ROZDZIAŁ XXX: Plany matrymonialne Bośniaczki

417 37 108
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Plany matrymonialne Bośniaczki

Neapol, rok 1385


Niski mężczyzna rozsiadł się na swym tronie, gładząc się po brodzie. Nadal nie dał Paulowi Horvátowi, przybyłemu jeszcze pod koniec roku poprzedniego, odpowiedzi, co w sprawie korony węgierskiej. Zmierzył biskupa zagrzebskiego pałającymi, czarnymi oczami, które wydawały się maleńkie przy jego krzaczastych, rozrosłych brwiach, tak karykaturalnych przy jego niskiej posturze. Uśmiechnął się półgębkiem i zapytał ponownie:

— To na Węgrzech króla nie ma w osobie mej krewniaczki, Marii?

— Jaki z niej król? — Paul Horvát zaśmiał się szyderczo. — Matka za nią rządzi i ten przeklęty palatyn. A król-niewiasta to nie król. Dlatego zapraszamy was, panie, na tron w Budzie.

— Prawda, jestem jedynym Andegawenem po linii męskiej... — Karol odwrócił czarne oczy od posła i zapatrzył się w blade światło świec, które stały blisko tronu. — Ale mam syna, Władysława. Czy nie lepiej go ożenić z Marią?

— Bośniaczka planuje inne zrękowiny — odparł Paul, mierząc króla Neapolu swymi świńskimi oczkami. — Z Ludwikiem z Orleanu. Nie dość, że Walezjusz może upomnieć się o Neapol, to z drugiej strony, inna żmija, Luksemburczyk, który może być groźny, zwłaszcza ze swoim bratem, którego ignorować nie należy. Ruszaj, panie, do Budy, nim będzie za późno.

— Zostanę królem Węgier, doprowadzając do ponownej unii z Neapolem. — Uśmiechnął się Karol, wstając z tronu. — Przyjadę na Węgry, zaprowadzę wam spokój i zakończę wojny. Tego chcecie?

— Tak, panie. Od kiedy panują niewiasty, kraj stoi wojnami i chaosem. Wszędzie przepychanki i walka. Nie do pomyślenia za króla Ludwika...

— Dzięki niemu zawdzięczam koronę Neapolu. — Władca odwrócił się do Paula. W jego oczach błyskały dziwne iskierki. — Dlaczego nie miałbym założyć i Świętej Korony? — zapytał retorycznie, a na twarzy Horváta pojawił się nienawistny uśmiech.

— Obalimy Bośniaczkę i Garaia! Węgry będą wam wdzięczne po kres dni! — zawołał siostrzeniec Palisnaia, kłaniając się przyszłemu królowi. — A teraz pozwól, panie, że napiszę list do brata mego, Jánosa, by wiedział, że przyjąłeś propozycję.

Karol kiwnął głową i Paul oddalił się, zostawiając go samego. Uśmiechnął się, układając w głowie plan przejęcia Korony Świętego Stefana...


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Maria, król WęgierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz