – mruknął, pocierając swoje oczy ze zmęczenia. Nagle z łazienki wyłoniła się druga osoba i nie była nią moja ciocia, ani Agata. Był to chłopak z burzą ciemnych loków o brązowych oczach i lekko ciemniejszej karnacji. Kojarzyłam go ze szkoły, chyba chodził do klasy razem z moim kuzynem.
–Ee – przemówił, choć nie wiedział co powiedzieć. Był zmieszany, bo był w takim samym stroju jak Dawid. – Cześć?–
–Hej? – uniosłam brew w górę, a potem skierowałam wzrok na Dawida, który jednak unikał go, jak ognia. Nie dręcząc go dłużej ominęłam naszego gościa i zamknęłam się w swoim pokoju, w którym to zaczęłam wypakowywać z torby swoje rzeczy, aż nagle poczułam dziwny, niezidentyfikowany przedmiot. Zgarnęłam go i ukazałam światłu dziennemu. Był to srebrny łańcuszek z małym liskiem na środku. Byłam bardzo zdziwiona, ale zarazem szczęśliwa z prezentu, który pochodził prawdopodobnie od Pawła. Nie myśląc dłużej nałożyłam go na swoją szyję, uśmiechając się do lustra i rozmyślając o sobocie, którą spędziliśmy wspólnie.

-------------------------------------------------------------
Hej hej!
Rozdział tuż po północy, bo czeka na mnie "Lalka" którą muszę skończyć do wtorku, a póki co jestem na stronie 200 z 600..
Rozdział poświęcony Aureli i Pawłowi, ale na końcu pojawił się Dawid i.. :3 ?
Do poniedziałku!
~DCW

υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz