Sprawy Piasta ciąg dalszy
Lasy pod Budą, początek sierpnia 1391
Nocą zapach ziół niósł się po okolicy bardziej, aniżeli za dnia. Pomimo letniej kanikuły, kiedy słońce górowało nad miastami i Dunajem, zimno było wtedy, kiedy to księżyc jaśniał na nieboskłonie. Zacisnęła na sobie bardziej pelerynę, którą była okryta, gdyż chłód przenikał ją coraz bardziej. Uzbierawszy ziół, przeznaczonych na wszelkie mikstury i do zasuszenia dla matki, dziewczyna zamierzała wracać już na drugą stronę rzeki. Po drodze, kierując się do ścieżyny, którą zwykle wracała, zapatrzyła się na górujący nad lasem zamek, którego mury oświetlał księżyc. Widok był to jednocześnie ponury i interesujący. Zmrużyła lekko oczy, spoglądając na majestat pałacu.
Kto by popatrzył na nią z boku, stwierdziłby, że była wiedźmą. Ciemne włosy, blada skóra i przenikające człowieka błękitne, a wręcz lodowe oczy wzbudzały pewnego rodzaju lęk przed nią. Gdyby posądzono ją o czary, musiałaby uciekać przed śmiercią wśród okropnych męczarni. Jednak nigdy nie złapano jej, kiedy poszukiwała ziół. Zresztą, miała sierp ku swojej obronie. Ruszyła poboczem ścieżki, ukrytej pod drzewami, po drodze myśląc o Klarze i jej córeczce, u których często bywała. Ludzie gadali na ich temat różne rzeczy, choć pani Babonić od dawna mieszkała sama i poza dworem.
Beatrycze nie była typem osoby, którą można było posądzić o łatwowierność czy też naiwność. Jako dziecko dała się poznać matce jako uparta i wiedząca swoje istotka. Szybko prosiła rodzicielkę o to, by wtajemniczyła i ją w świat ziół. Domyślała się, że córeczka Klary nie była jednocześnie dziecięciem męża Węgierki, który w Chorwacji był na skraju życia i śmierci. Podejrzewała, że małżonek byłej kochanki króla niedługo zemrze, nie dowiedziawszy się prawdy o niewierności swojej żony. Jednocześnie zastanawiała się, czy król zapomniał o swojej byłej ulubienicy, czy już gościł w łożu inne piękne damy. Plotki o jego niewierności wyszły od dawna na światło dzienne, a że gawiedź zawsze była spragniona byle jakiej sensacji, tedy plotkowano nawet o królu.
Młoda zielarka roztarła dłonie i zacisnęła na sobie bardziej materiał peleryny. Cisza nocy, jaka spowijała okolice Budy, samo miasto królewskie, Peszt, przerywana była pod lasem przez huki sów, których koncert wraz z szumem płynącego Dunaju był stałym elementem wycieczek po zioła. Od dawna przestała się bać, ale zawsze nocne odgłosy sprawiały, że ciarki przechodziły po jej plecach. I tym razem było podobnie. Poprawiła kaptur, który miała na ciemnych jak wnętrze jaskini włosach i ruszyła w dalszą drogę.
Zacisnęła rękę na rękojeści sierpa, kiedy była coraz bliżej rzeki. Przyspieszyła kroku, skupiając się na drodze. Kątem oka widziała zmieniającą się wartę strażników na murach Budy i światła lamp, jakimi oświetlali mroczną okolicę. Zostało jej zaledwie kilka kroków do łodzi, jaką trzeba było przepłynąć na drugi brzeg¹.
CZYTASZ
Maria, król Węgier
Historical FictionMroki średniowiecza ukrywają wiele historii, które pragną być odkopane... Pokrętny los wciąż kręci się kołem, a Korona Świętego Stefana przechodzi z głowy na głowę, wraz z ciężarem władzy, jaki niesie... Schyłek wieku XIV na Węgrzech to czas anarchi...