ROZDZIAŁ LXIII: Dworskie intrygi

330 23 181
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Dworskie intrygi

Buda, kwiecień 1390


Ranek w pałacu bywał zwykle zabiegany, pełen niezdrowego pośpiechu, przerywanego tłumionymi głosami służby i brzdękami tac oraz niesionych na nich kielichów i mis. Słudzy dwoili się i troili, by dojść do komnat, gdzie władcy jadali posiłki, towarzysze koronowanych głów bawili ich słowem czy dźwiękami lutni. Tego dnia jednak było zadziwiająco spokojnie, aż Chorwatka się przelękła tej ciszy. Pobladła, szła w kierunku komnat przeznaczonych dla królowej i jej przyjaciółek, Divna ponownie miętosiła w palcach poły jasnoniebieskiej sukienki, pełnym obaw wzrokiem patrząc po ścianach.

Nie mogła uwierzyć w to, co niedawno zobaczyła. Powracało to do niej w jej najgłębszych i najskrytszych myślach, napawając ją lękiem szczutej zwierzyny czy szpiega, który lada moment może zostać odkryty. Jak zobaczy i wypaple, zetnę lub przekupię...

Król Zygmunt zdradził jej królową. Chorwatka wiedziała, że Maria zdawała sobie z tego sprawę, co przypłaciła migrenami i całodziennym płaczem, ale Divna czuła, że jej pani, której zawdzięcza tak wiele, musi wiedzieć, kim była kochanica jej małżonka. Zebrała raz kolejny poły odzienia, i długimi krokami małych stóp obutych w beżowe ciżemki, ruszyła już pewniej w kierunku komnaty. Po drodze minęła parę sług, które obrzucały ją nieprzychylnymi spojrzeniami. Wiedziała, że nie jest tutaj lubiana, była przedstawicielką zbuntowanego narodu, który przysporzył tyle zła panującej Andegawence, a i niższego stanu była.

Stanąwszy przed drzwiami pomieszczenia, dwórka odetchnęła głęboko, po czym weszła do środka. Miała nadzieję, że opanowała wewnętrzne drżenie i bladość twarzy, nie chcąc wzbudzić podejrzeń. Nie chciała mówić najjaśniejszej pani bezpośrednio o tożsamości niewiasty, która omamiła swym wdziękiem króla... Wewnątrz komnaty przebywały z Marią damy jej dworu. Bystre oczy Chorwatki obrzuciły niewiasty wzrokiem — żony wpływowych możnych i dworzan służących królowi i królowej. Przy kominku u boku sali na lutni brzdąkała jedna z osieroconych dawno córek tragicznie zmarłego Garaia, Ilona¹. Jej siostry jednak nie było przy jaśnie pani, która w tym czasie mówiła półszeptem z Erzsébet Morzsinay i Zofią Nádasdy.

Maria odwróciła głowę i uśmiechnęła się na widok dwórki.

— Divno, dobrze cię widzieć.

Chorwatka dygnęła lekko.

— Dziękuję, pani. — To mówiąc, poczekawszy chwilę, aż Maria wróci do rozmowy, stanęła obok córki dawnego palatyna. Garaiówna łypnęła na nią znad instrumentu. Divnie zaraz zabiło szybciej serce, zlęknionym wzrokiem dziewczyna obserwowała Marię, ledwo tłumiącą śmiech. Za Zofią i Erzsébet stały jeszcze inne młode panny, które miały przynieść chwałę swoim rodom. Divna usiadła przy córce palatyna.

Maria, król WęgierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz