Draco odetchnął, splótł luźno ręce przed sobą i mówił dalej tym samym monotonnym tonem, wpatrzony w podłogę klasy służącej do zajęć z eliksirów:
- Bełkot to...
- Chciał pan powiedzieć blekot, tak? - wtrąciła jakaś śmiała uczennica, do bólu staranna albo niemądra, skoro mu przerwała.
Już teraz parę innych spojrzało na nią ostrzegawczo, ale i w niemym podziwie odwagi. Bo był to już szósty rok i większość z nich orientowała się powierzchownie w nastroju Dracona.
Czasem był w stanie wejść do klasy zupełnie szczęśliwy i zdarzało się, że widać to było ot tak, bo spóźniał się wtedy z pół minuty. Kiedy to robił, wiadomo było, że ma dobry humor, bo tego uczniowie już nie wiedzieli, ale logika Dracona wyglądała wtedy tak - trzydzieści sekund mniej różnicy nie zrobi, a on wolał spędzić je jeszcze z Harrym.
Niektórzy uczniowie chwalili się przez to nawet, że go rozpracowali - ale dziś, chociaż nie wparował do klasy idealnie na czas, jak to robił zawsze, kiedy był zły, i chociaż ci niektórzy uczniowie na początku już kiwali zachęcająco głowami do kolegów, i chociaż twarz Draco miał nawet chłodnie spokojną, to wściekły był bardziej niż kiedykolwiek.
Dlatego wystarczyła ta jedna uwaga, do tego wytknięcie mu bezmyślnego błędu, żeby wytrącić go z jego pustego, ciasnego rytmu, w którym usiłował się utrzymać od rana, żeby jakoś ten dzień przeżyć.
- Co chciałem, to chciałem - odpowiedział, zatrzymując na niej tak zimne spojrzenie nieruchomych oczu, że dziewczyna drgnęła w miejscu. - Może mówiąc bełkot, miałem na celu ocenę wszystkich informacji, jakimi raczyłaś nas dziś zaszczycić, Laurence?
- Nazywam się Lawyer - odpowiedziała ciszej, starając się zgrywać niezrażoną, ale zagłuszona jeszcze przez kilka śmiejących się głosów, na które Draco nie zwrócił uwagi.
- Znowu bełkoczesz - stwierdził Draco, udając, że nie był w stanie jej usłyszeć. - Dziesięć punktów od... - zaczął, żeby spojrzeć na jej krawat i sprawdzić jej Dom, ale zobaczył tyle, że krawatu wcale nie miała. - Dwadzieścia punktów od...
- Niby za co?! - wyrwało się jej, zanim druga dziewczyna, z którą siedziała, zdążyła zakryć jej usta dłonią. Zaraz potem odwróciła spojrzenie, nie mogąc już znieść jego wzroku.
Po tym, jak tylko złożona ze Ślizgonów połowa klasy śmiała się pod nosem, Draco doszedł do wniosku, że ona z pewnością nie jest ich częścią.
Musiała być więc Krukonką i musiała też porządnie zastanawiać się, czy nie lepiej po prostu udać utraty przytomności i schować się w Skrzydle Szpitalnym.
- Trzydzieści punktów od Ravenclawu - dokończył, przeciągając każde słowo, kiedy ruszył się ze swojego miejsca, żeby oprzeć na chwilę dłonie na blacie stołu jej i jej koleżanki. Obie wyprostowały się wręcz nienaturalnie. - Hańbisz ten Dom. Oszczędzając nam wszystkim wysłuchiwania twoich jęków rozpaczy, uprzedzę, że to za przejęcie tytułu nieznośnej panny Wiem To Wszystko, brak krawatu i przerywanie mi.
Wielu uczniów narzekało zwykle na to, że na jego zajęcia po prostu nie sposób było niczego przemycić - teraz myśleli o tym Ślizgoni, którzy musieli takie widowisko przeżywać na sucho. Bo wiadomo przecież, że niestrawną lekcję można jakoś jednak przełknąć, mogąc osłodzić ją jednym - czy tam paroma - lizakami.
Na ich nieszczęście Draco miał Harry'ego, który razem ze swoim przyjacielem byli w tej dziedzinie prawdziwymi koneserami.
I nie było najlepiej podszywającej się pod przybory szkolne słodyczy, której Draco by nie znał. Łącznie z żelkowymi piórami i atramentem z galaretki, które z oczywiście niewyjaśnionych przyczyn zawsze nagle stawały się obrzydliwie gorzkie, kiedy tylko dotykały ust uczniów. No, chyba że któryś z nich umiał wytworzyć przeciwzaklęcie - to Draco jako Ślizgon potrafił taką zagrywkę docenić, chociażby wstawiając mu P. Bo śmiałość takiego ucznia i to, jak w ogóle umiał zdjąć zaklęcie nauczyciela, przynajmniej w jego opinii była Powyżej Oczekiwań.

CZYTASZ
Przysięgam || drarry
FanfictionVoldemort został pokonany sześć lat temu. To świetnie, prawda? Harry i Draco popadli ze skrajności w skrajność i zamiast próbować zabić się na szkolnych korytarzach, próbują potajemnie zmienić kolor dekoracji w sali weselnej. To też dobrze, racja? A...