43.

244 20 3
                                    

Ostatnie trzy dni okazały się dla niego tak zabieganymi i męczącymi, że pod wieczór tego ostatniego Draco zasnął mimowolnie, pół siedząc, pół leżąc, wciąż z piórem w bezwładnej dłoni i nie w pełni zapisanym pergaminem na kolanach. Pierwszy raz, odkąd zabrakło mu Harry'ego, przespał też całą noc i nie wspominał tego najlepiej.

Zresztą, bardzo wcześnie rano obudził się, podświadomie podekscytowany i w duchu nawet zadowolony. Wreszcie miał dla Harry'ego dobre wieści i nie chciał dłużej zwlekać z opowiedzeniem mu o wszystkim.

Bardzo szybko wstał i wyszedł z domu, zapominając w ogóle, żeby się przebrać. Równie nagle ochłonął, kiedy pojawił się już na samotnie wystającej skale, tak małej w cieniu wysokiej wieży Azkabanu.

Nie mówił do tej pory Harry'emu, czym się ostatnimi dniami zajął, nie wiedząc, jaki będzie tego skutek i nie chcąc dawać mu niepotrzebnej nadziei. Tym razem też, chociaż ciężko było mu się nie wygadać, kiedy tylko Pottera zobaczył, zaczekał najpierw chwilę, chcąc wybadać, w jak przystępnym Harry jest dziś nastroju.

- Co się znowu stało? - spytał po tych paru minutach Harry, kiedy było już dla niego jasne, że Draco jest czymś przejęty. Za knuta nie brzmiał optymistycznie na to, co blondyn ma mu do powiedzenia.

- Nic złego - zapewnił na początek, słysząc to. - Jest coś, o czym powinieneś wiedzieć.

- Dlaczego nie mówiłeś od razu? - wytknął mu Harry, wstając trochę, żeby przesunąć się szybko naprzeciw niego. Słyszał po jego tonie, że miał mu do przekazania nieoczekiwanie coś dobrego - ale był pewien jednak, że nic tak dobrego, jak by sobie tego po cichu w duchu życzył. Wtedy Draco nie zwlekałby ani tych kilku minut.

- Chciałem najpierw się upewnić, że czujesz się na tyle dobrze, żeby właściwie zrozumieć.

- Draco - żachnął się, wywracając oczami. - Ja ani nie zwariowałem, ani nie jestem też głupi. Możesz mówić mi wszystko.

Blondyn nie rozejrzał się nawet, jak to weszło mu tu w nawyk, bo tym razem niewiele obchodziło go, kto to usłyszy - może nawet lepiej, żeby do uszu wszystkich doszło, że szala znów powoli przechyla się na stronę Harry'ego. Oparł się dłońmi o ziemię po obu stronach miejsca, gdzie gdyby nie parę cali, jego kolana zatknęłyby się z tymi siedzącego naprzeciw Harry'ego.

- Spotkałem się z Weasleyem. Prościej się z nim rozmawia niż z Granger, bo mniej widzi problemów.

- To nie powinno mieć za wielkiego znaczenia - wtrącił Harry sceptycznie, choć skinął głową - biorąc pod uwagę, że ty zawsze wszystkich się dopatrzysz.

- W tej chwili, jeśli usłyszałbym tylko, że coś wreszcie zadziała i ci pomoże, nic nie byłoby problemem, Potter - zapewnił, w uszach Harry'ego brzmiąc trochę desperacko. Odetchnął i wrócił do tematu swojej rozmowy z Ronem. - Nie możesz dłużej tu zostać.

Harry spojrzał na niego z wątpliwym podziwem, chociaż wciąż wyczekująco.

- Do tego doszliście?

- To wbrew pozorom ważne. Był tylko jeden problem.

- Czyli jednak? - mruknął Harry, unosząc lekko brwi na jego wcześniejszą pogadankę o braku przeszkód. Draco spojrzał na niego w niemym Nie łap mnie za słówka, ale też postanowił się poprawić.

- Jedna rzecz - zaczął znowu - na którą musieliśmy zwrócić uwagę, bo jasne stało się, że jak najszybciej musisz stanąć przed Wizengamotem. Wybronimy cię albo nie, ale tym będziemy martwić się później.

- To ostatnie to słowa Rona, prawda? - zgadł szybko Harry. Coś typowi Dracona ich autorstwa raczej by nie przypisywał.

- Zwraca uwagę, jak raz powie coś mądrego, nie? - rzucił w potwierdzeniu, zanim znów wrócił do wcześniejszej myśli. - Ale twojego przesłuchania nie mógł poprowadzić nikt... nieodpowiedni. Ja zająłem się tym sam, Weasley przekonał Granger, ale skutek był jeden. Udało się - podkreślił, kładąc nagle dłonie na kolanach okularnika, lekko je na nich zaciskając, żeby zapewnić sobie całą jego uwagę. - Harry, posłuchaj mnie - mówił dalej i zwolnił nagle. - Granger miała być odsunięta od sprawy za decyzją Wizengamotu, twierdzili, że jest zaangażowana emocjonalnie. Przekonaliśmy ich, słyszysz? Przesłuchanie będzie prowadziła Granger, nie pozwoli cię skrzywdzić - zapewnił, zanim ściszył ton. - Ja nie pozwolę.

Przysięgam || drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz