ROZDZIAŁ XIX: Czeskie ustalenia w sprawie Krakowa

352 41 43
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Czeskie ustalenia w sprawie Krakowa

Praga, rok 1381


Praski zamek królewski, należący do dwudziestoletniego władcy, górował nad miastem. Była to budowla ogromna, sprawiająca należyte wrażenie o królach czeskich. Król Wacław odetchnął i z uśmiechem obserwował okolicę. Cierpliwie czekał na gońca w sprawie jego młodszego brata, Zygmunta, którego wezwał do siebie. Chciał bowiem wysłać chłopaka do Krakowa, gdzie jego żona miała objąć tron. Natomiast sam Wacław posiadał inne sprawy na głowie. W lnianej koszuli wrócił do sypialni, gdzie Joanna powitała go figlarnym uśmiechem. Skończył dopijać kielich wina, gdy kobieta zapytała go:

— Kiedy Zygmunt tu zjedzie?

— Gońca jeszcze nie było, młody jest, to i się nie spieszy. — Wacław usiadł na łożu obok żony i ujął ją za dłoń.

— To chyba dobrze, mamy czas... — Joanna zbliżyła się swoimi ustami do ust męża i nieudolnie go pocałowała. — Nie chcesz chyba, by on objął po tobie tron, prawda...?

— Na tamten świat mi się nie spieszy — zaśmiał się Luksemburczyk, kładąc swą głowę na kolanach Joanny. — Moja miła, co byś powiedziała na syna?

— Syna? Zawsze. — Joanna sięgnęła do swojego warkocza i rozpuściła płowe włosy. Pochyliła się nad Wacławem, przez co jej jasne kosmyki połaskotały króla po nosie. Ten skierował piwne oczy na żonę. Błyszczały w nich psotne iskierki. Niemka nagle zapytała: — Cieszysz się na powrót brata z Brandenburgii?

— Czy ja wiem? — zastanowił się. — Zygmunt swarliwy, gdybyśmy się pokłócili... Praga drżałaby w filarach.

Joanna zaśmiała się.

— A od kiedy mój król tak zwady szuka? — Musnęła go po długim nosie i odgarnęła mu loki z czoła.

— Nie można, moja gołąbeczko? — Wacław uniósł się i usiadł. Wyciągnął dłoń i pogłaskał żonę po policzku. Joanna na to uśmiechnęła się i złapała jego ciepłą rękę. — Na jego powrót cieszy się jego matka, chyba tyle — zaśmiał się perliście a donośnie, a następnie podszedł bliżej do żony, by ją pocałować.

— Nie mów o tej prukwie. — Joanna udała, że gromi go wzrokiem. Zatopiła blade palce w jego rudych lokach i uśmiechnęła się do niego. — Pomówmy o synu...

— A dasz mi syna? — zażartował król, odgarniając jasne włosy z jej ramienia.

— A miałabym nie? — odparła ze śmiechem Bawarka. Wacław pochylił się i zaczął całować jej szyję, ona się nie wzbraniała. Bardzo go kochała i mówiła o królu Czech i Niemiec w dobrych słowach. Przeszkadzało jej, że czasem zbyt wiele wychylił kielicha, lecz był on opanowany i dobry dla niej, zawsze stawał po jej stronie, gdy cesarzowa Elżbieta szukała zwady. Teraz byli sami, zakochani, młodzi, oczarowani sobą. Nie było w tym nic dziwnego, od pamiętnego roku 1370, kiedy stanęli na ślubnym kobiercu, ich uczucie kwitło.

Maria, król WęgierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz