ROZDZIAŁ LI: Raz się zbuntowali, buntować się będą

397 29 124
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Raz się zbuntowali, buntować się będą

Buda, marzec 1388


Od dobrych kilku chwil milczał, spoglądając z zamyśleniem na pierścień na serdecznym palcu lewej dłoni. Minę miał nietęgą, a zaciśnięta szczęka świadczyła o tym, że gotował się wewnątrz siebie z irytacji. Palce wskazujący i środkowy lekko uderzały o paznokieć jego zgiętego kciuka, a on sam po chwili odwrócił wzrok na swojego doradcę. Csaba był mężczyzną w średnim wieku, o nieco zgarbionej sylwetce i rzadkim zaroście na zmęczonej twarzy. Bystre, szare oczy mężczyzny spoglądały na króla, który wciąż siedział i myślał.

Csaba dopiero po chwili poczuł na sobie Zygmuntowe oczy. Spoglądał nieco spode łba, z miną poważną, nie zdradzającą żadnych emocji. Mężczyzna przełknął ślinę, zabójcze tęczówki króla wbijały w niego swe spojrzenie.

— Przeklęty Palisnai... — zaczął Zygmunt, na wpół warknięciem. Po chwili wstał i teatralnie westchnął, unosząc oczy ku sufitowi. — Wenecjanie puścili go wolno, to hulaj dusza! Piekła przecie nie ma! — Gestykulował przy tym żywo, jego ręce przez chwilę były w górze, lecz zaraz opadły i oparły się na biodrach. Zygmunt po chwili skierował wzrok na Csabę. — Masz coś jeszcze do przekazania?

— Buntowników wspiera król bośniacki, Tvrtko.

— Następna gadzina — sarknął Luksemburczyk. — A co z moimi wojskami? Jakie straty? Wiesz coś? To mów, na Boga! — Głos jego eskalował, ciągle stając się coraz głośniejszym.

— Złapano kilku rebeliantów. Wkrótce mają pojawić się w Budzie...

Zygmunt aż klasnął w dłonie, a na jego twarzy pojawił się nienawistny uśmiech. Wypuścił powietrze z ust, na chwilę zamykając oczy, po chwili spojrzał na Csabę tak, jakby przeszył go wzrokiem na wskroś. Lekko podkrążone oczy władcy wraz z uśmiechem, który nie wróżył nic dobrego, tworzyły widok z lekka przerażający. Ręce zatarł i uśmiechnął się, ukazując zadbane zęby.

— Niech Chorwaci się mnie boją! — zawołał nagle. — Niech wiedzą, kto tu jest królem. Kara za bunt będzie spektakularna... — dodał tajemniczo.

Po karku Węgra przeszedł dreszcz. Jak każdy królewski doradca wiedział, jak bardzo okrutne kary przez wieki węgierscy władcy wyznaczali tym, którzy prawa królewskie łamali. Krew się lała, lud się bał...

— Panie, co chcesz zrobić?! — przestraszył się Csaba.

— Dowiesz się w swoim czasie — odparł Zygmunt. — A teraz wyjdź, daj mi rozmyślać... — dodał, odsyłając go gestem.

Csaba skłonił się w pas i wyszedł, zostawiając Luksemburczyka samego. Wieczór zaglądał do okien jego komnaty, a księżyc świecił dokładnie tam, gdzie stał Zygmunt, oświetlając jego sylwetkę bladym światłem. Król węgierski wciąż się uśmiechał nienawistnie, planując okrutną, krwawą zemstę na buntownikach, niech wreszcie lud poczuje, co to strach...

Maria, król WęgierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz