ROZDZIAŁ LXXXI: Zatruty kielich

177 9 183
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Zatruty kielich

Praga, jesień 1393


Jesienna słota spowiła miasto, deszcze padały jeden za drugim, bijąc o rynny i wypływając pięknie rzeźbionymi rzygaczami na ulice. Szare chmury nie przepuszczały nawet promienia słońca. Królowa Zofia siedziała na parapecie jednego z wielkich okien, haftując dalszą część obrusu na ołtarz w jednym z kościołów. Bawarka nie lubiła nudy, jako z natury energiczna i wesoła prędko zrozumiała, że życie żony króla, nawet tej niekoronowanej, mogło być wręcz wypełnione gnuśnością. Jeśli niewiasta była naiwna i marzyła jeno o miłowaniu, często zderzała się ze ścianą. Zofia jednak do takich nie należała – nie zamierzała pogodzić się z losem, wedle którego miała wieść życie niemal w odosobnieniu, chciała pozostawić po sobie jakiś ślad, a jeśli nie miała pomagać królowi w sprawie państwa, mogła inaczej go motywować i działać na innych polach.

— Auć — syknęła, kiedy ukłuła się w palec, bo nagle drzwi jej komnaty się rozwarły, przerywając wszechobecną monotonię wypełnioną dźwiękami lutni, na której przygrywała jedna ze zgromadzonych w pomieszczeniu dwórek. Spojrzała prędko na chustę, a potem na draśnięty ostrzem opuszek, na szczęście nie było widocznej krwi. Zaraz przeniosła wzrok na próg, w którym zobaczyła służkę i towarzyszącego jej duchownego z teką wypełnioną pergaminami.

— Pani, mam nadzieję, że nie przeszkadzam — ozwał się astrolog, skłaniając lekko głowę przed Wittelsbachówną. Ta poderwała się na równe nogi, odkładając robótkę na parapet. Niemal w podskokach podeszła do stołu i pokazała dwórkom, by pomogły mnichowi z tym wszystkim, co miał pod pachą. Z ekscytacją zajęła swoje miejsce, pokazując swemu gościowi krzesło obok.

— Nigdy, panie! Tak tu nudno — powiedziała, wzdychając. — Czekałam na was, bardzo. Czy macie to, o co was poprosiłam?

— Owszem, mam, pani — odparł spokojnie, biorąc od kolejnych towarzyszek Bawarki coraz to kolejne przedmioty. — Rad jestem, że dałaś mi tyle czasu.

— Obliczenia muszą być dokładne. Wszakże to horoskop dla mojego małżonka i dotyczy ważnych wydarzeń... Tej przeklętej wojny na Morawach. Mów więc, co wiesz! Czy gwiazdy pozwolą królowi zakończyć walki jego kuzynów? — zasypywała go pytaniami, nie dając dojść do choćby jednego słowa. W końcu się uspokoiła, zaciskając palce prawej ręki na połach sukni.

— Pozwolą. — Astrolog rozłożył przed królową swoje pergaminy i wziąwszy gęsie pióro, począł ukazywać układy ciał niebieskich, które szeptały przyszłość, jeśli tylko umiało się ją odczytać. — A konkretniej, król Wacław ma to wypisane w sobie, jako ten, który urodził się w znaku Ryb, których opiekunem jest Jowisz – pan planet. Jowisz jako władca innych ciał nieba pokieruje naszym panem, bądźcie spokojne.

Maria, król WęgierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz