ROZDZIAŁ VII: Korony dla Luksemburgów

626 55 100
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Korony dla Luksemburgów

Buda, grudzień 1375


Rozczochrana, dziewczęca główka, uniosła się nad poduszkę. Za oknami padał śnieg, przez co królewna na bosaka podbiegła do okna i oparła rączki za zimnej szybie. Wielkie oczy o brązowych tęczówkach chłonęły widok spadającego puchu zakrywającego otaczające warownię mury. Za nimi gołe gałęzie czarnych drzew przykrywały się oślepiającą bielą, na co królewna Maria patrzyła wielce urzeczona. Lubiła zaokienne, malownicze widoki, skuty lodem Dunaj, a nad nim szare niebo – na dworze już mówiono, że średnia córka Ludwika ma iście artystyczną duszę.

Królewna wspięła się na paluszki i poczęła ruszać szyją, by jak najwięcej zobaczyć w szybie, która lekko odzwierciedlała jej drobną, dziecięcą sylwetkę. Chwilę później ciemnowłosa główka Marii odwróciła się do Katarzyny, która jeszcze spała i coś pomrukiwała, a po chwili rączka młodszej Andegawenki sięgnęła do jednej z poduszek, które leżały na pobliskich zydlach i rzuciła w stronę siostry.

— Wstawaj, Katinka! — Maria podbiegła do siostry i znalazła się na jej łóżku. — Śnieg pada! — Lekko potarmosiła ramię Katarzyny okryte koszulką. Ta się zaraz wzdrygnęła i zaczęła się odganiać dłońmi przed zimnymi od trzymania na szybie rąk siostry.

— Zimna jesteś, zabieraj te ręce! — Starsza królewna usiadła na łóżku i przetarła powieki. Po chwili spojrzała na bose stopy Marii i jej ciało, które było ubrane jedynie w koszulę do spania. — Mateńka mówi, że nie wolno tak chodzić — rzekła protekcjonalnym tonem starszej siostry.

Hałasy z komnaty sprawiły, że drzwi się otworzyły, a w nich pokazała się Daniela. Dwórka natychmiastowo omiotła małe Andegawenki karcącym wzrokiem i podeszła szybko do łóżka Katarzyny.

— Dziewczynki, co to za figle? Już mi do łóżek, zaraz przygotuję wam ubrania. — Dziewczyna, z nietypowym jak na chorwackie pochodzenie wyglądem, skrzywiła się. Widząc niepocieszone minki królewien i tęskne spojrzenia za okno, dwórka prędko zorientowała się, że będą chciały bawić się na śniegu. — Pobawicie się na zewnątrz, ale później — powiedziała, uspokajając Andegawenki, które wcześniej wpatrywały się w nią proszącym wzrokiem. — Wpierw nauki, potem zabawa.

Katarzyna i Maria wyskoczyły z łóżek, przytulając się do opiekunki. Panna Úljaki, po chorwacku Iločka, pogładziła ich włosy dłońmi. Chwilę później wyswobodziła się z uścisków i otworzyła masywną, drewnianą skrzynię z metalowymi okuciami, w której znajdowały się sukienki należące do królewskich córek. W większości były one skromne, ale kolorowe. Matka i babka królewien mawiały, że na bogactwa jeszcze przyjdzie czas, a cnotliwe panny powinny wiedzieć, czym jest skromność. Tak zresztą każda panna na węgierskim dworze była wychowywana, nie była przyzwyczajana do luksusów, ale także dbano, by nie były one jej obce.

Maria, król WęgierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz