Pogrzeb

2.3K 67 91
                                    


*Perspektywa Hailie*:

W dalszym ciągu miałam mętlik w głowie. Szykowaliśmy się właśnie na pogrzeb Lei. Miał się on odbyć jutro, więc już dzisiaj musieliśmy wyruszyć, aby dojechać do Chicago. 

Zapakowałam czarną sukienkę i czarne balerinki oraz małą torebkę. Już po chwili wyruszyliśmy spod rezydencji. Jechałam z Vincentem i Dylanem, a drugi samochód prowadził Will z bliźniakami w środku. 

Droga była długa. Trochę pogadałam z Dylanem, ale nikt nie był w dobrym nastroju, więc przez większość czasu milczeliśmy. Na miejsce dojechaliśmy wieczorem. Vincent kazał nam iść do hotelu, a on z Willem poszedł w umówione miejsce, gdzie mieli się spotkać z Sonny'm.

Następnego dnia wszyscy ubrani na czarno udaliśmy się na cmentarz. Po zakończeniu wszyscy zaczęli składać kondolencje Sonny'emu i Cali. W końcu przyszła również pora na mnie. 

Na początku nie mogłam zlokalizować Sonny'ego, więc podeszłam do Cali. Dopiero później zobaczyłam go na boku i postanowiłam zagadać.

-Bardzo ci współczuję.

-Dziękuję panno Monet.

-Nie jesteś w pracy. Wystarczy Hailie. Wiem, że jest ci teraz trudno, ale zawsze pamiętaj, że chociaż jesteś moim ochroniarzem to zawsze możemy pogadać.

-Naprawdę to doceniam, ale jakoś sobie radzę. Nie ma potrzeby, abyś się zamartwiała.

-Wiem, co czujesz. Ja po śmierci swoich bliskich też myślałam, że jakoś sobie poradzę, ale mówiłam tak, bo chciałam, aby tak się stało.

-Śmierć Lei była dla mnie jak cios w samo serce. Nie byłem najlepszym ojcem. Powinienem cały czas przy niej być. Umarła w poczuciu, że nie ma taty... To dla mnie straszne.

-Ale starałeś się i byłeś przy niej tak długo ile mogłeś. Kiedy dowiedziałeś się, co jej się stało rzuciłeś wszystko i przyjechałeś tu, aby ją wesprzeć. Nie mamy wpływu na wszystko, więc zrobiłeś to, na co miałeś wpływ. Nie obwiniaj się.

-Przepraszam... Nie powinnaś się przejmować moim życiem, bo ta ja potoczyłem je tak, a nie inaczej.

-Ja po prostu chcę dać ci wsparcie, bo wiem jakie to trudne.

-I bardzo ci za to dziękuję...

Szkoda mi go było. Nie wiedziałam, czy powinnam, ale... przytuliłam go. Ten jeden uścisk zmienił wszystko...

-------------------------------

Ocenka, krytyka i błędy -> ->

Rodzina Monet- moja wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz