Ból

5K 105 12
                                    

Kiedy film dobiegł końca, Hailie poszła się pouczyć. Przymknąłem powieki, ale ból zaczął narastać uniemożliwiając mi zaśnięcie.  Już po chwili praktycznie wykręcało mnie z bólu. Nie mogłem wytrzymać. Nie powinienem wstawać, ale zrobiło mi się niedobrze. Jakoś doczołgałem się do łazienki i padłem na kolana przed toaletą.

Wymiotowałem tak długo aż nie miałem czym. Czułem się jeszcze gorzej. Dyszałem z wysiłku jakim było dla mnie wypróżnienie całej zawartości żołądka. Teraz to głowa mi pękała. Zapewne miałem też gorączkę. Usłyszałem jak do pokoju wchodzi Tony. Zastał mnie opierającego się o ścianę naprzeciw toalety.

-Cholera Shane, co ci jest?!- zapytał zdezorientowany.

Nie zdążyłem mu odpowiedzieć, bo znów poczułem nudności. Było ze mną tak źle, że zacząłem wymiotować krwią.

-No już Shane, spokojnie. Musisz ustabilizować oddech- Tony przykucnął przy mnie.- Wdech i wydech... dokładnie tak.

Udało mi się uspokoić. Krew dalej sączyła mi się po wardze, dlatego wytarłem ją chusteczką. Bliźniak pomógł mi wstać i posadzić się na łóżku. Po moim wyrazie twarzy mógł zauważyć, że boli mnie przy każdym nawet najmniejszym ruchu.

-Kurwa Shane... ty jesteś cały rozpalony- powiedział, po czym podniósł mi bluzkę, aby zobaczyć czy z raną wszystko w porządku.- Nie widzę krwi, więc chyba jest okej.

-Tony...- wyjąkałem.- Nie dam rady... Ten ból jest zbyt duży...

-Czekaj, trzymaj się. Już wołam Vince'a.

Resztę pamiętam jak przez mgłę. Vincent zadawał mi jakieś pytania, ale ledwo je słyszałem. Po chwili wszystko stało się czarne, ale przynajmniej przestało boleć.

-------------------
Ocena, krytyka i błędy -> ->

Rodzina Monet- moja wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz