Syn cesarza
Buda, rok 1374
Drzwi, prowadzące do ogrodu, zakrytego spadłym nowo śniegiem, otworzyły się ostrożnie, przez co do środka zamkowego korytarza zawiało zewnętrznym zimnem. Cesarzowa weszła do środka, rozpinając haftki swojego ozdobnego, granatowego, obszytego borsukiem płaszcza. Za nią szła, jak cichy, wierny cień jej dwórka, towarzyszka spaceru po osłonecznionym, zimowym ogrodzie pałacu. Pomorzanka zebrała poły grubej sukni i nakrycia wierzchniego, ruszając w kierunku komnat gościnnych. Po drodze, skończywszy przemierzać długi, oświetlony pochodniami korytarz, zanim pchnęła podwoje pomieszczenia, obróciła się do swojej towarzyszki.
— Powiedz komu trzeba, że chciałabym pomówić z królową — nakazała, znikając za drzwiami komnaty. — Jeno pędź, a nie zwlekaj.
W środku czeska służąca pomogła jej zdjąć ciężki płaszcz, na którym jeszcze błyszczały pojedyncze, stopione śnieżynki i rozwiesiła go na stojaku. Chwilę potem małżonka Karola, ściągnąwszy skórzane rękawiczki, nalała sobie wina i usiadła na krześle. Uniosła kielich i upiła kilka łyków słodkiego, mocnego trunku, czując po chwili jak jej policzki powoli przestają być zimne.
Po chwili drzwi się rozwarły i do środka weszła wysłana przez nią do węgierskiej pani dwórka.
— Zrobiłaś, co ci kazałam? — spytała Pomorzanka, dopijając resztę trunku z kielicha.
— Tak, pani — odparła Barbora, dygając.
— Byleby tylko Bośniaczka nie zlekceważyła mojej prośby — mruknęła, odkładając naczynie na przykryty obrusem blat. — Widziałam, że w sali tronowej patrzyła nieprzychylnie to na mnie, to na Karola, to na naszego syna. Pewnikiem Ludwika już namówić próbowała do zerwania zaręczyn.
— Wszystko możliwe, pani — powiedziała na to.
Elżbieta wstała i podeszła do lustra. Miedziana, starannie wypolerowana tafla odbijała jej wysoką, aczkolwiek dorodną sylwetkę, odzianą w ciemnobłękitną, dobrze opinającą także przez gorsecik talię i opadającą falami materiału suknię. Jasne loki, upięte w luźnego koka, na czole wyglądały z nałożonej na jej włosy ozdobnej nałęczki, sięgającej jej do ramion. Spod chustki wyglądały jeszcze maleńkie perły, wpięte w jej uszy. Na szyi cesarzowej błyszczał dumnie złoty naszyjnik, będący prezentem od męża. Najważniejsza niewiasta Świętego Cesarstwa Rzymskiego uśmiechnęła się lekko.
* * *
W tym czasie królowej Bośniaczce czas płynął na czytaniu w swojej komnacie. Obok niej siedziała piastunka, nucąc cicho i poruszając lekko kołyską, w której leżała maleńka Jadwiga. Starsze królewny czas spędzały na bieganiu z Zygmuntem po korytarzach i zabawie pod czujnym okiem dwórek. Elżbieta oderwała się od swojej lektury, spoglądając do środka dziecięcego łóżeczka i uśmiechnęła się, widząc zasypiającą córeczkę. Jadwisia wybrzuszyła lekko słodkie, małe usteczka. Matce przemknęło przez głowę pytanie, w kogo się wda mała istotka, kołysana teraz do snu.
CZYTASZ
Maria, król Węgier
Historical FictionMroki średniowiecza ukrywają wiele historii, które pragną być odkopane... Pokrętny los wciąż kręci się kołem, a Korona Świętego Stefana przechodzi z głowy na głowę, wraz z ciężarem władzy, jaki niesie... Schyłek wieku XIV na Węgrzech to czas anarchi...