Zatruty kielich
Praga, jesień 1393
Jesienna słota spowiła miasto, deszcze padały jeden za drugim, bijąc o rynny i wypływając pięknie rzeźbionymi rzygaczami na ulice. Szare chmury nie przepuszczały nawet promienia słońca. Królowa Zofia siedziała na parapecie jednego z wielkich okien, haftując dalszą część obrusu na ołtarz w jednym z kościołów. Bawarka nie lubiła nudy, jako z natury energiczna i wesoła prędko zrozumiała, że życie żony króla, nawet tej niekoronowanej, mogło być wręcz wypełnione gnuśnością. Jeśli niewiasta była naiwna i marzyła jeno o miłowaniu, często zderzała się ze ścianą. Zofia jednak do takich nie należała – nie zamierzała pogodzić się z losem, wedle którego miała wieść życie niemal w odosobnieniu, chciała pozostawić po sobie jakiś ślad, a jeśli nie miała pomagać królowi w sprawie państwa, mogła inaczej go motywować i działać na innych polach.
— Auć — syknęła, kiedy ukłuła się w palec, bo nagle drzwi jej komnaty się rozwarły, przerywając wszechobecną monotonię wypełnioną dźwiękami lutni, na której przygrywała jedna ze zgromadzonych w pomieszczeniu dwórek. Spojrzała prędko na chustę, a potem na draśnięty ostrzem opuszek, na szczęście nie było widocznej krwi. Zaraz przeniosła wzrok na próg, w którym zobaczyła służkę i towarzyszącego jej duchownego z teką wypełnioną pergaminami.
— Pani, mam nadzieję, że nie przeszkadzam — ozwał się astrolog, skłaniając lekko głowę przed Wittelsbachówną. Ta poderwała się na równe nogi, odkładając robótkę na parapet. Niemal w podskokach podeszła do stołu i pokazała dwórkom, by pomogły mnichowi z tym wszystkim, co miał pod pachą. Z ekscytacją zajęła swoje miejsce, pokazując swemu gościowi krzesło obok.
— Nigdy, panie! Tak tu nudno — powiedziała, wzdychając. — Czekałam na was, bardzo. Czy macie to, o co was poprosiłam?
— Owszem, mam, pani — odparł spokojnie, biorąc od kolejnych towarzyszek Bawarki coraz to kolejne przedmioty. — Rad jestem, że dałaś mi tyle czasu.
— Obliczenia muszą być dokładne. Wszakże to horoskop dla mojego małżonka i dotyczy ważnych wydarzeń... Tej przeklętej wojny na Morawach. Mów więc, co wiesz! Czy gwiazdy pozwolą królowi zakończyć walki jego kuzynów? — zasypywała go pytaniami, nie dając dojść do choćby jednego słowa. W końcu się uspokoiła, zaciskając palce prawej ręki na połach sukni.
— Pozwolą. — Astrolog rozłożył przed królową swoje pergaminy i wziąwszy gęsie pióro, począł ukazywać układy ciał niebieskich, które szeptały przyszłość, jeśli tylko umiało się ją odczytać. — A konkretniej, król Wacław ma to wypisane w sobie, jako ten, który urodził się w znaku Ryb, których opiekunem jest Jowisz – pan planet. Jowisz jako władca innych ciał nieba pokieruje naszym panem, bądźcie spokojne.
CZYTASZ
Maria, król Węgier
Historical FictionMroki średniowiecza ukrywają wiele historii, które pragną być odkopane... Pokrętny los wciąż kręci się kołem, a Korona Świętego Stefana przechodzi z głowy na głowę, wraz z ciężarem władzy, jaki niesie... Schyłek wieku XIV na Węgrzech to czas anarchi...