79.

192 12 0
                                    

- Zaczekaj!

Merlinie, nie po to wracał, żeby teraz nawet nie próbować go zatrzymać. Zwłaszcza, że Draco sam tak był niezdecydowany, co powinien zrobić, że łatwo posłuchał i zatrzymał się, kiedy Harry dokończył:

- Wiesz, że musimy porozmawiać.

- Jeśli chodzi ci o nasz dom - odpowiedział, spuszczając głowę, ale się nie odwracając - wyślij mi sowę, a ja podpiszę, gdzie trzeba. Weź go sobie i zrób, co chcesz.

- Nie chcę go! Nie o to mi chodzi. Draco, ja...

- Potter - przerwał mu stanowczo, odwracając się nagle do niego poirytowany. - Jeśli masz zamiar ze mną skończyć, to teraz i na zawsze. Ja mam za dużo innych rzeczy na głowie, żeby jeszcze przez następny miesiąc zastanawiać się, czy ty kiedyś wrócisz, czy odszedłeś już na dobre.

Harry nie oddał jego zdenerwowanego spojrzenia, ton blondyna czytając po prostu jako Nie mam już na to siły. I poczuł się temu tym bardziej winny.

- Ja przepraszam - dokończył.

- Co? - spytał bez namysłu, patrząc na Harry'ego tym nieprzyjemniej. - Za co ty masz mnie przepraszać?

- Przepraszam, że zostawiłem cię bez słowa wyjaśnienia. Ale wtedy byłem pewien, że zwariuję, jeśli tu zostanę.

I okularnik nie wiedział, co będzie dalej, ale - jeśli kiedyś ktoś zapyta, do kogo należy jego serce, zawsze będzie dumny, mówiąc, że do niego. Że to ten platynowy blondyn.

- Teraz nie mam dokąd iść. Zaczekaj - powtórzył Harry. - I daj mi jeszcze kilka minut być na swoim miejscu.

Draco spojrzał na niego z większą, łagodniejszą uwagą. Dziwnie mu było na Harry'ego patrzeć, dziwniej niż myśleć. I dziwna była nierealna świadomość, że wszystko, co kiedyś razem robili, nadal ich łączyło, ale już nie miało swojej kontynuacji.

- Ja też nie - przyznał gładko, wracając w międzyczasie bliżej Harry'ego.

- Masz Hogwart.

- Tu to nie dom. To twoim zawsze był, Potter.

- Ale w dziewięćdziesiątym dziewiątym zmienił lokalizację - przypomniał, może zbyt miękko, ale licząc, że Draco pamięta, że to wtedy zostawili razem Grimmauld Place i zamieszkali w ich aktualnym, albo i byłym już, domu. Ale zauważył, jak blondyn na ułamek sekundy uniósł kąciki ust, prawie niezauważalnie to potwierdzając. - Posłuchaj - zaczął jeszcze raz Harry, bo niezbyt dobrze mu się na niego patrzyło, kiedy blondyn nie dość, że już był od niego wyższy, stał jeszcze dwa stopnie nad nim. - Ja wiem, że jestem dla ciebie beznadziejnym przyjacielem i narzeczonym, ale...

- Przyjacielem byłeś akurat całkiem niczego sobie - przerwał mu ze wzruszeniem ramion. - Twoim jedynym minusem było to, że się zakochałeś.

- I to niby moja wina? - oburzył się od razu Harry. A Draconowi jakoś lepiej oglądało się na nim irytację, niż słuchało jego ciszy. - Kto do kogo zaczął się pierwszy przystawiać, Malfoy?

- Źle zrozumiałeś moje przyjacielskie uwagi - wyjaśnił spokojnie. - Chcesz rozmawiać o tym tutaj?

Harry pierwszy raz się powstrzymał, zanim zdążyłby coś odparować - ale w zasadzie to w utkwionym w nim od dłuższej chwili spojrzeniu Dracona znalazła się propozycja rozmowy w bardziej odosobnionym miejscu niż środek Hogwartu. Dlatego też Harry najpierw szybko pokiwał głową, a potem poprawił się i pokręcił nią przecząco, co było bardziej adekwatne do pytania Dracona.

- Nie masz teraz zajęć? - przypomniał sobie jeszcze Harry, kiedy blondyn ruszył się już z miejsca i zatrzymał stopnień niżej od niego.

Nie żeby odpowiedź Dracona miała cokolwiek zmienić.

Przysięgam || drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz