Kolega

3K 77 9
                                    


*Perspektywa Hailie*:

Przez cały wczorajszy dzień pisałam z Liamem. Dowiedziałam się, że dostał się do szkolnej drużyny koszykarskiej. Nasza szkoła zawsze wygrywała z innymi, dlatego mało osób się tym interesowało. Wszystkim się to już znudziło, jednak drużyna ciągle grała mecze. Najbliższy miał się odbyć za dwa dni po lekcjach, a ja obiecałam Liamowi, że przyjdę. 

Jechałam właśnie z Dylanem do szkoły i obmyślałam plan jak przekonać Vincenta, aby mnie tam puścił. Tak się zamyśliłam, że przegapiłam moment, kiedy byliśmy już na miejscu. Na lekcjach w ogóle nie mogłam się skupić. Cały czas zastanawiałam się jak przekonać Vincenta, aby puścił mnie na ten mecz. Dzień w szkole minął mi bardzo szybko. 

Wróciłam do domu i poszłam do pokoju. Chodziłam tu, tam i z powrotem, bo nie mogłam się przełamać, aby pójść do Vince'a. W końcu odważyłam się do niego zadzwonić. Zaprosił mnie do swojego gabinetu, do którego się udałam.

-Hej Vince- rzuciłam na powitanie.

-Witaj droga Hailie.

-Chciałabym cię o coś spytać.

-A więc słucham- podniósł na mnie wzrok znad laptopa.

-Bo za dwa dni po lekcjach odbędzie się mecz naszej szkolnej drużyny i... czy mogłabym tam pójść?- zapytałam niepewnie.

-W jakim celu?

-No... mój kolega z klasy jest w drużynie, a... Mona nie chciała iść go wspierać sama, więc poprosiła mnie, abym z nią poszła- skłamałam.

-Dobrze. Zgadzam się, ale pod warunkiem, że będzie tam z tobą któryś z braci.

-Przecież Sonny ze mną będzie.

-Zdaję sobie z tego sprawę, jednak idziesz tam wspierać ,,kolegę", dlatego wolałbym, aby towarzyszył ci ktoś jeszcze. Mogę od razu poprosić o to Dylana, jednak daję ci wybór, bo wiem, że jest on ostatnią osobą, którą byś chciała, czyż nie?

Miał rację. Gdyby poszedł ze mną Dylan to Liam już by nie żył. Wolałam nie ryzykować i przystać na jego warunki.

-Okej. Poproszę któregoś z chłopców.

-Masz do mnie jeszcze jakąś sprawę?

-Nie, to tyle. Dzięki Vince, pa.

Wróciłam z powrotem do pokoju. Nie wiedziałam do końca jak przekonam Shane'a, bo Tony'ego też bym tam nie chciała. Najlepiej to żadnego z nich, ale Shane był najlepszym rozwiązaniem.

 Zapukałam do jego pokoju i czekałam na odpowiedź. Kiedy ją dostałam weszłam i od razu przeszłam do rzeczy.

-Hej Shane...

--------------------------------

Miłego dnia/nocy <3


Ocenka, krytyka i błędy -> ->



Rodzina Monet- moja wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz