*Perspektywa Tony'ego*:
Odkąd wróciłem minęło już kilka dni. Shane zdążył wyzdrowieć i w końcu przyszedł czas, aby po długiej nieobecności pójść do szkoły.
Po lekcjach miałem od razu wrócić do domu, a żeby Vincent miał pewność, że tak się stało jechałem z Dylanem, który miał mnie pilnować.
Dostałem również dodatkowy lokalizator, o którym wcześniej mi mówił. Był on w postaci przypinki, którą miałem nosić po wewnętrznej stronie koszulki. Była ona taka mała, że po czasie sam zapomniałem, że ją mam.
-Bliźniacy Monet w końcu w szkole- zaczepił nas jakiś debil.
Nigdy go nie widzieliśmy, więc wnioskowaliśmy, że musi być nowy. Zgrywał cwaniaczka i od samego początku wiedzieliśmy, że nie skończy się to dla niego dobrze.
-Nowy i od razu chcesz dostać po ryju?
-Nie. Ja tylko bardzo chciałem was poznać.
-Nie poznasz. Możesz najwyżej podziwiać.
Jak się później okazało typek chodził do naszej klasy, więc mieliśmy z nim kilka lekcji. Uważał się za nie wiadomo kogo i totalnie nam to nie imponowało, a wręcz przeciwnie, bo był gorszy od przeciętnych osób.
Myślałem, że odetnę mu łeb, kiedy zobaczyłem, że razem ze swoimi znajomymi usiedli przy naszym stoliku. Wtedy to kurwa porządnie przegiął.
-Spierdalać stąd- pierwszy rzucił do nich Shane.
Wszyscy posłusznie odeszli oprócz tego cholernego skurwiela.
-A ty co? Niedosłyszałeś?- zapytał Dylan, który właśnie zjawił się obok.
-Nie wydaje mi się, aby stoliki były podpisane.
-Ten jest- rzuciłem.
-Doprawdy? Gdzie?
-Na każdej jego krawędzi- powoli traciliśmy cierpliwość.
-Te bazgroły? Wątpię, abym chciał się do nich stosować.
-Nikt cię nie pytał o zdanie. Masz stąd wypieprzać, albo inaczej sobie pogadamy.
-Spoko luz. Nie wiedziałem, że potrzebujecie tak dużo miejsca.
-Na pewno nie ma tego miejsca dla ciebie.
-No tak. Przecież wasza ulana siostra zajmuje 2 miejsca.
Kurwa przegiął i to po całości. Wyjebałem mu pięścią z całej pety i na serio wypadły mu zęby. Powtórzyłem czynność i bardzo możliwe, że złamałem idiocie nos, no ale kurwa należało mu się. Nikt nie będzie obrażać Hailie.
-Chcesz jeszcze raz?
Nie odpowiedział, a zamiast tego pospiesznie wybiegł ze stołówki. Teraz, kiedy go nie było mogliśmy się rozsiąść i w spokoju zjeść.
Po skończonych lekcjach wróciliśmy do rezydencji, gdzie czekał na nas Vincent.
-Tony do biblioteki.
-Zaczekaj Vince- zatrzymał go Shane.- Należało się gnojkowi.
-No właśnie- poparł go Dylan.- Nie karz za to Tony'ego.
Hailie nie wiedziała, o co nam wszystkim chodzi, ponieważ nie było jej na stołówce, kiedy wyjaśnialiśmy gówniarza, dlatego stała teraz i patrzyła na rozgrywającą się scenkę.
-W takim razie cała trójka do biblioteki.
Posłusznie się tam udaliśmy, a wtedy Vince zaczął swój wywód.
-Chyba nie muszę wam tłumaczyć, dlaczego nie należy bić innych?
-Miałem powód- broniłem się.
-Jaki?
-Ten pustak obraził Hailie. Na szczęście tego nie słyszała.
-Co powiedział?
Wyjaśniliśmy mu całą sytuację. Nie był zadowolony, że zareagowałem agresywnie, ale darował mi.
-Potwierdzacie jego wersję?- zapytał Dylana i Shane'a.
-Tak. Byliśmy przy tym.
-A więc możecie iść. Następnym razem rozwiązujcie takie konflikty w bardziej cywilizowany sposób.
Więcej się o to nie przyczepił. Usatysfakcjonowani rozeszliśmy się do swoich pokoi.
--------------------------------------
Miłego dnia/nocy <3
Ocenka, krytyka i błędy -> ->
CZYTASZ
Rodzina Monet- moja wersja
Teen FictionJest to moja wersja książki ,,Rodzina Monet". Wydarzenia są zmyślone!! Mile widziana krytyka i błędy :)) W większości piszę o braciach Monet, ale Hailie też się pojawia Rozdziały są codziennie!! (Może zawierać spojlery, ale żadne z wydarzeń nie dzi...