2.

658 53 87
                                        

Nie, nie, nie.

Przecież przysiągł sobie, że nigdy już nie spojrzy w te oczy.

A jednak kiedy Harry z uśmiechem otworzył drzwi, szare tęczówki naparły na niego masą koszmarnych wspomnień. Niewysoka blondyna przed nim splotła przed sobą swoje ręce z delikatnym uśmiechem, który w oczach Harry'ego wyglądał jednak jak najczystsze przekleństwo.

To musiał być niepoprawny sen. Koszmar. I to dlatego nie czuł chłodu metalowej klamki ani zimny wiatr z zewnątrz nie wywarł na nim wrażenia. Bo przecież tylko we śnie można bezproblemowo nagle przestać oddychać, tak?

- Cześć, Harry.

Ale w jego uszach słodki głos zabrzmiał bardziej jak To koniec, Harry. Jakie ona miała prawo tu być? Jakie miała prawo sprawiać, że dziś palił go dotyk sprzed ponad trzech lat?

Nie wiedziała, gdzie mieszkał. Czy może alkohol wydusił z niego tę informację?

Nie miała powodu, żeby tu przychodzić. Nie po takim czasie.

Poczuł się zagubiony jak dziecko. Nie rozumiał. I nie wiedział, czy naprawdę ma przed sobą osobę, której zobaczenia bał się jak ognia, czy to tylko jego wyobraźnia robi sobie z niego żarty. Na Merlina, mógłby przysiąc, że mu się to śni.

- Wszystko w porządku, Harry? - usłyszał czyjś głos z pokoju obok, ale dopiero po paru sekundach dotarło do niego, że to Draco.

On też nie miał prawa tu być.

- Ja... - wyjąkał tak słabo, nie mogąc przestać wbijać tępego wzroku w tę dziewczynę, że Draco nie mógł tego usłyszeć. Może właśnie to zmartwiło i zaintrygowało Malfoya na tyle, że postanowił sprawdzić, co się dzieje. Zwłaszcza, że nie znał głosu, który przed chwilą stłumiony dobiegł z korytarza.

Harry słyszał znajome kroki, ale, na Merlina, nadal przerażony stał w miejscu, jakby mierzył się spojrzeniami z bazyliszkiem.

- Wszystko w porządku? - usłyszał znacznie ciszej, choć o wiele bliżej siebie. Nie był w stanie się odwrócić ani spojrzeć mu w oczy. Ona chyba nic nie zauważyła. Wzięła dłoń Harry'ego w swoją sekundę przed tym, jak za jego plecami pojawił się Draco. Okularnik od razu odruchowo się odsunął, ale jeszcze zanim to zrobił, blondyn schował jego ręce w swoich i cofnął się pół kroku, a Harry zmuszony do tego razem z nim.

- Łapy z dala od mojego narzeczonego - wycedził, mierząc ją morderczym wzrokiem. Bezczelna.

A Harry mógłby przysiąc, że w tej chwili nie pragnął niczego tak bardzo, jak zostać w jego ramionach i po prostu zniknąć.

Ta dziewczyna... Terry? Harry nawet bał się powtarzać jej imię w myślach. Ale ona widocznie się spięła, delikatnie skuliła ramiona i spojrzała na niego zakłopotania i przestraszona, już zupełnie zbijając Harry'ego z tropu.

- Wybacz, Harry - zaczęła cicho, jakby liczyła, że stojący tuż za nim Draco tego nie usłyszy. Wzięła kolejny oddech, pewnie żeby coś powiedzieć, ale Harry nie miał zamiaru na to czekać. Bez większego namysłu odwrócił się gwałtownie i spanikowany położył dłonie na klatce piersiowej blondyna, starając się delikatnie wepchnąć go, do cholery, do pierwszego, na Merlina, lepszego pokoju, najlepiej na przeklętym drugim końcu przeklętego świata!

- Draco, porozmawiajmy na górze, w porządku? - wydukał, kiedy Draco raczej niechętnie cofnął się parę niewielkich kroków. - Proszę, daj mi dwie minuty, zaraz przyjdę, ja... Draco, proszę...

- O co ci chodzi? - zapytał, patrząc na Harry'ego jak na skończonego wariata. Zatrzymał się i zmusił do tego Harry'ego, kładąc mu dłonie na ramionach, ale jednocześnie poczuł, że się trząsł. Nie rozumiał. Spojrzał na stojącą w drzwiach kobietę, zanim znowu usłyszał drżący z nerwów głos Harry'ego.

Przysięgam || drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz