*
Draco nie był dla niego tym, czym był Ron. Czymś mniej w jednej, czymś więcej w innej kwestii. Ale coś na pewno tych dwóch jego przyjaciół różniło, nie tylko to, że jeden dał mu się poznać dopiero rok temu, a z drugim przeżył już tych lat cztery.
Ale Harry nie umiał tego wyjaśnić sam sobie, dlatego powiedzieć mógł tylko tyle - Malfoy był inny. Tak po prostu.
*
Delegacje Beauxbatons i Durmstrangu opuściły Hogwart wczoraj jeszcze przed zachodem słońca. W tej chwili i uczniowie Hogwartu, w nie tak dobrych nastrojach jak zwykle, wracali do domów na wakacje.
Harry uśmiechnął się ostatni raz i oddalił się trochę od Rona, Hermiony, Seamusa i Deana, zostając w tyle i mówiąc coś o tym, że zaraz ich dogoni.
Poprawił plecak na ramieniu i obejrzał się na miejsce, gdzie przed chwilą zauważył Dracona, który nie czekając na resztę Ślizgonów, wyszedł z zamku sam.
- Draco? - zaczął, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Ślizgon uniósł brwi jak w niespodziewanym zaszczycie, z dłońmi schowanymi w kieszeniach.
- Czym sobie zasłużyłem? - spytał, zrównując krok z Harrym, który raczej nie mówił do niego po imieniu, a już na pewno nie tak spokojnie.
Gryfon zignorował jego ironiczny ton i kiwnął tylko głową.
- Nie myślałem, że kiedykolwiek to powiem, ale... Dziękuję.
Draco wzruszył ramionami, wpatrzony gdzieś przed siebie.
- W porządku. Przyjaciół trzyma się przy życiu, nie?
- Są potrzebni ciągle - dokończył za niego Harry, ten jeden raz wiedząc dobrze, co on chce powiedzieć.
W ciszy przeszli kolejny kawałek drogi do pociągu, a kiedy zaczęli się już do niego zbliżać, Harry, niewiele nad tym myśląc, znów się odezwał.
- Zobaczymy się na wakacjach?
Draco znów spojrzał na niego wyraźnie uhonorowany, skoro już widok Ślizgona był mu milszy od Dursleyów.
- Z pewnością - przytaknął od razu, na co Harry spojrzał na niego zaskoczony. - W Proroku było ostatnio parę naszych zdjęć, kup sobie, jak będziesz chciał na mnie popatrzeć.
- Dobra, dobra, Malfoy - wywrócił oczami, oczekując tej odpowiedzi bardziej, niż się początkowo spodziewał. - Pytałem poważnie.
Więc Ślizgon również spuścił z tonu, spoważniał, kiedy przestał się uśmiechać.
- Niczego ci nie obiecam. Wiesz, jak jest, Potter.
Draco uciekł gdzieś wzrokiem i tylko kątem oka spojrzał na Gryfona, kiedy ten zacisnął dłoń na jego ramieniu.
- Tak myślę.
Dotarli w międzyczasie do pociągu, więc Harry wszedł do jednego z wagonów, ale zatrzymał się jeszcze w wejściu. I spojrzał na Malfoya z myślą, że to był naprawdę długi i dziwny rok.
- To... Do zobaczenia, Malfoy.
- Do zobaczenia.
I gdzieś za sobą, z dalszego wnętrza pociągu, Harry usłyszał głos Hermiony:
- Harry, chodź! Musimy jeszcze znaleźć wolny przedział!
- W razie czego - dodał Ślizgon, ciszej, jak tylko do niego. - To Nott na pewno chętnie ustąpi ci miejsca. A nawet jeśli nie...
CZYTASZ
Przysięgam || drarry
FanficVoldemort został pokonany sześć lat temu. To świetnie, prawda? Harry i Draco popadli ze skrajności w skrajność i zamiast próbować zabić się na szkolnych korytarzach, próbują potajemnie zmienić kolor dekoracji w sali weselnej. To też dobrze, racja? A...