ROZDZIAŁ XLII: Bitwa Dwóch Sióstr

414 36 165
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Bitwa Dwóch Sióstr¹

Kraków, koniec stycznia 1387


Za oknem wawelskiego pałacu padał śnieg. Mróz zimy średnio przedostawał się do królewskiej rezydencji, jednak trzeba było włożyć na siebie futra, żeby nie odczuwać chłodu, panującego na zamku. Przez korytarze krakowskiej warowni zmierzał do komnaty królowej Jadwigi poseł. Szedł on bardzo szybko i nie baczył na nic, jedynie rozglądał się, ażeby nie potrącić kogoś.

Ruszył do komnat prywatnych, gdzie praktycznie biegiem pokonywał trasę do pomieszczenia, w którym przebywała Jadwiga. Szedł do niej z okropną wieścią, lecz wiedział, że polska monarchini musiała się o tym dowiedzieć.

Kiedy już znalazł się pod drzwiami komnaty, strażnicy, czuwający przed nią, zagrodzili mu drogę. Mężczyźni wpatrywali się w gońca z szyderczymi uśmiechami.

— Dokąd to tak spieszno?

— Ja do królowej — powiedział poseł, łapiąc oddech. — Przybywam z południowych Węgier. Mam bardzo ważne wieści.

Zbrojni spojrzeli po sobie, następnie jeden zapukał do komnaty i na Jadwigowe „wejść!", otworzył drzwi, przepuszczając gońca. Mężczyzna ujrzał Jadwigę. Dojrzała urodą, nie wyglądała na lat trzynaście. Jasnobrązowe fale spięte miała siatką, na której łączeniach widniały małe perełki. Suknię miała ciemnoniebieską, zdobną srebrnymi nićmi w najróżniejsze hafty, a na niej miała płaszcz, podbity futrem z borsuka. Z niego również spływały srebrne nitki, które łączyły się w różane pnącza.

— Miłościwa pani. — Pokłonił się przed Jadwigą poseł. Ta spojrzała na niego ciekawym okiem i lekko się uśmiechnęła. Jej dwórki, jedna węgierska i jedna polska, patrzyły już na gońca. — Przynoszę wieści.

Jadwiga poruszyła się na krześle, na którym siedziała.

— Mów zatem — zachęciła go.

— Wieści są bardzo złe... — dodał zakłopotany mężczyzna. Jadwiga spojrzała na niego uważniej, marszcząc lekko brwi.

— Co się stało? — przejęła się.

— Wasza matka, pani... — Spuścił wzrok. Andegawenka patrzyła na niego uważnie.

— Co z nią? — wydukała z obawą w głosie.

— Królowa Elżbieta Bośniaczka została zamordowana.

Jadwiga rozszerzyła oczy, do których napłynęły jej łzy. Miłowała swoją matkę całym sercem.

— Jak to się stało? — spytała ciszej.

— Uduszono ją na oczach waszej siostry. Przed śmiercią błagała o życie dla Marii.

Jasnowłosa spuściła wzrok, próbując opanować płacz.

Maria, król WęgierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz