Słów kilka o śląskim Piaście i jego intrygach
Buda, czerwiec 1391
Jasnobłękitny odcień nieba, przykryty kilkoma zaledwie chmurkami, pod nim szafirowa, odbijająca światło słoneczne woda Dunaju, między nimi szare, solidne mury Pesztu — taki widok rysował się przed tęczówkami Luksemburczyka, stojącego przy oknie, podpartego o murek swoją ręką. W świetle słońca, które także wchodziło przez zielonawe szyby do komnaty, błyszczały kamienie, jakie miał na palcach, którymi ruszał co jakiś czas, prawie oślepiając kilka razy stojącego za nim prosto niczym struna Ścibora. Polak słuchał uważnie monologu swojego pana, stojąc jednocześnie blisko ścian komnaty i mrużąc oczy, poniekąd od błyszczących elementów wyglądu króla. Brunatnozielona szata, doskonale skrojona na jego szczupłą, ale dostojną posturę, pobłyskiwała lekko wyszytymi pozłacaną nicią ornamentami, podobnie jak szmaragdy, które znajdowały się na palcach władcy.
Zygmunt nie odwracał się do Ścibora, a wciąż chłonął widok zaokienny, rzucając węgierskie słowa do przestrzeni. Mówił o polityce wewnętrznej, która była ciężkim tematem. Węgry, pomimo wielkiego terytorium, były coraz słabsze. Wprawdzie nadwyrężył opozycję na tyle, że mógł zacząć myśleć o czymś innym, niż zbuntowana nacja chorwacka, jednak pamiętał, że dwóch głównych przywódców rebelii, bracia János i Paul, wciąż byli na wolności i żyli na obczyźnie, nawołując do niej. Dodatkowo Węgry miały następny problem — zuchwale podchodzących pod granicę Turków, którzy zagrażali nie tylko niepodległości kraju, ale i wierze chrześcijańskiej.
Skrzywił się mimowolnie i po raz kolejny poruszył palcami, a pierścienie jego delikatnie błysnęły. Dopiero po chwili obrócił się do polskiego towarzysza i rzekł:
— Jak widzisz, Ściborze, nasza sytuacja jest wiecznie napięta. Nie dość problemów wewnętrznych, a jeszcze wrogowie nasi ostrzą sobie zęby na nasze ziemie. Cztery wiosny już minęło, kiedy Jadwiga ruszyła na Ruś, by nam ją odebrać. Podstępny Witold dokończył jej dzieła, ale tego żarłocznemu Jagielle nie było dość, musiał jeszcze wyciągnąć ręce po Mołdawię i kusiła, nadal kusi, go Wołoszczyzna. Mój brat nieumiejętnym się okazał, własnych wasalów najeżdżać każe... A właśnie, wiadomo, co z Opolczykiem?
— Wciąż to samo, że zadłużony — odparł Ścibor, kierując wzrok na Luksemburczyka. — Przede wszystkim u Zakonu. Wasi szpiedzy donieśli, że zastawił Krzyżakom własną książęcą koronę, wysadzaną drogimi kamieniami¹...
Zygmunt nie wytrzymał i parsknął śmiechem.
— Znając jego miłość do zbytków, to poświęcenie wielkie... — Sięgnął po winogrono i obrócił kilka razy w palcach. — Pamiętam, jak paradował w tej koronie, napuszony niczym paw! — Śmiał się, ukazując zęby. — Mów dalej, chcę usłyszeć, cóż ten cudak wyprawia.
CZYTASZ
Maria, król Węgier
Historical FictionMroki średniowiecza ukrywają wiele historii, które pragną być odkopane... Pokrętny los wciąż kręci się kołem, a Korona Świętego Stefana przechodzi z głowy na głowę, wraz z ciężarem władzy, jaki niesie... Schyłek wieku XIV na Węgrzech to czas anarchi...