62.

215 17 4
                                    

- Draco. Ty wiesz, że będę chciał się tym zająć, kiedy w Ministerstwie przestaną już podejrzewać mnie. Dowiedzieć się, kto naprawdę jest winny. Prawda?

Draco pokiwał powoli głową, wpatrzony w koc złożony na łóżku, na którym siedzieli.

- Spodziewałem się - przyznał niechętnie. - Najpierw chciałem cię przekonać, żebyś to zostawił. Może nawet jakoś to na tobie wymóc. Ale podejrzewam, że wtedy i tak zrobiłbyś swoje, tylko nie mówiąc mi o niczym. Domyślam się, że tobie i tak nie da to spokoju, dopóki nie dojdziesz do prawdy. Ja też chcę wiedzieć, co się stało.

- Nie zrobię nic, co zagrażałoby tobie - obiecał Harry, splatając ramiona wokół swoich kolan. Usłyszał obok ciche westchnienie.

- Wiem.

- Wiem - powtórzył po nim, opadając na poduszkę za sobą i układając tył głowy na dłoniach. - Żal mi tej dziewczyny. Mimo wszystko. Chciałbym wiedzieć, co i jak się jej stało.

- Mnie nie - stwierdził od razu Draco, chociaż po jego tonie Harry poznał, że blondyn po nim się współczucia spodziewał. - Wszystko zmieniła. Przez nią sam chciałem cię zostawić i prawie to zrobiłem!

- To niezupełnie przez nią. Ja to wszystko zacząłem. A skończyło się tak, jak się skończyło, bo ty mi wybaczyłeś.

- Nie będę cię przekonywał. A ty się o nic nie obwiniaj - dokończył stanowczo.

- Nie obwiniam - odmruknął cicho Harry, bo niezbyt mu zależało, żeby ktoś, a nawet sam Draco, usłyszał. Zdążył spojrzeć tylko za otwarte okno, usłyszeć, że blondyn przesunął się trochę na materacu i oparł o ścianę, zanim znowu się odezwał:

- Co zamierzasz? W końcu wrócimy do domu. Nawet jeśli nie z twojej winy, wyrzucili cię z Biura Aurorów. Nie wierzę, że znajdziesz sobie zajęcie w czterech ścianach. Co zamierzasz, Harry? Myślałeś o tym?

- Niewiele - przyznał bez większego zaangażowania, które zaraz uzasadnił: - Doszedłem do wniosku, że w najbliższym czasie nie grozi mi podejmowanie takich decyzji, więc się nad nimi nie zastanawiałem.

Draco wywrócił oczami, czego Harry nie zdążył jeszcze zauważyć, zanim się do niego odwrócił. Zresztą, ostatnio miał znacznie lepsze rzeczy, o których mógł myśleć. Spojrzał na to na blondyna, żeby uśmiechnąć się w duchu na myśl, że właśnie podniósł oczy na swojego narzeczonego.

- Ale skoro pytasz... - zaczął znowu Harry, podnosząc się z powrotem do siadu. - Kiedy wrócimy do Londynu, obiecałeś wziąć dwa miesiące wolnego od Hogwartu.

- Pod warunkiem, że McGonagall wcześniej mnie nie wyrzuci - wtrącił, bardziej tym chyba rozbawiony niż przejęty. - W tym roku częściej nie ma mnie w pracy, niż jestem. Ale spędziłeś dwa miesiące w Azkabanie, Harry. Powinieneś je teraz odzyskać.

- Dzięki - mruknął w odpowiedzi, dotknięty tym ciepło. - Dlatego, gdybym dziś miał wrócić do domu, przez najbliższe dwa miesiące poświęciłbym się rodzinie - stwierdził, żeby na swój rozbawiony uśmiech zobaczyć kpiące oczy Dracona. - Później... Masz rację, że słusznie czy nie, ale wyrzucono mnie z Ministerstwa. Będzie mi tego brakowało - dodał po paru sekundach, na same te słowa z niemiłą tęsknotą w piersi. - Wcześniej nie miałem czasu o tym myśleć, ale... Nie chciałem, żeby tak to się potoczyło. Ale ty, Draco, nie cierpiałeś tego, co robiłem.

- Nienawidziłem - przyznał. - Wiem, że to uwielbiałeś. Ale kiedy myślę o szansach na to, że przyjmą cię z powrotem, cieszę się, że są niewielkie. Nie zrozum mnie źle.

Harry pokiwał głową niemrawo na znak, że rozumie, zanim wysilił się na lekki uśmiech.

- Raczej nie masz się o co martwić. Sam nie wiem, może... - zaczął nagle, ale urwał równie szybko, jakby właśnie odrzucił jakiś z początku wydający się dobrym pomysł. Na Merlina, to aurorem zawsze chciał być i wyobrazić sobie siebie gdzieś indziej było... skomplikowanie. Oparł policzek na podciągniętych do klatki piersiowej kolanach, żeby spojrzeć tak na Dracona i machnąć dłonią od niechcenia. - Może po prostu dołączę do ciebie i wrócę do Hogwartu.

Przysięgam || drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz