52.

259 19 5
                                    

Minęło parę godzin i Draco nie miał w tym czasie za wiele do zrobienia. Korzystając z tego, że Harry zasnął obok, a nie tuż przy nim, wstał na chwilę i na jako takim dnie plecaka schował swoją różdżkę. Teraz ledwie zorientował się, że przez cały czas miał ją w prawym rękawie.

Przy okazji, widząc na wierzchu niewielkie zawiniątko, poczuł się trochę głodny - pomyślał też o Harrym, który cały dzień nie miał nic w ustach, ale kiedy spróbował obudzić go i spytać, czy nie wolałby najpierw czegoś zjeść, ten spojrzał tylko na niego jak na idiotę, zanim nieprzytomnie schował twarz w poduszce.

W międzyczasie zdążyło się ściemnić, więc w pokoju zaległ półmrok. Rozglądał się chwilę po pomieszczeniu i choć w tym, co było przyczepione tu do sufitu, domyślał się jakiegoś mugolskiego źródła światła, to za nic nie potrafił dojść, jak działa. Cień w każdym razie szybko przestał mu przeszkadzać, bo znalazł nową, nawet całkiem zajmującą rozrywkę w oglądaniu tego, co działo się za oknem. Niedługo się tym jednak nacieszył.

- Draco!

Miał wrażenie, że ktoś wołał go ze schodów - jakby nie chcąc krzyczeć z piętra niżej, ale nie czując się też upoważnionym do wchodzenia tutaj.

Harry poruszył się na to wołanie, Draco zresztą widział, że nie spał już aż tak głęboko i choć na razie go to nie obudziło, Draco wolał nie ryzykować, żeby, ktokolwiek i cokolwiek od niego chciał, powtarzał głośniej. Swoją drogą miał wrażenie, że ten ton, chociaż słabo mu znany, był dość miękki i należał do Claire, która jakby zaczęła kolejne słowo, ale zaraz urwała. Draco nie był więc pewien, co chciała powiedzieć, ale podejrzewał, że chciała zawołać również Harry'ego, zanim przypomniała sobie, że nie czuje się najlepiej.

Poszukał jakiegoś sposobu do cichego zejścia z łóżka. Wcześniej Draco miał o tyle swobody ruchów, ile cali od niego zasnął Harry, bo za uwagą okularnika nie ślęczał już tuż nad nim, a rzucał mu tylko co chwila spojrzenia. Jakiś czas po tym jednak, jak równy oddech poinformował Dracona o tym, że on znów zasnął, Harry obrócił się nieświadomie w jego stronę i teraz już od przeszło godziny Draco czuł jego przedramię na swoich kolanach.

Ujął jego nadgarstek i ostrożnie odsunął od siebie, samemu przesuwając się na skraj łóżka. Kiedy zamykał za sobą drzwi, Harry wciąż wydawał się sennie jego zniknięciem niewzruszony. Na schodach faktycznie zastał Claire, która, kiedy stał parę stopni nad nią, wydała mu się śmiesznie niska, choć faktycznie była pewnie mniej więcej wzrostu Harry'ego.

- Co z Harrym? - spytała uprzejmie na początek, widząc, że już zamknął drzwi za sobą. Odwróciła się na chwilę przez ramię i wymieniła krótkie spojrzenie z chłopakiem, który stał u stóp schodów, a którego imienia Draco nawet w myślach wciąż nie potrafił sobie powtórzyć. - Mówiłeś, że źle się czuje.

- Zasnął - przyznał, kiedy odwróciła się, schodząc niżej, a on poszedł za nią.

- Byliście w tym pokoju cały dzień - zauważyła po chwili. - Nie chcielibyście zjeść z nami kolacji? Harry zasnął, ale... może ty? Chcielibyśmy przy okazji porozmawiać - przyznała, znów odwracając się przez ramię. - Pewnie wszyscy mamy do siebie parę pytań.

Draco przytaknął, przyznając jej rację. Nie ruszył się już jednak z miejsca.

- Wybaczcie, ale nie chcę rozmawiać bez niego.

Raz, że faktycznie o tak znaczących rzeczach nie chciał mówić sam, dwa, że potrzebował tłumacza z mugolskiego na angielski i Harry był na to stanowisko idealny. I jedyny.

Czuł zresztą, że będzie jeszcze musiał zastanowić się, co im powiedzieć, żeby to wszystko się skleiło. Zdawał sobie sprawę, że sam najlepiej nie wygląda - choć może takie miał tyko wrażenie, patrząc na siebie pierwszy raz w tym, co mugole nazywali ubraniami, a w czym on nie poszedłby nawet nawtykać Hagridowi.

Przysięgam || drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz