W notatce odautorskiej pod rozdziałem bardzo ważne informacje!
Bunt i Brama do Bośni
Praga, maj 1394
Droga do podwyższenia, znajdującego się nieco za centrum sali tronowej, zdawała się długa, ale warta przebycia. We wnękach z jednej strony komnaty umieszczono drewniane ławy, w czasie rad zajmowane przez możnych. Za tronami wisiały gobeliny, przedstawiające herby – te dynastyczne oraz te należące do ziem, nad którymi panowali Luksemburgowie. Złotymi nićmi lśniła tarcza pod czarnymi, majestatycznymi skrzydłami niemieckiego orła; srebrem zaś błyszczała się sierść czeskiego lwa, symbolu Królestwa Czech. Jodok przez chwilę kontemplował wygląd auli, w której król winien przyjmować wszystkie poselstwa, lecz z racji lenistwa i niechęci do rządów Wacława, miejsce to często było puste.
Nawet w tej chwili towarzyszyła mu szlachta. Panowie weszli tuż za nim i z pewną dozą niepokoju obserwowali idącego w stronę tronu margrabiego. Zdawał się on pysznić każdym krokiem, który zbliżał go do tego krzesła. Wyprostowany, silnie zbudowany, stateczny mężczyzna ze swą książęcą koroną na głowie budził respekt i szacunek możnowładców, z którymi się sprzymierzył. Część duszy Morawianina żałowała, że zamknięty w celi Wacław nie mógł patrzeć na to widowisko... Zobaczyłby w ten sposób tryumf nad swą niedołężnością. Gdy książę wszedł na podwyższenie, wyciągnął ręce i najpierw palcami pogładził pięknie rzeźbione drewno, które zdawało się go zapraszać, by usiadł na nim z należną sobie chwałą. Cel, który ukrywał nawet przed sojusznikami, był blisko, najbliżej, jak się dało. W myślach dźwięczał mu własny głos, gdy mówił do Dietricha: niedługo to mnie będą nazywali królem.
Obrócił się jednak przed siedzisko i zmierzył wzrokiem zgromadzoną szlachtę. Uśmiech wstąpił na jego twarz, gdy rzekł:
— Dziękuję za zaufanie, jakim mnie obdarzyliście, panowie. Obiecuję, że jako regent tego królestwa rządził nim będę...
Naraz jednak jakiś niewieści głos mu przerwał, wściekłym tonem rzucając:
— Nie będziesz!
W wejściu do komnaty pokazała się młódka o hardym spojrzeniu. Jej czarne oczy mierzyły nowo mianowanego regenta Królestwa Czech od stóp do głowy z wyraźnym obrzydzeniem. Z zaciśniętymi pięściami przechodziła obok szlachty, która zdezorientowana wykonywała lekkie ukłony, by chociaż żonie nieszanowanego króla okazać należny monarchini respekt. Odziana w błękitno-białą suknię w romby reprezentujące jej ród, Zofia zatrzymała się tuż przed podwyższeniem.
— Jak śmiałeś? — zapytała, groźnie marszcząc brwi.
Książę zszedł z podwyższenia, by zrównać się z Bawarką, jednocześnie dając znak możnym, by panowali nad swym temperamentem chcącego krwi tłumu. Królowa nie była niczemu winna i Jodok doskonale o tym wiedział. Dłonią wyprosił szlachtę z komnaty i poczekał, aż wyjdą. Sumienie nie darowałoby mu krzywdy, jaką mogliby wyrządzić tej młódce. Wacława mógł nienawidzić i złościć się, że ojcowiznę, i spuściznę dynastyczną niszczył, pogrążał w chaosie, lecz Wittelsbachówna nie była tu nawet z własnej woli, jak każda niewiasta. Bo czy jej wolą było nagłe uczucie tego głupca, który nawet nie umiał jej koronować?
CZYTASZ
Maria, król Węgier
Historical FictionMroki średniowiecza ukrywają wiele historii, które pragną być odkopane... Pokrętny los wciąż kręci się kołem, a Korona Świętego Stefana przechodzi z głowy na głowę, wraz z ciężarem władzy, jaki niesie... Schyłek wieku XIV na Węgrzech to czas anarchi...