Draco zaciskał dłoń wokół ciepłej filiżanki, opierając łokcie na stoliku. Niebo rozchmurzyło się jeszcze w nocy i teraz nie tak silny wiatr zdawał się raczej przynosić bardziej słoneczne dni.
Trochę przygnębiające, biorąc pod uwagę, że to wszystko zaczęło się, kiedy jeszcze za oknami leżał śnieg.
Było... coraz ciszej. Rozumiał, że Harry potrzebuje jeszcze sam wszystko przemyśleć i ułożyć w głowie, zanim będzie zmuszony zdać z tego relację w Ministerstwie. Nie chciał mu przeszkadzać, odpowiadając mu tylko czasem, kiedy Harry'ego jakieś zadane samemu sobie pytanie bardzo zastanowiło, i samemu zresztą często wpadając we własne myśli.
- Wiesz, co masz mówić? - spytał nagle, podnosząc na Harry'ego wzrok. Śniadanie śniadaniem, ale jakoś żaden nie miał na nie ochoty.
Harry najpierw kiwnął głową, w połowie nagle z tego rezygnując, żeby nią pokręcić, a ostatecznie wzruszyć ramionami.
- Zobaczymy - odparł uważnie. Cały ten czas trzymał tylko dłoń tuż przy dłoni Dracona w połowie blatu drewnianego stolika.
- Zobaczmy - poprawił go, nie chcąc odpuścić. - Powiedz.
Harry wpatrzył się gdzieś obok niego, zastanawiając się chwilę.
- Przecież nie mam zamiaru przyznawać się do winy. Powiem, jak było. Dbając jednocześnie, żeby nie nakierować ich na to - dodał, podnosząc lekko prawą rękę. - Tak jak mi mówiliście. Ty, Ron i Hermiona. Jeśli ty i Ron się za mną wstawicie, szybko wrócimy do domu. Jeśli nic do nich nie dotrze... wtedy na bieżąco będę szukał wyjścia, w zależności od tego, co Wizengamot powie. Nie bój się - poprosił, przenosząc wzrok na Dracona tak nagle, że w jakiś sposób przywróciło go to na ziemię. Do tej pory wsłuchiwał się w to, jak skupiony Harry miał głos. - Na pewno nie dam zamknąć się w Azkabanie. To śmieszne.
Draco odczekał jeszcze chwilę, ale Harry już się nie odezwał.
- Mów, jeśli masz co - powiedział, niezbyt jednak przekonującym głosem. - To ostatnie chwile na to. Kończy nam się czas, Harry.
- Kończy się czas do przesłuchania, Draco - poprawił go Harry, siląc się na uśmiech, kiedy usłyszał, jak złamał mu się głos. - Nie nasz.
- Wciąż nie mają pojęcia, kim jest - ciągnął, mimo że na słowa Harry'ego pokiwał głową. - Ten prawdziwy zabójca. Powinni.
- To na razie nie nasza sprawa - stwierdził niechętnie Harry, nie pozostawiając Draconowi wątpliwości, że bardzo będzie chciał dowiedzieć się prawdy, kiedy sam zostanie oczyszczony z zarzutów. - Wbrew pozorom.
Harry wbił wzrok w blat w odpowiedzi na przenikliwość spojrzenia Dracona, z jakim mu się przyglądnął.
- Denerwujesz się, Potter? - zapytał znowu i może to była jakaś forma przekazania mu, że sam właśnie tak się czuje. Harry wzruszył ramionami i już samo to powiedziało Draconowi, że usłyszy naciągniętą prawdę.
- To za dwa dni. Podenerwuję się jutro.
No, może gdyby nie obserwowl go od paru dni, akurat w to Draco byłby mu w stanie uwierzyć. Harry zawsze miał tendencję do zbywania wszystkiego krótkim Mamy jeszcze czas, jak choćby podczas Turnieju Trójmagicznego, kiedy, ignorując jego trzy zadania przez dwa miesiące, przypominał sobie o nich na tydzień przed.
- O szóstej? - upewnił się po chwili Draco, wskazując głową na otwarty list z Ministerstwa Magii, który Harry otrzymał dwa niespełna tygodnie temu i który obaj czytali już po dziesięć razy. - Przesłuchanie?
- O szóstej - przytaknął Harry, zanim nagle uśmiechnął się czymś rozbawiony - Pamiętasz, jak...
- Sterczałem pół godziny pod portretem Grubej Damy, pewny, że po prostu się spóźniasz, kiedy tak naprawdę nie dogadaliśmy się w sprawie Widzimy się o szóstej? - dokończył za niego. - Ciężko zapomnieć. Nawet nie wiesz, jak głupio się czułem.
CZYTASZ
Przysięgam || drarry
FanficVoldemort został pokonany sześć lat temu. To świetnie, prawda? Harry i Draco popadli ze skrajności w skrajność i zamiast próbować zabić się na szkolnych korytarzach, próbują potajemnie zmienić kolor dekoracji w sali weselnej. To też dobrze, racja? A...