3.

676 50 13
                                        

Hermiona z założonymi za plecami rękami chodziła od okna do drzwi, kiwając co chwila głową, jakby rozmyślała nad problemem, którego za nic nie mogła rozgryść. Chowający zaczerwienioną od łez twarz w pościeli Harry i spoglądający na niego zmartwiony Ron, co chwila otwierający i zamykający usta, też zbytnio nie pomagali jej w przyswojeniu tego, co sami przed chwilą jej opowiedzieli.

Miała szczerą ochotę ich udusić. Obu.

Wyrzuciła w końcu ręce w górę w złości i Ron, który właśnie położył dłoń na ramieniu Harry'ego, wzdrygnął się lekko. Czasem wciąż go przerażała.

- Zdrada? - powtórzyła, patrząc na Harry'ego, takim tonem, że nawet on poderwał głowę. - Czego oko nie zobaczy, tego sercu nie żal? - dodała, przenosząc karcący wzrok na Rona, którego słowa powtórzyła.

- Tata mówił, że to mugolskie powiedzenie - powiedział w swojej obronie.

- Wiem, co to jest, Ronald!

Ron spojrzał na Harry'ego, choć on tego nie odwzajemnił. Śledził trochę nieobecnym wzrokiem Hermionę, która ciężko opadła wreszcie na krzesło naprzeciw.

- Nie powiedzieliśmy ci, bo... - próbował tłumaczyć po chwili Weasley, ale Harry wciął mu się w środek zdania.

- To ja nie kazałem Ronowi ci o tym mówić - stwierdził szybko, nie chcąc być powodem kłótni przyjaciół. Hermiona oskarżycielsko wytknęła palec w jego stronę.

- Nie usprawiedliwiaj go, bo to taki sam oszust jak ty, Harry.

- Myśleliśmy, że jeśli się dowiesz, powiesz o tym Draconowi - westchnął okularnik, jakoś od niechcenia na nowo chowając twarz w lekko wilgotnej prawie-swojej pościeli - byli w pokoju, który, choć pierwotnie gościnny, właściwie głównie był jego. Hermiona zerwała się z miejsca i żeby wyładować złość, znowu zaczęła chodzić w kółko po pomieszczeniu.

- Oczywiście, że bym mu o wszystkim powiedziała! - przyznała oburzona. - To okropne, co zrobiłeś, Harry! I gorsze od tego mogło być już tylko to, że nie przyznałeś się przed nim do błędu!

- Znienawidziłby mnie - stwierdził w odpowiedzi, chociaż miękki materiał przy jego twarzy dość mocno stłumił jego głos.

Chciał jak najszybciej pozbyć się myśli, że teraz bardziej pasowałoby powiedzieć, że faktycznie go nienawidził.

- To teraz nie cierpi cię dwa razy bardziej! Myślałeś, że ci podziękuje za kłamanie mu w żywe oczy przez ponad trzy lata?

- Hermiona! - przerwał jej, nie mogąc tego słuchać, Harry, bo, na Merlina, mówiła na głos to, co sam myślał.

- Nie dobijaj go - dodał Ron.

- Mówię prawdę - mruknęła już jakby sama do siebie. Pod wpływem spojrzenia Rona wzięła jednak głęboki oddech, starając się uspokoić i znowu usiadła. - W porządku - westchnęła, przenosząc wzrok na Harry'ego. - Jak zareagował? Malfoy?

- Był w skowronkach - sarknął w odpowiedzi, bo naprawdę mógłby przysiąc, że to było najgłupsze pytanie, jakie dziś usłyszał. Hermiona wywróciła oczami.

- Harry, nie pomożemy ci, jeśli masz zamiar rozmawiać z nami w ten sposób.

Okularnik gwałtownie na nią spojrzał.

- Chcesz mi pomóc?

- Chcesz mu pomóc? - niedowierzał w tej samej chwili Ron.

- A co myśleliście? Harry nawarzył sobie piwa i teraz wszyscy musimy je wypić. Od tego są przyjaciele, nieprawda?

Przysięgam || drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz