ROZDZIAŁ XXXV: Uzurpator korony

360 35 87
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Uzurpator korony

Buda, grudzień 1385


Rozochocony tłum możnych począł znowu krzyczeć, że chce nowego władcy. Słysząc to, młode dziewczę pobladło jeszcze bardziej, a jej oczy zaszły łzami. Zacisnęła pięść, boleśnie wbijając sobie paznokcie w dłoń, nie pozwalając, by zacząć płakać przy węgierskich wielkorządcach.

Od kiedy Karol przyjechał na Węgry, głosy o jego koronacji były częstsze, choć sam król Neapolu zapewniał, że zadowoliłby się nawet regencją. Tymczasem jego czarne jak noc oczy uważnie obserwowały węgierską szlachtę, a sam Karol nic nie mówił. Maria wpatrywała się w niego, starając się powstrzymać emocje. Tego dnia miała oddać mu regencję nad swoimi rządami.

Spojrzała na matkę ze smutkiem. Wiedziała, że królowa się starała i, choć niedoświadczona, dopięła planów osadzenia dziewcząt na tronach. Tego dnia Elżbieta Bośniaczka miała na sobie ciemną, skromną suknię z futrem przy dekolcie. Długie włosy były spięte w warkocz, który swobodnie opadał na jej lewe ramię. W uszy miała wpięte złote kolczyki, wielkiej urody. Zdawała się być nieobecna duchem, pustym wzrokiem obserwując zgromadzonych wielkorządców.

Maria policzyła w myślach do dziesięciu, opanowując się. Zebrała poły sukni, a potem weszła na środek sali, wraz z królem Neapolu. Karol uśmiechnął się do niej ciepło i delikatnie, a potem skłonił przed nią głowę, klękając przed nią na jedno kolano. Maria wyciągnęła dłonie, kładąc je na jego ramionach, po czym odwróciła się do zgromadzonej szlachty.

— My, Maria, z Bożej Łaski król Węgier, Chorwacji oraz ziem przyległych..., oddajemy władzę... nad naszymi rządami... W formie regencji... — zawahała się. Smutne, łagodne oczy Marii przez chwilę oglądały twarze możnych, wyglądających na zniecierpliwionych. Milczała przez moment, jakby nie wiedząc, co mówić dalej. Nabrała jednak powietrza w usta i kontynuowała: — Obecnemu tu... Karolowi, królowi Neapolu.... — Ostatnie słowa wręcz wydukała, przełykając słony smak łez, jakie cisnęły jej się do oczu. Powlekła chwilę wzrokiem po możnowładcach, których twarze z lekka się rozjaśniły, po czym podeszła powolnym krokiem do matki, którą bez słowa złapała za dłoń.

— Wybacz, matko... Nie mogłam inaczej... — wyszeptała.

— Wiem, Mario — odparła Bośniaczka, wciąż lustrując wzrokiem nowo obranego regenta. Zacisnęła dłoń na ręce córki, kierując się do wyjścia z sali. Gdy już miała wychodzić, możnowładztwo zaczęło podnosić głosy:

— Chcemy króla Karola!

Maria, usłyszawszy te słowa, zlękła się. Oczy ponownie jej się zaszkliły, a po policzku dziewczęcia popłynęła mokra strużka łzy. Szybko przyłożyła dłoń do swej jagody i otarła ją, patrząc ze smutkiem na wiwatujących możnych. Wciąż krzyczeli o koronacji nowego króla. Przy niej stała jej matka, która natychmiastowo wyszła z sali. Maria dotrzymywała jej kroku, nie patrząc na nią. Elżbieta obróciła się, a zobaczywszy, że są na korytarzu same, odwróciła się do smutnej i bladej na twarzy córki.

Maria, król WęgierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz