Plan

4.7K 94 46
                                    

*Perspektywa Willa*:

To działo się zbyt szybko. Na początku reanimowałem Shane'a aż nagle podbiegł do niego Tony i ten się obudził. Było to bardzo dziwne, a jeszcze dziwniejsze było jak zaczęli ze sobą normalnie rozmawiać. Wszyscy staliśmy wryci i nie wiedzieliśmy co się dzieje.

-Czy któryś mógłby nam wytłumaczyć co tu się właśnie stało?- zapytałem.

-Yyyyy to skomplikowane- odpowiedział Tony.

-To postarajcie się, abyśmy zrozumieli- powiedział Vince.

-Słyszymy się wzajemnie w myślach- wypalił Shane.

-Co?! Ale jak?!- Dylan wybałuszył oczy.- Przecież to niemożliwe.

-Nie wiem czy mamy w mózgach jakieś łącza komunikacji czy nas piorun trzasnął lub jesteśmy psychopatami, ale słyszałem jak Tony mnie woła, abym się obudził.

-Nie. No kurwa, przecież to jakaś jebana czarna magia!- krzyknął Dylan.- Czy wy słyszycie co właśnie mówicie?!

-Dylan spokój- Vince miał stanowczy ton.- Za chwilę przyjedzie karetka i zbada cię Shane, a jutro zapiszę was na wizytę do psychologa, bo niepokoją mnie te wasze telepatie.

Kątem oka było widać jak Tony ociera łzy, a Shane tłumi ból. Zostawiłem ich z Vincentem i wyszedłem na korytarz do Hailie i Dylana.

-Malutka, wszystko w porządku?- zapytałem, bo miała zaszklone oczy.

-Tak, tylko bałam się o Shane'a.

Przytuliłem ją i odprowadziłem do pokoju, aby nie rozmawiać z chłopakami na jej oczach. Kazałem Dylanowi zrobić to samo. Vince jeszcze zamienił słowo z Tony'm zanim przyjechała karetka. Ratownicy zostali wpuszczeni do pokoju Shane'a, skąd wyszedł jego bliźniak.

-Młody, co tam?- podszedłem do niego.

-Will kurwa naprawdę nie wiem co to było. Ja po prostu... no kurwa nie mam pojęcia, ale nie róbmy z tego dużej sprawy.

-Vince się tym zajmie, ale to później. Teraz idź się ogarnij, bo nie wyglądasz najlepiej. Kiedy ratownicy wyjdą to pogadasz z Shane'm.

-Dobra...- mruknął niechętnie.

Widziałem jak przewraca oczami, ale posłuchał i ruszył w stronę swojego pokoju. Poszedłem do biura, aby dokończyć sprawę, od której zostałem oderwany. Nie mogłem się skupić, ale z przymusem zacząłem pracować.

*Perspektywa Shane'a*:

Z badań wyszło, że były to komplikacje pooperacyjne, które lekarze w szpitalu przegapili. Dostałem leki i miało być po nich lepiej. Rana była nienaruszona, ponieważ szybciej się zrosła i dostałem pozwolenie na wstawanie. Kiedy ratownicy wyszli, przyszedł Tony. Obgadaliśmy sprawę i nie doszliśmy do żadnych wniosków. Zostawiliśmy tę sprawę losowi.

Dwa dni później Hailie pojechała z Dylanem do szkoły, a ja i Tony do psychologa. Nie cieszyliśmy się z tego powodu, ale nie było sensu wykłócać się o to z Vincentem. Podjechaliśmy pod gabinet jakiejś psycholog Alice Under. Wtedy Tony rzucił mi spojrzenie, które bardzo dobrze znałem. Oznaczało to, że w jego głowie zrodził się plan.

-------------------------------
Ocena, krytyka i błędy -> ->

Rodzina Monet- moja wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz